10 punktów po Multilidze. 30. kolejka rządzi
Uff. Musiałem ochłonąć. Nie dziwcie mi się. Jestem oczarowany tą kolejką. Pewnie to efekt wszystkich spotkań o tej samej porze, natomiast to były emocje. Nie nastawiałem się, że będzie ich dużo. Stawka zaledwie paru meczów była wysoka, reszta walczyła o tzw. ochłapy. Jednak koniec końców, gdy przyszło co do czego, nawet batalia o lepszy terminarz w rundzie finałowej była emocjonująca.
Sobota cudów – nie ma co.
1.No VAR, no fun.
Tak się też w pewnym sensie wydawało. Natomiast, burza wokół brak VAR na wszystkich spotkaniach 30. serii gier okazała się być zupełną błahostką, gdy przyszło do oglądania meczów. W ogóle się na tym w sobotę nie skupiliśmy. Departament Rozgrywek Krajowych PZPN podjął tę decyzję z uwagi na to, by nie traktować pewnych spotkań mniej lub bardziej znacząco, czyli mniej lub bardziej sprawiedliwie dla niektórych drużyn. Dziś tylko trzeba tę decyzję uszanować i pamiętać, że w następnych kolejkach aż do samego końca VAR będzie.
I to też jest dobra wiadomość. 4 wozy wystarczą. Ale jest to pewien sygnał – na więcej na razie nas nie stać.
2. Wiele meczów o nic stało się meczami o wszystko.
Lech, Legia, Jagiellonia. Kto pierwszy, kto drugi, kto trzeci. Nawet ta kolejność zmieniała się jak w kalejdoskopie. Liderem Lech, liderem Jagiellonia, Legia trzecia, Legia druga… kwestia terminarza rundy finałowej spędzała sen z powiek nawet najbardziej uśpionych i smutnych kibiców.
Dzwonek za dzwonkiem – na mecz Cracovia – Zagłębie patrzyło się również z wypiekami na twarzy. Tłamszona Arka, która sprawiła, że walka o ósemkę skończyła się przed 19:00. Nawet Wrocław i Gliwice nie były wcale takie najgorsze.
Gdyby się doszukiwać tego, kto o coś grał, to nagle stwierdzimy, że każdy grał o wielką stawkę. A liczba goli i to szaleństwo to potwierdzają.
3. Jeśli ktoś myślał, że w Legii się coś zmieni… to się zmieniło. I z Górnikiem, i z Pogonią były zalążki dobrej gry.
Sebastian Szymański jako „Man of the match”. Facet, który z siłownią jest na bakier czarował wczoraj jednak swoimi atutami. Pogoń była bezradna.
Wreszcie też Legia chyba znalazła zestawienie, którego może się trzymać. Kontuzje Radovicia i Eduardo pozwalają na zestawienie optymalnej jedenastki. Niezgoda, Hamalainen strzelający cudownego gola (choć po rykoszecie), Antolić, Vesović, wchodzący z Kucharczyk robiący przy 3:0. Było naprawdę OK, choć pierwsze minuty zwiastowały znów męczenie się bez pomysłu.
Tylko po co te serpentyny?
4. Lech naprawdę może zdobyć to mistrzostwo.
Mignęła mi niedawno statystyka od Tomasza Włodarczyka odnośnie tego, jak wygląda Lech po momencie kryzysowym, gdy każdy pytał, czy czasami nie wyczerpał się pomysł na ekipę tworzoną przez Nenada Bjelicę.
Lech przegrywa z Legią. Następna Jaga. Kryzys.
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) 2 de abril de 2018
Tymczasem:
- W 2018 r. 5 zw./8 m.
- Za tydzień może być liderem.
- Gytkjaer (17 g.) z szansą na najlepszego ligowego strzelca Lecha XXI w. (Rudnevs 22 g.)
- Ciągle wprowadza młodych (Gumny, Jóźwiak, Klupś)
Miesiąc. Po kryzysie.
Teraz doszło ważne i zasłużone zwycięstwo nad Górnikiem. Lech odzyskał styl, Lech walczy, Lech nie słabnie. Lech znów u siebie nie przegrywa.
