W oparach absurdów – zapowiedź przedostatniej kolejki LOTTO Ekstraklasy
Ostatnie dni w naszej rodzimej piłce wymykają się wszelkim prawom logiki. Skąd ten ostry osąd? Przekonacie się czytając zapowiedź 36. kolejki naszej ligi.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Arka Gdynia (sobota 15.30, sędziuje Paweł Raczkowski)
Przypadek Arki Gdynia jest naprawdę specyficzny. Drużyna znad morza ma zapewnione utrzymanie wygrywając… ledwie jedno spotkanie w grupie spadkowej. A warto zauważyć, że wtorkowe zwycięstwo nad Cracovią na własnym stadionie za bardzo nie zmieniło pozycji gdynian, bo sytuacja w tabeli wykrystalizowała się już dużo wcześniej. To się nazywa beneficjent braku podziału punktów. Włodarze klubu, biorąc przykład z innych zespołów, postanowili jednak podjąć absurdalną decyzję. Jaką? Ptaszki ćwierkają, że zarząd klubu pożegna się z Leszkiem Ojrzyńskim wraz z zakończeniem sezonu!
Zdobyty Puchar Polski, po roku kolejny finał, europejskie puchary (tak dawno niewidziane w Trójmieście), dwukrotne uchronienie drużyny przed spadkiem – to nadal za mało, by zachować posadę. Coś mi się jednak wydaje, że Leszek Ojrzyński za bardzo się tym nie przejmie, bo lada moment spłyną oferty pracy. Z drugiej strony, pewni występów w żółto-niebieskiej koszulce na kolejny sezon są Maciej Jankowski oraz Andrij Bohdanow, z którymi przedłużono kontrakty o rok. A kto będzie ich trenował? Poczekajmy na oficjalne informacje. Ktokolwiek to będzie, powinien poprosić o jedno – kolejne wypożyczenie Mateusza Szwocha. Ten piłkarz jest idealnie skrojony pod tą drużynę. W kwestii drużyny z Niecieczy, nie będę się za bardzo rozpisywać. Zremisowany mecz w „Pucharze Gminy Żabno” mocno utrudnił sytuację podopiecznych Jacka Zielińskiego, ale matematyka oraz powrót Vlastimira Jovanovicia nadal pozwalają im wierzyć w utrzymanie. Liczę wyłącznie na to, że goście nie podłożą się Słonikom, bo taki wynik mógłby pokrzyżować plany sąsiadom z Gdańska, o których jeszcze napiszę.
Śląsk Wrocław – Piast Gliwice (sobota 15.30, sędziuje Tomasz Musiał)
Drużyna z Wrocławia zawdzięcza tak wysoką pozycję, oczywiście w dużym uproszczeniu, dzięki dwóm napastnikom. Duet Marcin Robak i Arkadiusz Piech łącznie ma już 69 lat, co nie przeszkodziło im strzelić w lidze dla Śląska 28 goli. Reszta ekipy strzeliła łącznie ledwie 18 goli, więc gołym okiem widać, jacy piłkarze wyrastają na liderów. Obaj snajperzy na pewno spełniają swoją rolę. Tak spokojną końcówkę sezonu zawdzięczają również temu, że ze swojego stadionu stworzyli swoistą twierdzę. Tylko dwa zespoły punktują lepiej u siebie. Są to Legia Warszawa i Lech Poznań.
Atmosfera wokół Piasta jest fatalna. Drużyna jest ledwie punkt nad strefą spadkową! W ostatniej kolejce, porażka z Lechią Gdańsk pokazała, jaka końcówka czeka zespół Waldemara Fornalika. Będzie nerwowo do ostatniej minuty, ale po raz kolejny pocieszamy – są gorsze zespoły (Gmina Żabno pozdrawia już któryś raz z kolei). Formacja, która może uratować Gliwicom Ekstraklasę jest defensywa. W tym roku imponuje szczelnością – tylko 12 straconych goli. Problemem jest nieskuteczność. Tylko jeden zespół strzela mniej goli od wicemistrza Polski z sezonu 2015/2016 – Sandecja Nowy Sącz. No właśnie, ledwie dwa lata temu gliwiczanie walczyli o złoty medal, a teraz drżą o przetrwanie. Zdecydowanie coś poszło nie po myśli Piastunek.
