Mecz „na mrozie” bez bramek. Cracovia – 0. Legia – 0.
Cracovia dzieli się punktami z czołową drużyną LOTTO Ekstraklasy. I pierwszy raz od dawna muszę Wam powiedzieć, że remis Legii jest sprawiedliwy. Żadna drużyna nie będzie wiecznie na szczycie. Jeżeli dzisiejszy wynik ma sprawić, że ekipa w szatni otrzeźwieje, to odbędzie się to tylko z korzyścią dla klubu z Warszawy. Poza tym… jeżeli miałbym zestawić to, co widziałem w Krakowie z piątkowym 0:0 w Lubinie, to dzisiejsze spotkanie obejrzałbym pięć razy. Podzielmy to na parę ważnych punktów.
1. Przez pierwsze 180 minut gry w Ekstraklasie w 2018 roku Legia miała wreszcie swój mózg w środku pola.
Każdy jednak widział w tej roli Domagoja Antolicia, który brał udział choćby w koronkowej akcji przy golu na 1:0 ze Śląskiem.
Dziś jednak okazało się, że gdy brakuje Chrisa Philippsa, to pojawia się problem. Mączyński, Antolić i Hamalainen to ewidentnie gracze usposobieni bardziej ofensywnie. Ich ciągnie do przody, a diagonalne podania to coś, co można uznać za ich hobby.
Natomiast, w sobotę gra przypominała mocno drużynę sprzed 3 lat. Romeo Jozak czy jednak Henning Berg na ławce Legii? Co to za różnica! Ich ekipy grały tak samo – schematycznie i bez odrobiny radosnej improwizacji.
2. Gdy czytało się coś takiego…
Info z Krakowa - boisko nie jest przystosowane do gry w piłkę, jest bardzo zmarznięta murawa i widoczne na spowolnieniu kostki lodu(!). Podgrzewanie nie działa? Karygodne!
— Kuba (@Kubaa1916) 24 de febrero de 2018
Zrozumiał wtedy człowiek, dlaczego Legia nie potrafiła grać na poziomie, do którego przyzwyczaiła w bojach z ekipami z Dolnego Śląska.
3. Aha, smutno znowu, gdy popatrzy się na frekwencję przy ul. Kałuży.
Mistrz Polskli zawitał pod Wawel - Cracovia kontra Legia Warszawa, zapraszam do @Radio_Golpl!https://t.co/BkbPT7gibq pic.twitter.com/FvZyNgR84A
— Piotr Głowacki-Grzyb (@pietro_gg) 24 de febrero de 2018
Fakt faktem, że Komisja Ligi rozpętała burzę wokół siebie, zawieszając karę za race na derbach Krakowa, ale spęd kibiców nie nastąpił. Niby to nie był zamknięty obiekt, ale jednak oglądało się jak przeciętny, typowy sparing. Słabo.
4. Wracając do meczu, warto pochwalić człowieka, który zadebiutował w pierwszym składzie - Marko Vesović.
Jemu chce poświęcić chwilę. Jaki to jest techniczny gościu… to jest po prostu cud. Nawinięcie Kamila Pestki w 42.minucie to był majsterczyk.
Pierwszy raz od 1994 r skrzydłowy Legii zwodem okiwał przeciwnika 😍😍😍 #Veso
— Karo(L) (@karoLegiafan) 24 de febrero de 2018
A jeżeli coś nastąpiło po raz pierwszy od 1994 roku, to należy to potraktować poważnie, co niniejszym czynię. Dla przypomnienia – w 1994 roku Legia wywalczyła wreszcie mistrzostwo po latach posuchy.
5. Ewidentnie mogłem zgodzić się z Andrzejem Twarowskim, że to jest świetny mecz.
To co po ziemi pachnie golem dla Legii, to co w powietrzu pachnie golem dla Cracovii. Świetny mecz #CRALEG
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) 24 de febrero de 2018
Natomiast swoją cegiełkę do jakości dołożyła ewidentnie ekipa „Pasów”. To, za co można było pochwalić Cracovią to gra w powietrzu. Krzysztof Piątek i Michał Helik (wnoszą jakość do drużyny Probierza, odkąd się w niej znaleźli) imponowali w pojedynkach, gdzie trzeba było wygrać górne piłki. A dołączył do nich oczywiście Miroslav Covilo, który jak nikt inny potrafi powalczyć na wysokości powyżej 2 metrów od ziemi. To był autentycznie JEDYNY fragment gry, w którym Legia była gorsza. Nie należało się temu dziwić.
Naprawdę doceńmy dziś tego jednego konkretnego piłkarza – Covilo był PRZEKOZAKIEM. Ewidentnie facet przerasta dziś sportowo Cracovię i zasługuje na transfer do lepszego klubu. Wreszcie wrócił na poziom, który prezentował przed kontuzją. I to jest super. Że uraz go nie zatrzymał, że dziś dominował.
***
Wracając do Legii, ponownie drużyna straciła impet w drugiej części spotkania. Jedyne jasne punkty to właściwie 63. minuta – piłkę wywalczył Hamalainen, podał prostopadle do Szymańskiego, a piłkę z linii bramkowej musiał wybić defensor Cracovii. Tylko wtedy mistrz Polski zbliżył się najmocniej do strzelenia gola
Patrząc na ten mecz, mogę powiedzieć jedno. Cracovia Probierza odniesie sukces. Utrzyma się. Będzie dobrym projektem i za rok zakończy w pierwszej ósemce rundę zasadniczą. Koniec końców, naprawdę Legia powinna być z tego remisu zadowolona.
Dla Cracovii to był idealny mecz na przełamanie i ewidentnie postawiła ona ciężkie warunki. Warszawa czuje sportową złość, ale powinna szanować ten punkt.