Tylko po co te serpentyny?
5. W ósemce witam jedną drużynę, która na to zasłużyła i jedną, która nie zasłużyła (albo dwie, które na to zasłużyły).
Wisła Kraków – której dziękuję za Carlitosa.
Zagłębie Lubin, któremu dziękuję… no właśnie, nie wiem, za co dziękuję. Bo nie da się im podziękować. Tak jak powiedział mi niedawno Piotr Żelazny z „Rzeczpospolitej” – nie ma tam kierunku, stylu, jaki niby miałby wypracować Mariusz Lewandowski. Miał być – jak każdy nowy trener – zmianą na lepsze. Ale nie wiadomo, czy jest, bo jego sportowy projekt jest dziwny.
Tylko po co te serpen… a nie, to nie tu.
6. Termalica próbuje utwierdzić mnie w przekonaniu, że będzie walczyć…
…tyle że nie dzisiaj. Zaledwie remis z Piastem znów zepchnął ją do czerwonej strefy, strefy spadkowej. Lechia po koncertowych derbach zepchnęła znów poczciwy Bruk-Bet do miejsca, gdzie ciągle sportowo należą.
Wydaje się, że Jacek Zieliński jest za dobrym trenerem, by spaść z ligi, natomiast czy tutaj będzie równie szczęśliwie jak z Ruchem Chorzów w 2013 roku? Powątpiewam w to.
Jedno zwycięstwo z Cracovią wiosny nie czyni, tym bardziej, że sama do nas przyszła i jest gorąco jak w piekle.
7. Są na świecie 3 nieśmieszne rzeczy – chłop przebrany za kobietę, nagie męskie pośladki w filmach i forma sportowa (i nie tylko) Sandecji Nowy Sącz.
Znów nie wygrali meczu. 0:0 z Wisłą oznacza, że prędzej chyba Manchester City zapewni sobie tytuł niż Sandecja wygra mecz w lidze.
A ten skandal z niewpuszczeniem kibiców? Żałosne.
‼️Skandal w Niecieczy z udziałem włodarzy Sandecji. Nowy Sącz. Masa ludzi stoi pod kasami i nie mogą kupić biletów na #SANWIS! Policja zdecydowała, że na mecze podwyższonego ryzyka nie będzie można kupować w dniu meczu, władze klubu mają to na piśmie. Nikogo nie poinformowali!
— Janekx89 (@janekx89) 7 de abril de 2018
8. Jeśli ktoś wierzy w mistrzostwo Jagiellonii, to niech wierzy dalej. Ale rozum mówi coś innego.
Jagiellonia po meczu z Legią mogła mieć na koncie cztery porażki. Z Lechem, z Zagłębiem, wczoraj z Płockiem i z Arką (natomiast wiemy, co się stało w tym ostatnim meczu, było 3:2 po zwariowanej końcówce). Ja to nazwę wprost – kryzys. Zrobiło się ciepło i czar Jagiellonii prysł. Zaczęto mówić głośno o mistrzostwie dla nich (też to nadal robię) i przestało iść.
Ireneusz Mamrot mówił, że w pierwszych meczach widać było, że oni naprawdę mocno zimą pracowali. Fizycznie może i Jaga wygląda dobrze, ale czy głowy nadążają? Tu są wątpliwości. Jagiellonia jest jak pieniądze – lubi ciszę.
9. Pierwszy raz od dawna cieszę się, że nie ma podziału punktów.
I tyle. Wystarczy zobaczyć tabelę, tutaj nawet bez tego będzie pasjonująco.
Przypominamy tabele na koniec rundy zasadniczej ⬆⬇ Zadowoleni z pozycji Waszej drużyny? 😉#OSHEE pic.twitter.com/CAmbf07Ie1
— LOTTO Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) 8 de abril de 2018
10. Wiecie, dlaczego ta kolejka była fantastyczna? Ponieważ większość przygotowanych wcześniej punktów musiałem kasować w miarę upływu czasu meczów. To jest piękne, jaki nieprzewidywalny jest futbol.