Sandecja Nowy Sącz – Cracovia (sobota 15.30, sędziuje Bartosz Frankowski)
Gospodarze potrzebują niesamowitego splotu zdarzeń, by móc liczyć na utrzymanie. Piłkarze zarzekają się, że dopóki piłka w grze, będą walczyć do ostatniego tchu i nie odstawią nogi. Chwalimy taką postawę, ale to może nie wystarczać. Potencjał ludzki jest po prostu niewystarczający. Ich postawa z meczu przeciwko Bruk-Betowi powinna ich z automatu dyskwalifikować. Taka gra nie przystoi drużynie, która chce pozostać w gronie najlepszych drużyn w Polsce.
W pasiastej części Krakowa, Michał Probierz tworzy zespół według własnej filozofii. Rozpoczęto planowanie kadry na nowy sezon i jest kilku piłkarzy, którzy w tym momencie mogą już szukać sobie nowego klubu bądź dostali informacje o tym, że ich wypożyczenia zakończą się wraz z końcem sezonu. Do tego grona piłkarzy należą: Krystian Stępniowski, Adam Deja, Szymon Drewniak, Deniss Rakels oraz Matić Fink. Pozostali zawodnicy również nie mogą spać spokojnie. Jest tylko jeden piłkarz, który zdecydowanie wyrasta nie tylko ponad Pasy, ale przerasta również całą naszą ligę i nie musi przejmować się swoją przyszłością. Nazywa się Krzysztof Piątek. Snajper Cracovii jako jedyny napastnik z Polski zdołał nawiązać walkę w rywalizacji o tytuł króla strzelców z zagranicznymi strzelcami. W tym momencie znajduje się na trzecim miejscu w klasyfikacji strzelców i czai się za plecami Igora Angulo oraz Carlitosa. Selekcjoner Adam Nawałka postanowił nagrodzić dobrą postawę kapitana drużyny i włączył tego piłkarza do szerokiej kadry reprezentacji Polski, która będzie walczyła o bilet do Rosji na Mistrzostwa Świata. Jak widać, 20 strzelonych goli piechotą nie chodzi. Teraz może pójść śladami swojego młodszego kolegi, Bartka Kapustki i dobrą postawą zapracować sobie na zagraniczny wyjazd. Zanim to jednak nastąpi, fani drużyny z ul. Kałuży liczą na mocne zakończenie sezonu w wykonaniu byłego napastnika Zagłębia Lubin.
Pogoń Szczecin – Lechia Gdańsk (sobota 15.30, sędziuje Tomasz Kwiatkowski)
Cel numer jeden Portowców został już wykonany. Walka o utrzymanie i nerwowe ugrzęźniecie w strefie spadkowej jest dość odległym wspomnieniem i w tym momencie można spokojnie przepracować końcówkę sezonu. W ostatnim czasie nawarstwiło się jednak trochę kłopotów. Na szczęście, są one na tyle błahe, że nie ma co się tym zbytnio przejmować. Przykłady? Służę pomocą! Pod koniec czwartkowego treningu, groźnej kontuzji kolana eliminującej do końca sezonu nabawił się… Kosta Runjaić. Tak, dobrze przeczytaliście – niemiecki trener Pogoni będzie nieobecny na ławce rezerwowych podczas spotkań z Lechią i Cracovią. Zastąpi go duet asystentów – Edi Andradina/Sławomir Rafałowicz. Jedynym piłkarzem, który zepsuł sobie notowania jest Łukasz Budziłek. Etatowy dubler wskoczył do bramki po tym, jak Łukasz Załuska podjął decyzję o operowaniu przepukliny. Efekt? Czerwona kartka dla byłego bramkarza Lechii Gdańsk i ledwie 13 minut spędzone na boisku. Przy takim obrocie spraw, bramki będzie strzegł Jakub Bursztyn. 20-latek trafił do Pogoni dokładnie rok temu, a ledwie miesiąc temu, siadając na ławce rezerwowych, poczuł po raz pierwszy atmosferę panującą na boiskach LOTTO Ekstraklasy.
W Gdańsku biorą przykład z czołówki naszej ligi. Mam tu na myśli nie tylko marną regularność w zdobywaniu punktów, ale także zarządzenie ciszy medialnej. Decyzja podjęta przez trenera Piotra Stokowca ma na celu oczyszczenie głów. Taka sytuacja planowo ma potrwać, na szczęście, tylko do zakończenia sobotniego meczu. Jeśli chodzi o sytuację w tabeli, zwycięstwo z Piastem Gliwice w środku tygodnia może okazać się milowym krokiem wykonanym w stronę utrzymania. W tym momencie, biało-zieloni mają 5 punktów przewagi nad strefą spadkową. Byłoby sześć, ale z powodu opóźnień w wypłacaniu pensji lechistom odebrano jeden punkt. Na słowa uznania zasługuje odważna decyzja o odkopaniu piłkarzy, którzy przez poprzednich trenerów byli regularni pomijani. Michał Nalepa i Joao Oliveira, bo o nich mowa, strzelili po golu w Gliwicach i przywieźli komplet punktów z Górnego Śląska.
