Ekstraklasa wzdłuż logiki - faworyci wracają na tarczy
Zaczęło się od niemrawego hitu, a zakończyło się wybrykiem Zagłębia w Poznaniu. Piątek z PKO Ekstraklasą przyniósł nam drobne przetasowania, ale przede wszystkim porażkę lidera, który już w niedzielę może pożegnać się z tronem...
Cracovia 2:0 Pogoń Szczecin (59' Rapa, 71' Lopes)
Składy:
Cracovia: Pesković - Rapa, Helik, Jablonsky, Siplak - Gol, Lusiusz, van Amersfoort (90+4' Supryn), Lopes (88' Strózik), Vestenicky (68' Diego) - Piszczek
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Triantafyllopoulos, Zech, Matynia - Dąbrowski, Kozulj (73' Frączczak), Kowalczyk, Hostikka (63' Listkowski), Spiridonović - Buksa (76' Stec)
Hit piątku dla gospodarzy! Grająca przed własną publicznością Cracovia - pokonała liderującą w tabeli Pogoń (2:0), wskakując na pozycję wicelidera PKO Ekstraklasy. Gole dla krakowskiego zespołu zdobyli Cornel Rapa oraz Rafael Lopes.
Polskie rozgrywki nie mają w sobie choćby grosza logiki. Wszystko jest bardzo nieprzewidywalne, a walka o mistrzostwo kraju toczy się do ostatniej kolejki. Szybka rezygnacja z tronu podopiecznych Kosty Runjaicia nie powinna, więc dziwić, bo "Portowcy" wykonali tylko ligowy obowiązek. Omamili własnych kibiców i przegrali mecz, w którymi byli faworytem, przy okazji tracąc szansę na zachowanie pozycji lidera. Na rozwój zdarzeń musimy jednak poczekać, lecz już teraz wiemy, że w przypadku niedzielnego triumfu "Nafciarzy" - zespół Kosty Runjaicia będzie musiał się zadowolić pozycją numer dwa. I bardzo słusznie, bo dziś nie wyglądało to tak, jak powinno. Początek sezonu w wykonaniu Pogoni stał pod znakiem ogromnego zachwytu. Szczecinianie grali piękną piłkę, lecz pauzy kolejnych zawodników sprawiły, że wszystko legło w gruzach. Grającej tak Pogoni nie da się oglądać, a z tego korzystają rywale, które punktują dotychczasowego lidera.
Cracovia po klęsce w Białymstoku chciała się jak najszybciej odkuć. Planem na dzisiejszy wieczór było tylko i wyłącznie zwycięstwo, które przyszło po znakomitej drugiej połowie. Najpierw dośrodkowanie jednego z kolegów wykończył Cornel Rapa, który znów upokorzył swój były zespół. Dzieła zniszczenia na 20 minut przed końcem dokonał zaś Rafael Lopes, który pomimo bardzo przeciętnego meczu - został jednym z bohaterów. Portugalczyk w ostatnich dwóch spotkaniach zdobył trzy bramki, lecz Michał Probierz z pewnością chciałby go oglądać w zdecydowanie innej formie. Pełnej entuzjazmu i zaangażowania, czego od czasu do czasu brakuje. I choć nie tylko Lopes dziś zawodził, bo cały mecz stał na przeciętnym poziomie, to zwycięzca mógł być tylko jeden. Była nim Cracovia, a kończąca mecz w osłabieniu Pogoń (dwiema żółtymi kartkami został upomniany Jakub Bartkowski) mogła jedynie pogratulować "Pasom" i modlić się o szybkie przełamanie. Bo peleton jest już naprawdę blisko, a ponowne przebijanie się do przodu może być piekielnie trudne...
