Powrót Lecha i Rakowa. W końcu wygrali
Po zadowalającej rundzie jesiennej i wielkich planach na wiosnę kandydaci do sięgnięcia po mistrzostwo Polski jednoznacznie zwolnili. Raków Częstochowa wciąż nie wygrał. Lech Poznań pozostał myślami w Europie. Zagłębie Lubin i Śląsk Wrocław? A jakże inaczej. Oni też zmagają się z ogromnymi problemami wiążącymi się z regularnym punktowaniem. Do zmiany mogło, więc dojść dziś. Z punktu widzenia całej czwórki, ktoś po wymarzone "oczka" sięgnąć musiał.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
ZAGŁĘBIE LUBIN - RAKÓW CZĘSTOCHOWA 2:1 (Szysz 13' - Lopez 29', Balić 82' (sam.)
Zagłębie: Hładun - Wójcicki, Oko (85' Sirk), Simić, Balić - Żubrowski, Poręba (78' Chodyna), Starzyński - Stoch (85' Mraz), Drażić, Szysz
Raków: Holec - Niewulis, Jach, Piątkowski - Sapała, Papanikolaou (60' Poletanović), Kun (89' Schwarz), Tudor - Ivi Lopez (89' Wdowiak), Tijanić (89' Lederman), Gutkovskis (52' Arak)
Budziły się, budziły i wygląda na to, że w końcu się przebudziły. Zespoły Rakowa Częstochowa oraz Zagłębia Lubin po bardzo słabym początku rundy zaczynają nabierać wiatru w żagle. Do dzisiejszego spotkania ich dyspozycję było można porównać co najmniej do wodorostów i pięciu metrów mułu. Tymczasem zagrały nadzwyczaj płodnie w ataku, co w trakcie ostatnich kolejek nie zdarzało się zbyt często. Dzisiejsze trafienia były bowiem dopiero pierwszymi na wiosnę. Mimo to nie każdy mógł czuć się spełniony.
Biedny Hładun. A to Świerczok perfekcyjnie z 40 metrów, a to jeszcze bardziej perfekcyjnie z wolnego Ivi. Przeciez to znęcanie się jest nad człowiekiem!!!!!
— wojciech jagoda (@wjagoda07) February 21, 2021
Zarówno Zagłębie Lubin, jak i występujący w roli gościa Raków na wiosnę jeszcze nie wygrały. Poza tym ich łączna liczba punktów zatrzymała się na szalonym jednym "oczku", a dzisiejsze spotkanie było gwarantem poprawienia swojego dorobku. Przed pierwszym gwizdkiem rodziło się jednak pytanie. Kto z nadarzającej się szansy skorzysta? Chrapkę na małe poprawienie bilansu mieli jedni i drudzy. Zdecydowanie lepiej rozpoczęli jednak gospodarze i do wyznaczonego celu zbliżyli się jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa. W 13. minucie wynik meczu otworzył Patryk Szysz. Atakujący "Miedziowych" zrobił to o tyle zasłużenie, że w pierwszych fragmentach zespołem lepszym faktycznie byli gospodarze. Mimo to ich przewaga nie trwała długo. Z każdą minutą topniała. Zagłębie zaczęło się cofać, aż w końcu dało sobie wejść na głowie.
Od początku spotkania było widać, iż jest to mecz zupełnie inny, jeśli weźmiemy pod uwagę poczynania w szeregach Rakowa. Przede wszystkim dużo groźniejsza była linia ataku. Przy sprawnie działającej pomocy, odpowiedź była tak naprawdę formalnością i nadeszła zaledwie kilkanaście minut po bramce otwierającej losy pojedynku. Po fantastycznym uderzeniu z rzutu wolnego wyrównał Ivi Lopez. Hiszpański atakujący pokazał tym samym, że bez względu na okoliczności, potrafi dać drużynie wiele. Potwierdzał to zresztą w pucharowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze. Wówczas zapewnił przepustkę do kolejnej fazy rozgrywek. Dziś, nie po raz pierwszy w sezonie, poprowadził zaś do zwycięstwa w lidze. To właśnie po jego uderzeniu piłka niefortunnie odbiła się od Sašy Balić i ustaliła wynik spotkania.
