Na Legię nie ma mocnych. W odstawkę poszła też Wisła
Znakomita postawa na przestrzeni całego spotkania do zwycięstwa nie wystarczyła. Piłkarze Wisły Kraków po zabójczej końcówce ze strony Legii ponownie zostali bez punktów. Bohaterem mistrza Polski ponownie został Tomas Pekhart.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
WISŁA KRAKÓW - LEGIA WARSZAWA 1:2 (Yeboah 12' - Pekhart 81', 89')
Wisła: Lis - Szot, Mehremić, Frydrych, Sadlok - Plewka, Zhukov - Savić, Yeboah, Mak (46' Chuca) - Brown-Forbes (82' Abramowicz)
Legia: Boruc - Juranović, Wieteska, Jędrzejczyk, Mladenović - Martins, Slisz - Valencia (69' Cholewiak), Luquinhas, Wszołek (59' Skibicki) - Pekhart
Z dniem przybycia Petera Hyballi do Krakowa motywem przewodnim "Białej Gwiazdy" stało się stwierdzenie "gegenpressing". W skrócie styl gry polegający na wylewaniu siódmych potów, szybkim doskoku do rywala i wysokim pressingu zaraz po utracie piłki. Mniej więcej takie cele postawił przed nowym zespołem niemiecki szkoleniowiec, który od pierwszych dni zdołał zbudować coś z niczego. Bo mniej więcej w taki sposób prezentowała się szatnia po odejściu Artura Skowronka. Tymczasem widać już pierwsze efekty i zalążki gry, która powinna przynieść efekty.
W spotkaniu rozgrywanym na obiekcie przy Reymonta zdecydowanym faworytem była Legia Warszawa. Podopieczni Czesława Michniewicza pod wodzą nowego szkoleniowca jeszcze nie przegrali. W przeciągu dwóch miesięcy wskoczyli nawet na fotel lidera, który o mały włos nie uległ zagrożeniu. Dlaczego? A no dlatego, że przez większość spotkania "Wojskowi" byli po prostu bezradni.
Jeszcze przed przerwą wynik spotkania otworzył Yaw Yeboah. W 12. minucie spotkania wykorzystał doskonałe dogranie Gieorgija Żukowa i precyzyjnym strzałem przy słupku wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Dogodnych sytuacji po stronie gospodarzy było jednak znacznie więcej. Zdecydowani skuteczniejszy byli natomiast goście. W końcowej fazie meczu rzut karny po faulu na Luquinhasie wykorzystał Tomas Pekhart. Czech na jednej bramce jednak nie zaprzestał i kilka minut później zapewnił zwycięstwo przyjezdnym.
Bohater pierwszej połowy - Yaw Yeboah!
— PKO BP Ekstraklasa 😷 (@_Ekstraklasa_) December 12, 2020
⏸️ #WISLEG 1:0 pic.twitter.com/PBB78iC5Tt
Mimo porażki za zespół stosunkowo groźniejszy można było jednak uznać Wisłę. Kilka chwil po bramce Yeboaha na listę strzelców mógł się wpisać Felicio Brown-Forbes. Bardzo aktywny był ponadto Stefan Savić, a drugie życie pod wodzą Petera Hyballi zyskał Michał Mak. Formacja ofensywna była dziś nie do poznania, co z tym idzie, była w stanie przykryć konkurencję z Warszawy. Ale tego nie zrobiła.
Jak zwykle nie pomagał Joel Valencia. Ekwadorczyk znów nadużywał gry indywidualnej i dość zasłużenie zakończył spotkanie jeszcze przed wkroczeniem w decydującą fazę meczu. Na niekorzyść byłego mistrza Polski działa mimo wszystko fakt, iż piątkowe spotkanie przy Reymonta mogło być jego ostatnim w barwach stołecznego zespołu. Od kilku dni spekuluje się bowiem o ewentualnym skróceniu obowiązującego do końca sezonu wypożyczenia i powrotu 26-latka do Anglii. Bezpłodnych ogniw po stronie "Wojskowych" było jednak znacznie więcej. Bardzo nieskuteczny był Paweł Wszołek, a odpowiedniej jakości w oskrzydlających atakach nie dostarczał Filip Mladenović. Mimo to ze zwycięstwa cieszyła się Legia, która wygrała (2:1).
Zastanawiam się nad jednym - Joel Valencia zajmował się asekuracją czy zdecydował się na taniec z Żukowem? #WISLEG
— Mikołaj Krzywkowski (@Krzywy94) December 12, 2020