Panel kumatych: grupa mistrzowska LOTTO Ekstraklasy
Ekstraklasa 2017-18 to była mieszanka Monty Pythona, Darrena Aronofsky’ego, Kabaretu Koń Polski… wszystko, co śmieszne, niespecjalnie śmieszne, straszne, poruszające, wstrząsające… tu było wszystko. Niestety, w tym roku – nadal to podtrzymuję – poziom nie wzrósł, a raczej po raz kolejny poleciał w dół. Końcówka nie może nam przesłonić tego, że w większości Ekstraklasy nie dało się oglądać. Weryfikacja zapewne przyjdzie w eliminacjach europejskich pucharów. Droga do faz grupowych jest dłuższa, cięższa… a skoro teraz było źle, to skąd oczekiwać ratunku?
***
Tak zacząłem pierwszą część podsumowania Ekstraklasy (do przeczytania TUTAJ). Czas dzisiaj na drugą partię klubów – grupę mistrzowską. Inne jest też zestawienie kibiców, dziennikarzy i znawców piłki. Zaczynamy zatem analizę w naszym panelu!
Legia Warszawa
Mistrzem została Legia, która ma już swoje podsumowanie TUTAJ.
Dodam więc jedynie, że nie można powiedzieć o wielkiej dominacji. Prawda jest taka, że w świetnym stylu mistrzem została ona w 2013 i 2014 roku. Szczególnie wiosna w wykonaniu Henninga Berga była momentem, gdy można było powiedzieć, że Legia ma styl. Ale i tak narzekaliśmy, że musi zrobić krok naprzód. Obecna ekipa się dociera, ale po mistrzostwie będzie pewnie łatwiej utrzymać wielu zawodników. To nie jest szczyt ich możliwości.
Wyróżnić można Malarza, Pazdana, Szymańskiego, Niezgodę, Kucharczyka i być może w całości sezonu – jednak Hamalainena.
Pomimo że obstawiałem i wydawało mi się, że mistrzostwo w końcu wywalczy Jagiellonia, Legia zagrała znów wszystkim na nosie. Pomimo, że nawet ten zaciąg transferowy nie przekonywał, że z początkującym trenerem u władzy stanie się coś dobrego, ale stało się.
O komentarz odnośnie sezonu Legii poprosiłem Jakuba Majewskiego z portalu legionisci.com:
Legia zdobyła trzeci tytuł z rzędu po chyba najbardziej zwariowanym sezonie w historii. Trzech trenerów, 11 porażek, klęski z Lechem na wyjeździe, Jagiellonią, Wisłą Płock i Wisłą Kraków u siebie, ogromne zmiany organizacyjne i sportowe, zwłaszcza personalne w składzie… a mimo tego "Wojskowi" znów obronili mistrzostwo. Mało tego - dołożyli do tego Puchar Polski. Legia wygrała siłą doświadczenia. W kluczowych meczach grała tak, jak mogła. Wykorzystywała w pełni swój aktualny potencjał. Kluczem do zwycięstwa była gra defensywna całej drużyny, ale na szczególne wyróżnienie zasłużyli weterani: Arkadiusz Malarz, Michał Pazdan i Inaki Astiz, bo osiągnęli mistrzowską formę. Legionistów nie załamywały niepowodzenia, nie robiło na nich nawet wrażenia, że na ostatnie trzy mecze wypadł ze składu najlepszy strzelec. Na pewno drużynie pomogło odejście nielubianego i nieszanowanego Romeo Jozaka. Natomiast - czy pomógł Klafurić? Czasem trener wykonuje najlepszą pracę, gdy nie przeszkadza. Piłkarze po porażce z Zagłębiem Lubin porozmawiali, wyjaśnili sobie parę spraw i zjednoczyli wokół celu. Piękna i finezji było w tym mało, ale w Ekstraklasie liczy się charakter. Ten mistrzowie pokazali w ostatnim, ale najważniejszym momencie. I wygrali.
Puenta taka jak w wykonaniu piłkarzy. 8 meczów – 6 ligowych i 2 pucharowe. ZERO porażek. Tak się zdobywa trofea w Polsce.
Jagiellonia Białystok
Marcin Łopienski, dziennikarz 2x45.info wie o Białymstoku bardzo dużo, a jeszcze więcej o Jagiellonii. Zanim oddam mu głos, jedynie stwierdzę, że nie ma absolutnie żadnych podstaw, by ujmować cokolwiek „Jadze”. Żółto-czerwoni dali radę. Prawda jest taka, że na koniec poprzedniego sezonu (gdy Michał Probierz miał opuścić zespół) na Podlasiu myśleli, że nie uda się powtórzyć wicemistrzostwa przez najbliższe 20-30 lat.
Tymczasem Arvydas Novikovas, Cillian Sheridan, Taras Romanczuk, Ivan Runje czy też Przemysław Frankowski rozegrali być może swoje najlepsze sezony w karierze.