Wisła Kraków – Lech Poznań (niedziela 18.00, sędziuje Krzysztof Jakubik)
Mecz, który może ostatecznie rozstrzygnąć kwestię tytułu mistrzowskiego. A przed meczem o takim ładunku emocjonalnym, wybucha ogromna bomba – Nenad Bjelica został zwolniony ze stanowiska trenera Lecha Poznań! Wszystko to efekt trzeciej porażki na stadionie przy ulicy Bułgarskiej. Tym razem, lepsza okazała się drużyna Jagiellonii Białystok. Kibice domagali się głów, ale żądali przede wszystkim dymisji prezesa Karola Klimczaka. Swojego stołka nie utrzymał wyłącznie Chorwat, a do końca sezonu stery przejmuje osobliwe trio trenerskie – Rafał Ulatowski, Jarosław Araszkiewicz, Tomasz Rząsa. Na otarcie łez, były już szkoleniowiec Lecha Poznań otrzymał taką koszulkę:
Big Respect!!!! #NenadBjelica pic.twitter.com/z0HdxvF5UD
— Konrad Lisu Przesławski (@lis21) 11 maja 2018
Aby dodać pikanterii (oraz absurdalności) sytuacji, trzeba podkreślić jedną rzecz. Kolejorz nadal ma mistrzostwo na wyciągniecie ręki. Jest to o tyle utrudnione zadanie, bo nie wszystko zależy od drużyny z Wielkopolski, ale nie takie rzeczy widziała nasza liga. Terminarz, jaki czeka Lecha każe jednak sceptycznie traktować szansę na ostateczny sukces.
Najbliższy rywal, Wisła Kraków, nie planuje wystawić czerwonego dywanu przed drużyną gości. Biała Gwiazda dalej ma o co walczyć. Seria trzech wygranych meczów wlała nadzieję w serca kibiców, że da się wywalczyć miejsce dające tak długo oczekiwane europejskie puchary. Oprócz walki o puchary, to spotkanie będzie stało także pod znakiem pożegnań. Arkadiusz Głowacki oraz Paweł Brożek żegnają się z drużyną trzynastokrotnych mistrzów Polski i o ile, Wisła Kraków nie musi się martwić o następcę napastnika (Carlitos mówi buenos dias), to zastąpienie popularnego "Głowy" wyrasta na karkołomne zadanie. Obaj panowie już w tym momencie są żywymi legendami naszej ligi, a dla mnie osobiście, bohaterami mojego dzieciństwa. Dziękuję za niezapomniane boje z Schalke, Parmą bądź Lazio.
Legia Warszawa – Górnik Zabrze (niedziela 18.00, sędziuje Szymon Marciniak)
Przy odpowiednich okolicznościach, Legia może tego dnia zostać po raz trzeci z rzędu mistrzem Polski, a taka seria jeszcze nigdy nie zdarzyła się w historii Wojskowych. Warunek numer jeden – pokonanie Górnika Zabrze w szlagierze polskiej ligi. W środę szczęście sprzyjało Legii podczas spotkania z Wisłą Płock. Bohaterem numer jeden był Arkadiusz Malarz. Bramkarz, który miał odcinać kupony od kariery w momencie transferu na Łazienkowską, w tym momencie wyrasta na najważniejsze ogniwo układanki i w nagrodę jest nominowany na bramkarza sezonu. Los bywa przewrotny. Pierwszoplanową postacią był również Cafu. Brazylijczyk wykazał się boiskową inteligencją i dzięki dobremu ustawieniu na boisku strzelił dwa gole. Ostatniego gola zdobył jeszcze w barwach Vitorii Guimareas – miało to miejsce 14 maja 2016 roku(!)
Kibice Legii mogą się cieszyć, że Cafu nawiązuje do swoich najlepszych lat z kariery w AC Milan #LEGWPŁ pic.twitter.com/0qhEn3k8Wp
— Mikołaj Krzywkowski (@Krzywy94) 9 maja 2018
Warto także dodać parę słów na temat powołanych do reprezentacji Polski. Z drużyny Legii powołanie otrzymali Artur Jędrzejczyk, Michał Pazdan, Krzysztof Mączyński oraz, i tutaj mamy największą niespodziankę, Sebastian Szymański. Takie wyróżnienie może dać impuls do jeszcze lepszej gry i ostatecznie może się okazać, że 19-latek, który dwa dni temu obchodził urodziny, będzie istotnym ogniwem w boju o tytuł.
