Footroll w terenie - Falstart Jagiellonii przy Słonecznej
W poprzednim sezonie Jagiellonia była bardzo gościnna. Patrząc na inaugurację bieżącego, wiele wskazuje na to, że również, gdyż już w pierwszym spotkaniu nowego sezonu stracili punkty po porażce z Rakowem Częstochowa. Gola na wagę trzech punktów zdobył Tomas Petrasek.
Składy:
Jagiellonia: Węglarz - Wójcicki, Mitrović, Arsenić, Guilherme - Romanczuk, Pospisil, Imaz (83' Kostal) - Bida (63' Mystkowski), Prikryl (76' Camara), Mudrinski
Raków: Gliwa - Szymonowicz, Petrasek, Kasperkiewicz - Apolinarski (76' Skóraś), Schwarz, Sapała, Kun - Nouvier, (46' Babenko) Szczepański (81' Azemović), Brown Forbes
Od starcia z Rakowem Częstochowa zaczęła zmagania przed własną publicznością Jagiellonia Białystok. Beniaminek PKO Ekstraklasy po nieudanym rozpoczęciu sezonu z Koroną Kielce, chciał jak najszybciej zapomnieć o wpadce sprzed tygodnia i zapisać na swoim koncie pierwsze punkty. O to nie było łatwo, a Jagiellonia po wysokim zwycięstwie z Arką Gdynia, miała ochotę na znacznie więcej, na co liczyli kibice zgromadzeni przy Słonecznej. I nie ma co się im dziwić - jeśli chcą zdobyć upragnionego mistrza kraju, to wpadki przed własną publicznością nawet nie wchodzą w grę.
Początki na stadionie rywala zazwyczaj bywają trudne. Tego nie dało się jednak odczuć po Rakowie. Beniaminek PKO Ekstraklasy swoje akcje starał się budować bardzo długo, nie dopuszczając do głosu swoich rywali. Ekipa Ireneusza Mamrota przez pierwsze minuty mogła się jedynie przyglądać grze częstochowian, którzy poczynali sobie naprawdę odważnie. Świetnie działał środek pola z Petrem Schwarzem na czele, który nieco zaskoczył znacznie bardziej doświadczonych (pod względem gry w Ekstraklasie) Tarasa Romanczuka i Martina Pospisila. Ponadto w grze beniaminka znów było widać polot w ofensywie, jak za czasów gry w Fortuna 1 Lidze, a formacja z trzema obrońcami dawała wiele wariantów w ataku.
Gra w jedną stronę nie mogła trwać wiecznie, po upływie kwadransa do głosu zaczęła dochodzić Jagiellonia, która tak, jak na pretendenta do tytułu przystało, starała się dominować rywala. Szczególnie aktywne na połowie rywala były skrzydła, a poziom prezentowany w szczególności przez Bartka Bidę, mógł się podobać Ireneuszowi Mamrotowi. Atakujący białostoczan występujący tego wieczoru w roli młodzieżowca, łatwo gubił defensywę Rakowa, która bez bocznych obrońców miała ogromne problemy z upilnowaniem rywala. Ponadto swoje szanse na zostanie bohaterem tego wieczoru mieli Jesus Imaz, Ognjen Mudriński oraz Zoraz Arsenić, którzy nie byli w stanie pokonać, o dziwo dobrze spisującego się Michała Gliwy.
Ekstraklasa ma jednak to do siebie, że nie zawsze musi być świetnie, wspaniale, a co najważniejsze - ciekawie. Tych kryteriów nie spełniała druga połowa tego spotkania, która pomimo tego, że próbowała nam coś zaoferować, to posiadała wiele przestojów. Taki stan rzeczy trwał aż do 82. minuty spotkania. Dokładnie tyle czekaliśmy na pierwszego gola w tym spotkaniu. Na listę strzelców wpisał się Tomas Petrasek, który jak na kapitana przystało, dał prowadzenie swojemu zespołowi.
Białystok tradycyjnie gościnny dla beniaminków.🤦♂️#JAGRCZ
— Kardon1986_2 (@FilipCzarnecki_) July 27, 2019
To wystarczyło, aby Raków wrócił do domu z kompletem puntów i zapewnił sobie pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Ja natomiast mam nadzieję, że kolejne mecze będą nieco ciekawsze, tak jak na "najlepszą" ligę na świecie przystało...
Jagiellonia Białystok 0:1 Raków Częstochowa (82' Petrasek)