Można być uszczypliwym, że Łukasz Burliga akurat nie zmienił się i nadal zbiera żółte kartki jak szalony (był karany 15 razy w tym sezonie).
Zakończony niedawno sezon Ekstraklasy w Białymstoku zaczynał się bardzo tajemniczo. Nowy trener, właściwie nieznany większości kibiców, który zastąpił współtwórcę największych sukcesów w historii klubu. Dodatkowo odejście Konstantina Vassiljeva, który rok temu praktycznie w pojedynkę prowadził Jagiellonię do wicemistrzostwa Polski. Pomimo tego Ireneusz Mamrot szybko pokazał, że warto poczekać na efekty jego pracy, a słynny tekst o „pocałunku śmierci”, związany z występem polskich drużyn w europejskich pucharach, można włożyć między bajki – stwierdził red. Łopienski.
Były opiekun Chrobrego Głogów regularnie punktował, a w przerwie zimowej stworzył potwora, który w pewnym momencie grał najlepszy futbol w Polsce i – również przez moment – był głównym kandydatem do mistrzostwa. Takie mecze jak ten z Legią w Warszawie, zwycięstwo w Poznaniu w rundzie mistrzowskiej, wygrane z Lechią Gdańsk i Wisłą Kraków – w stolicy Podlasia zapachniało wielką piłką, ale w najmniej odpowiednim czasie nadszedł kryzys. Trzy porażki na własnym boisku w ostatnich ośmiu kolejkach przesądziły o wicemistrzostwie Polski. Osiągnięciu, o którym przed startem sezonu nikt w Białymstoku nawet nie marzył – dodaje redaktor 2x45.info.
Lech Poznań
Co może powiedzieć osoba emocjonalnie związana z Lechem po takim sezonie, po takiej rundzie? Jesteś liderem po 30 kolejkach. Uczyniłeś z Poznania twierdzę. Masz w składzie niezłego napastnika. Masz w składzie Darko Jevticia. Masz w składzie
Kibice Lecha Poznań to na pewno najbardziej zdenerwowana grupa kibicowska w Polsce, tuż przed tymi z Płocka. Liderzy po rundzie zasadniczej w zasadzie przespali rundę finałową. A finał miał być zapamiętany jako mistrzowska feta, a... sami wiemy, jak było. Jedno jest pewne - jeśli ktoś liczył na głośne, huczne i znamienne zakończenie sezonu przez Lecha, to na pewno nie został zawiedziony - uważa Przemysław Kasiura, kibic Lecha Poznań, na co dzień działający w branży marketingu sportowego.
Pytanie tylko, czy włodarze wyciągną jakiekolwiek wnioski? Wątpię - prawdopodobnie karawana będzie jechać dalej. Nie ukrywam jednak, że mogłyby wreszcie te szczekające psy mieć jakikolwiek wpływ na jej kierunek jazdy – dodał Kasiura.
Przemek napisał mi te słowa w poniedziałek, przed konferencją, na której wściekły Piotr Rutkowski mówił, że się nie podda i będzie dalej walczył o to, by Lech wreszcie zaczął zdobywać trofea. Trzeba przyznać, że obaj mamy po tym wystąpieniu przeczucie, że zły Lech może naprawdę namieszać w przyszłym sezonie. Szczególnie z Ivanem Djurdjeviciem u sterów.
Lech zostaje w pucharach – to jest dobra wiadomość, w ramach podsumowania. Zła jest taka, że Komisja Ligi może nie zabrała punktów, ale mocno zaboli „Kolejorza” w innych aspektach.
Z ostatniej chwili kary dla Lecha od KL:
— Grzegorz Hałasik (@g_halasik) 24 de mayo de 2018
1. Kara finansowa 120.000 zł.
2. Zakaz wyjazdowy do końca 2018.
3. Kibice którzy byli w Kotle na meczu Lech - Legia, nie wchodzą na 3 mecze, w tym sama trybuna Kocioł jest pusta na jeden z tych 3 meczów (na pozostałe 2 otwarta)
Górnik Zabrze
Mój komentarz może być tylko taki – jestem zbudowany postawą Górnika. Jeden rok kalendarzowy zmienił wszystko. 20 kwietnia 2017 roku w Zabrzu doszło do czystek – Adam Danch, Rafał Kosznik i Dawid Plizga odeszli z klubu. Później wyniki ułożyły się tak, że mieliśmy do czynienia z awansem do Ekstraklasy. A później? Górnika pokochała neutralna część obserwatorów ligi. Byli nawet liderem ligi, liczyli się w walce o mistrzostwo. Nie pomagała im chyba jedynie wąska kadra.