Górnik trzeba traktować jak Wisłę Kraków. Ma o co walczyć, jak na razie jest na pozycji premiowanej awansu do eliminacji Ligi Europy. Tradycyjnym problemem jest dość wąska kadra. Pozytywnym zaskoczeniem jest Marcin Urynowicz. Dubler Igora Angulo strzelił przynajmniej jednego gola w trzech meczach z rzędu. A i w tej drużynie jest kilku reprezentantów – Damian Kądzior, Rafał Kurzawa, Szymon Żurkowski. Adam Nawałka tymi powołaniami docenił fenomenalną postawę beniaminka na przestrzeni całego sezonu. Górniku, bez względu na ostateczne rozstrzygnięcia – dobra robota!
Zagłębie Lubin – Jagiellonia Białystok (niedziela 18.00, sędziuje Jarosław Przybył)
Lubinianie zabierają się za planowanie kadry na następne sezony. Nowego dyrektora sportowego KGHM-u, Michała Żewłakowa, czeka dużo pracy podczas letniego okienka transferowego. Doniesienia prasowe mówią o liście życzeń, na której mają znajdować się trzy nazwiska – Luka Zarandia (obecnie Arka Gdynia), Aleksandyr Kolew (Sandecja Nowy Sącz) i Jakub Bartosz (Wisła Kraków, obecnie gra na wypożyczeniu w Sandecji Nowy Sącz). Zagłębie nie ma już za bardzo o co grać, ale mogą napsuć sporo krwi drużynie z Białegostoku.
A skoro mowa o drużynie Ireneusza Mamrota, to Jaga będzie liczyć się w walce o mistrzostwo praktycznie do samego końca. Jeszcze przed spotkaniem z Lechem, białostoczanom zajrzało w oczy widmo braku pucharów. Taka mobilizacja wystarczała do pokonania Lecha, wskoczenia za plecy lidera i nałożenia presji na drużynę Deana Klafuricia. Zwycięstwo nad Miedziowymi jest ich obowiązkiem.
Gwoli formalności – gratulacje dla Przemysława Frankowskiego za znalezienie się w szerokiej kadrze na Mundial w Rosji.
Wisła Płock – Korona Kielce (niedziela 18.00, sędziuje Daniel Stefański)
Płocczanie nadal są uczestnikiem wyścigu o europejskie puchary. Porażka z Legią nie zabrała Wiśle możliwości awansu do europejskich pucharów. Najbliższe starcie może być kulminacyjnym momentem dla drużyny Jerzego Brzęczka. Srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich z Barcelony został uznany za „Trenera Kwietnia” w nagrodę za dobrą dyspozycję całego zespołu, a warte odnotowania jest również przedłużenie umowy na kolejny sezon z Semirem Stiliciem. To są dobre fundamenty pod kolejny sezon.
Jeśli chodzi o Koronę, wszyscy w obozie kielczan postanowili zawalczyć z opinią, jaką wygłosiliśmy jakiś czas temu o turystach z Kielc. W ostatnim czasie trochę się działo. Prezes klubu zakończył banicję Macieja Gostomskiego i przywrócił bramkarza do treningu z pierwszym zespołem. Oprócz tego, dwóch piłkarzy wysłało wyraźny sygnał, by ich nie lekceważyć. Chodzi o parę Nika Kaczarawa – Elia Soliano, która jest ze sobą bardzo dobrze zgrana. Napastnicy złocisto-krwistych pięć razy w tym sezonie zaczynali spotkanie razem od pierwszej minuty i w czterech przypadkach kończyli minimum z asystą. Obrońcy Wisły Płock muszą mieć się na baczności.
Za podsumowanie całego tekstu, jak i wydarzeń z ostatnich dni niech posłuży obrazek wstawiony przez oficjalny profil Ekstraklasy na Twitterze.
W 35. kolejce żubr @Jagiellonia1920 zatrzymał lokomotywę @LechPoznan, a wojskowi z @LegiaWarszawa coraz bliżej celu. Kto pierwszy sięgnie po 🏆? pic.twitter.com/Q4JnfjssCk
— LOTTO Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) 11 maja 2018
Ta grafika wyraża więcej niż tysiąc słów. To będzie kolejny gorący weekend i to nie tylko ze względu na wysokie temperatury zapowiadane na najbliższe dni.