Piłkarze Rakowa dzięki zwycięstwu w Lubinie wrócili na zwycięską ścieżkę i zmniejszyli stratę do uciekającej Pogoni. Po piątkowej porażce z Wisłą Kraków, różnica między zespołami wynosi cztery punkty.
PERFEKCYJNE TRAFIENIE LOPEZA! 💥 Ivi tym golem dał impuls @Rakow1921 do wygranej nad @ZaglebieLubin ⚽ #akcjameczu pic.twitter.com/WJRL9OAE9f
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 21, 2021
LECH POZNAŃ - ŚLĄSK WROCŁAW 1:0 (Johannsson 57')
Lech: van der Hart - Czerwiński, Rogne, Milić, Puchacz - Karlström, Tiba - Ramirez, Kamiński, Sykora (85' Kravets) - Johannsson (76' Szymczak)
Śląsk: Putnocky - Cotugno, Celeban, Pawelec, Stiglec - Scalet, Praszelik (79' Łyszczarz) - Pich (61' Sobota), Musonda (70' Exposito), Pawłowski (79' Janasik) - Piasecki
Spotkanie rozgrywane w Lubinie i przełamanie Rakowa Częstochowa pokazały, że wygrywać rzeczywiście można. Na co innego, mogli, więc liczyć w Poznaniu, gdzie naprzeciw siebie stanęły drużyny, którym na wiosnę wygrywać nie kazano? Jedni i drudzy punktowali co prawda dwukrotnie. Sęk w tym, iż w obu przypadkach były to mało zadowalające remisy i stale uciekająca stawka w walce o mistrzostwo Polski.
Taki układ sprawiał, że cel na to starcie był prosty. Na radarze znalazło się widmo triumfu i chęć dopisania pierwszego na wiosnę kompletu punktów. Nic więc dziwnego, że bez większego zaskoczenia oba zespołu zdecydowały się postawić wszystko na jedną kartę i ruszyć z próbą spustoszenia defensywy rywala. Obie strony działały też na tyle nieskutecznie, że wszelkie zagrożenie było duszone jeszcze w zarodku. To samo twierdziły zresztą statystyki. Po pierwszej połowie odnotowano zaledwie jeden celny strzał. Jego autorem był Jan Sykora, lecz interwencja Matúša Putnocký'ego mówiła wszystko – brakowało w nim jakości.
Znane polskie przysłowie mówi jednak, iż co się odwlecze, to nie uciecze. I trochę racji w tym jest. Po przerwie znów drużyną aktywniejszą byli piłkarze "Kolejorza", a to, co nie wpadło przed przerwą, zaskoczyło rywali po jej zakończeniu. W 57. minucie znakomite dośrodkowanie w pole karne posłał Sykora. W powietrzu nie miał sobie równych Aron Johannsson i to właśnie bramka debiutanta zapewniła Lechowi pierwsze w tej rundzie zwycięstwo. Ze względu na miejsce w tabeli jest ono niezwykle ważne. Po pierwszym od 6 grudnia triumfie zespół ze stolicy Wielkopolski plasuje się na 10. pozycji. O ewentualnym miejscu w Europie myśleć jednak wciąż nie można. Strata do trzeciego w tabeli Rakowa to w tym momencie dziewięć punktów. Argumentów za takim rozwojem zdarzeń również jest niewiele, co dało się dostrzec w spotkaniu ze Śląskiem. Bo pomimo tego, że triumf faktycznie się przydarzył, nie był następstwem epickiego stylu.
Gol w debiucie ✅ pic.twitter.com/OH8f1bibDF
— Lech Poznań (@LechPoznan) February 21, 2021