Niebywałe jest, że akurat w Cracovii i Pogoni trenerzy pracują już długo, ekipy nie są regularnie wyprzedawane, tymczasem mecz jest na poziomie jakiejś niemiecki ej albo angielskiej ligi osiedlowej. Żadnego planu, składnych akcji, tylko na udo. Dramat. #CRAPOG
— Andrzej Cała (@andrzejcala) October 25, 2019
Lech Poznań 1:2 Zagłębie Lubin (90+4' - 24' Tosik, 68' Bohar)
Składy:
Lech: van der Hart - Gumny, Satka, Crnomarković, Puchacz - Moder, Skrzypczak (59' Tiba), Kamiński (80' Kostevych), Jóźwiak, Amaral (58' Marchwiński) - Gytkjaer
Zagłębie: Hładun - Czerwiński, Oko (52' Poręba), Guldan, Kopacz - Tosik, Slisz, Starzyński (89' Suljić), Zivec, Bohar - Szysz (90+2' Sirk)
Niespodzianka w Krakowie, niespodzianka również w Poznaniu. Lech Poznań po porażce z Legią Warszawa nie zdołał powrócić na właściwe tory. Drużyna prowadzona przez Dariusza Żurawia uległa Zagłębiu Lubin (1:2). Bramki przyjezdnym zdobyli Jakub Tosik oraz Damjan Bohar, gwarantując "Miedziowym" komplet punktów. Dla gospodarzy trafił natomiast Christian Gytkjaer.
Wow pic.twitter.com/LTgqH6zjaY
— Pan_Józek (@Pan_Jozek1) October 25, 2019
Lech na starcie przed własną publicznością wyszedł ultra młodzieżowym składem. Podstawowa jedenastka "Kolejorza" wyniosła zaledwie 22 lata, lecz młodzież naszych serc nie zdobyła. Całe spotkanie stało pod znakiem totalnej dominacji ze strony Zagłębia, które na dobre zadomowiło się pod polem karnym gospodarzy. Znakomicie rozgrywał Filip Starzyński (dziś dwie asysty), ogromne postępy były widoczne w grze Bartosza Slisza, który zaczął ustawiać się bardzo ofensywnie, a wszystko zwieńczył Jakub Tosik. Pomocnik znany z ostrej gry, dziś znów zagrał ostro. Tyle, że pod bramką rywala, a jego uderzenie wślizgiem nie dało najmniejszych szans Mickeyowi van der Hartowi. Holender po raz kolejny zawiódł - podobnie, jak trzy pozostałe formacje, które tego wieczoru nie były sobą.
Znakomite rozegranie rzutu rożnego 👏pierwszy GOL Jakuba #Tosik’a @ZaglebieLubin ⚽️ #LPOZAG pic.twitter.com/CxHf6Rcl0e
— AleksandraKalinowska (@Ola_Kalinowska) October 25, 2019
Eksperyment Dariusza Żurawia znów okazał się nieudany. Po jednym dobrym spotkaniu, przychodzi kilka gorszych, a rzucanie młodzieży na głęboką wodę z pewnością nie jest dobrym pomysłem. Drużyna złożona z Jakuba Modera, Tymoteusza Puchacza, Jakuba Kamińskiego czy Mateusza Skrzypczaka nie była w stanie odwrócić obrazu meczu. Przez niemal całe starcie atakowali goście, a młode wilki z Poznania jedynie przyglądały się poczynaniom rywali. Doświadczenie znów okazało się bardziej wartościowe, a w Poznaniu muszą sobie odpowiedzieć na jedno, proste pytanie - czy nadal chcą udawać Ajax, którzy rzeczywiście ma rękę do młodzieży.
Średnia wieku w podstawie wynosząca 22 lata robi wrażenie, ale w Poznaniu muszą w końcu zrozumieć, że polskiego Ajaksu z Lecha nie zrobią. Tutaj wygrywa się doświadczeniem, a mecz z Zagłębiem pokazuje, że młodzi nie wiedzą co się dzieje. Może poza Moderem, ale on dawno dojrzał.
— Piotrek Sidorowicz (@PiotrSidorowic2) October 25, 2019