Pogoń odebrała północ - Lech upokorzył się przed Koroną...
Ekstraklasa jest ligą nieprzewidywalną. Ekstraklasa jest ligą marną jakościowo, ale co najważniejsze - Ekstraklasa jest ligą pełną niespodzianek. Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu - starcie Lecha Poznań z Koroną Kielce mogło być meczem... weekendu. Oba zespoły w ostatnich sezonach zaskakiwały... jedni pozytywniej, drudzy bardziej negatywnie, lecz zdążyliśmy się przyzwyczaić do widoku kielczan w górnej części tabeli...
W taki sposób prezentowało się to dwa, trzy lata temu. Dziś Korona jest tonącym okrętem, którego objeżdża dosłownie każdy... Każdy tylko nie Lech Poznań. Drużyna prowadzona przez Dariusza Żurawia wpadła w kryzys. Można dywagować nad jego wielkością, bo strata punktów z zespołem pokroju Korony - stawia klub w fatalnym świetle. Przerwa reprezentacyjna będzie idealnym momentem na pewne przemyślenia i naprawdę nie zdziwmy się, jeśli Dariusz Żuraw, który ma pełne poparcie - nagle wyparuje. "Kolejorz" niby gra, lecz po znalezieniu się pod polem karnym rywala usycha. Marne 0:0 tylko to podsumowuje, lecz cieszmy się tym, co mamy, bowiem spośród trzech spotkań zawiodło tylko jedno.
„Zagraliśmy NIEZŁE spotkanie” ~ Dariusz Żuraw
— Lokalny Influencer (@Szymon187ers) November 10, 2019
chyba trener zapomniał, że jest trenerem tych panów w niebieskich koszulkach a nie zielonych w Poznaniu... #LPOKOR
Zagłębie Lubin 2:2 Raków Częstochowa (14' Bohar, 42' Zivec - 20' Schwarz, 83' Musiolik)
Zagłębie: Hładun (55' Forenc) - Czerwiński, Kopacz, Guldan, Balić - Slisz, Tosik, Starzyński, Bohar (90+1' Suljić), Zivec - Białek (90+1' Szysz)
Raków: Szumski - Azemović, Petrasek, Jach - Piątkowski (81' Kun), Malinowski (73' Skóraś), Schwarz, Sapała - Babenko (82' Szczepański) - Musiolik, Nouvier
O jakimkolwiek zawodzie nie mogą mówić kibice zgromadzeni na stadionie w Lubie, gdzie miejscowe Zagłębie zremisowało z Rakowem Częstochowa. Zremisowało 2:2 i choć podział punktów nie satysfakcjonuje, to chociaż z grą jest wszystko w porządku. I to w obu zespołach, co w Ekstraklasie jest rzadkim widokiem.
Bo dokładnie w taki sposób się to prezentowało. Po obejrzeniu preludium z udziałem Cracovii, Wisły Płock, Arki Gdynia czy "Białej Gwiazdy - zwątpiliśmy. Najprościej w świecie zwątpiliśmy, nie wiedząc, czy bieżący weekend przyniesie jeszcze coś dobrego. Ten się jednak zlitował i zamiast dostarczać spotkania imienia Michała Probierza - dostarczył ten, pod patronatem Martina Seveli oraz Marka Papszuna. Obaj mają ogromne pojęcie o piłce, obaj starają się grać po ziemi i w przeciwieństwie do Dariusza Żurawia - nie bagatelizują treningów strzeleckich. To oglądaliśmy w obu połowach, a poziom postawiony przez "ligowych średniaków" był o dziwo znośny. Bowiem działo się wiele, padały bramki, a bohaterem spotkania został 17-latek, który w debiucie rozwalił futrynę. Bartosz Białek, bo tak zowie się pewien napastnik Zagłębia - w pierwszym ekstraklasowym spotkaniu zaliczył asystę i strzelił bramkę dającą cenny punkt. Debiut wymarzony, a gra w rezerwach lubinian wymazana z pamięci.
Lechia Gdańsk 0:1 Pogoń Szczecin (10' Kozulj)
Lechia: Kuciak - Makowski, Nalepa, Maloca, Mladenović - Łukasik, Kubicki, Gajos (63' Paixao), Haraslin (82' Arak), Wolski (63' Peszko) - Sobiech
Pogoń: Stipica - Stec (86' Frączczak), Triantafyllopoulos, Zech, Matynia - Podstawski, Kozulj, Listkowski (66' Bartkowski), Spiridonović (62' Hostikka), Kowalczyk - Buksa
I wreszcie "hit dnia", bo tak w mowie potocznej nazwano starcie Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin. Mecz, który ani nie zawiódł, ani nie porwał, a bohaterem znów został Zvonimir Kozulj. Bośniak po raz kolejny przypomniał o precyzyjności swojego uderzenia, które jakby nie patrzeć - było ozdobą tego wieczoru.
Bo naprawdę trudno gra się przeciwko zespołowi, który od pierwszej do ostatniej minuty próbuje grać na zero z tyłu. Chyba, że bramka przybliżająca do straty punktów wpada jeszcze przed przerwą... Ale to w sumie bez różnicy, bo Piotr Stokowiec znów nie zachwycił. Jego drużyna znów znalazła się w cieniu rywala, a my możemy otwarcie stwierdzić, że Królem Północy została Pogoń. Podopieczni Kosty Runjaicia choć nie pokazali pełni umiejętności, to ostatecznie wygrali. A to zapewniło im powrót na podium.