Footroll w terenie - zwycięstwo Lechii po szalonej końcówce
Chociaż po pierwszej połowie nic na to nie wskazywało mieliśmy naprawdę emocjonujący mecz z imponującą remontadą w drugiej połowie w wykonaniu Stali Mielec. Jednak ostatecznie to Lechia po golu w samej końcówce zakończyła mecz z trzema punktami.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
Lechia Gdańsk:
Kuciak; Ceesay, Maloca, Nalepa, Pietrzak (82’ Conrado); Durmus (86 Clemens), Gajos, Kałuziński (82’ Sezonienko), Terrazzino (67’ Kubicki); Zwoliński, Paixao (67’ Diabate)
PGE FKS Stal Mielec:
Strączek; Chorbadzhiyski, Matras, Flis; Żyro, Kasperkiewicz, Domański, Getinger; Sitek (58’ Kłos), Tomasiewicz (88’ Urbańczyk); Steczyk (64’ Zawada)
W pierwszych minutach Lechia Gdańsk była drużyną, która zdecydowanie przeważała. Gospodarze regularnie stwarzali akcje, które mogły spowodować szybsze bicie serca oglądających spotkanie kibiców. Przewaga przyniosła skutki, ponieważ już w jedenastej minucie doskonale przez Kałuzińskiego wypuszczony został Łukasz Zwoliński, który technicznym strzałem pokonał Strączka.
W szesnastej minucie napastnik Lechii był bliski zdobycia dubletu w przeciągu pięciu minut. Łukasz ponownie wyszedł sam na sam z bramkarzem po wykorzystaniu błędu w obronie. Jednak tym razem piłka po jego strzale przeleciała po zewnętrznej stronie lewego słupka.
Zwoliński w pierwszej połowie był wyjątkowo groźny. Regularnie dochodził do sytuacji bramkowych. Jednak co najważniejsze, sytuacje te wykorzystywał. Chociaż nie udało mu się zdobyć drugiej bramki w szesnastej minucie, to zrobił to w 31, zmieniając wynik spotkania na 2-0.
Stal swoją pierwszą naprawdę dobrą okazję miała w 35 minucie. Maloca wówczas doskonale wypuścił napastnika rywali, który najpierw doskonale położył Kuciaka, a następnie oddał strzał w kierunku bramki. Na szczęście dla gospodarzy na posterunku był Nalepa, który ofiarnym wślizgiem wybił piłkę na aut bramkowy.
Mało brakowało, a już w pierwszej połowie Zwoliński uzbierałby hat-tricka. W 38 minucie napastnik Lechii po dośrodkowaniu z prawego skrzydła oddał strzał, który obił słupek. Lechia miała jeszcze jedną okazję by zakończyć pierwszą połowę z wynikiem 3-0. Tym razem jednak Flavio Paixao, który umieścił piłkę w siatce znajdował się przed otrzymaniem futbolówki na pozycji spalonej.
Po pierwszych 45 minutach było wiadomo, że w przerwie meczu trener Stali, Adam Majewski, będzie musiał przeprowadzić prawdziwą rewolucję. Inaczej przy takiej grze jego drużyny mecz mógł się zakończyć prawdziwym pogromem jego drużyny. Piłkarze Lechii Gdańsk zdecydowanie zbyt często i zbyt łatwo dochodzili do sytuacji.
Pierwsza połowa zaczęła się wręcz idealnie dla Stali Mielec. Piłka po odbiciu się od Maloci wpadła do bramki ponad próbującym ratować sytuację Kuciakiem. Dzięki tej bramce kontaktowej goście ponownie byli w grze.
Po bardzo słabej pierwszej połowie Stal w drugich 45 minutach wyglądała już zdecydowanie lepiej. Sama znacznie częściej atakowała i nie pozwalała też na aż tyle Lechii Gdańsk. Znaczny regres w grze było widać przede wszystkim u Łukasza Zwolińskiego, który w pierwszej połowie wyglądał naprawdę dobrze. W drugiej natomiast regularnie podejmował złe decyzje, które bardziej utrudniały życie jego kolegom niż obrońcom Stali Mielec.
Dobra gra Stali w drugiej połowie przyniosła skutek i w 80 minucie w gościach być może obudził się duch Realu Madryt, ponieważ udało im się wyrównać, pomimo kończenia pierwszej połowy z dwubramkową startą do rywala. Strzelcem drugiego gola był Zawada, który zameldował się na boisku piętnaście minut wcześniej.
W pierwszych 45 minutach Lechia zdawała się mieć wszystko pod kontrolą. Zdobyła dwie bramki i była bardzo bliska nawet wyższego prowadzenia. Jednak w drugiej połowie to Stal Mielec pokazała ducha walki i naprawiając błędy z pierwszej połowy doprowadziła do wyrównania. Taki wynik był dla gości bardzo satysfakcjonujący, ponieważ w ostatnich minutach wyraźnie było u nich widać grę na czas. Ostatecznie się to na nich zemściło, ponieważ w 93 minucie Zwoliński po raz trzeci tego dnia umieścił piłkę w siatce. Bramka ta wywołała wiele kontrowersji. Po początkowym uznaniu sędzia cofnął gola i odgwizdał spalonego. Po dłuższej chwili jednak uznał, że spalonego nie było. Nie był to koniec emocji, ponieważ w 102 minucie Kasperkiewicz otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3-2.