Górnik zaczął zaskakiwać pozytywnie od pierwszego meczu. Przyjechała wtedy do nich Legia, a mistrz dostał lanie i nie miał argumentów. Od tego momentu wszyscy przewartościowali możliwości klubu z Zabrza. Skazywali go na walkę o utrzymanie, a ci młodzi zawodnicy walczyli o puchary. Co było siłą? Trener, któremu w niczym nie pomagał los, ale sobie poradził. Skromny Marcin Brosz, ceniący ponad wszystko ciężką pracę – uważa Adam Godlewski z „Katowickiego Sportu”.
Co do samej drużyny, Igor Angulo jesienią był siłą tego zespołu, natomiast wiosną wyniki robiła przede wszystkim druga linia. Właściwie to oni dali Górnikowi te europejskie puchary. Szymon Żurkowski, Damian Kądzior, Rafał Kurzawa – te nazwiska zapisały się w historii Górnika Zabrze. Teraz, gdy odejdą, właściwie można mówić, że odchodzi trzon drużyny. Ale czy na pewno? Przecież są inni młodzi zawodnicy – Gryszkiewicz, Hajda, także Urynowicz oraz bracia Wolsztyńscy. To nie będzie wcale tak słaba drużyna jak niektórzy myślą – dodaje redaktor.
Wisła Płock
Komentarz Macieja Wąsowskiego z Przeglądu Sportowego jest tak długi, że chyba nie muszę nic dodawać. Prawda jest taka, że na ustach Polski Wisła pojawiła się na długo i można to tylko przyrównać do wyników z czasów Ireneusza Jelenia. Chyba nawet piłkarze, którzy przed laty zdobywali Puchar Polski nie są tak pamiętani jak może być wspominana obecna kadra.
Za Wisłą Płock rewelacyjny sezon. Piłkarze Jerzego Brzęczka zajęli 5. miejsce w ekstraklasie, co jest drugim najlepszym wynikiem w historii klubu. Wyniku z sezonu 2004/05 nie udało się wyrównać. Wtedy Nafciarze byli na 4. miejscu. Wówczas była to jednak zupełnie inna polska piłka. Dla mnie od strony czysto sportowej ten obecny sezon był lepszy. Zwłaszcza jeżeli spojrzy się na końcowy wynik z perspektywy 5 lipca i odejścia z Wisły Marcina Kaczmarka. Wtedy większość osób obstawiała, że płocki klub będzie w gronie zespołów broniących się przed spadkiem. Prezes Jacek Kruszewski i dyrektor Łukasz Masłowski mieli jednak wizję, którą świetnie uzupełnił trener Jerzy Brzęczek. A ten ostatni objął drużynę zaledwie trzy dni przed inauguracją rozgrywek – przypomina red. Wąsowski.
W Płocku odbudowali albo zbudowali w minionym sezonie wielu piłkarzy. Dzięki zaufaniu i pracy sztabu szkoleniowego tacy gracze, jak: Adam Dźwigała, Igor Łasicki, Alan Uryga, Arkadiusz Reca, Damian Szymański czy Konrad Michalak – wyrośli na czołowych piłkarzy na swoich pozycjach w ekstraklasie. A tacy goście, jak: Dominik Furman, Giorgi Merebaszwili, Cezary Stefańczyk, Nico Varela, Semir Štilić czy Jose Kante – zostali przez sztab trenera Brzęczka odbudowani i skrojeni pod ten zespół na nowo. Ostatecznie Wiśle nie udało się awansować po 12 latach przerwy do europejskich pucharów. Na pewno jest to dla wszystkich w Płocku trudny moment, bo „Europa” była tak blisko. Z drugiej strony, będzie to motywacja do dalszej pracy, bo przecież zawsze może być lepiej. Kolejny sezon będzie bardzo trudny dla Wisły, ponieważ wszyscy będą odnosić się do rewelacyjnych poprzednich rozgrywek. W Płocku muszę wzmocnić zespół i nie dopuścić do masowej sprzedaży czołowych graczy. Jestem przekonany, że z piątki: Furman, Szymański, Reca, Michalak i Kante (on na pewno nie przedłuży umowy) z klubu odejdzie trzech z nich. Dyrektor Łukasz Masłowski będzie musiał się napocić, żeby odpowiednio wspomnianą trójkę zastąpić. Ma on jednak rękę do transferów i jestem dziwnie spokojny, że znajdzie odpowiednie zastępstwa – dodaje.
Wisła może być zakładnikiem swoich wyników z zakończonego sezonu. Jednak trzy-cztery słabsze mecze nie powinny mieć wpływu na dalszą pracę tercetu: Kruszewski, Masłowski, Brzęczek. Rozgrywki 2017/18 pokazały, że kryzysy trzeba przezwyciężać, żeby w dalszej perspektywie osiągnąć coś większego. I właśnie tak trzeba patrzeć na piąte miejsce Wisły – to sukces i to osiągnięty trochę ponad miarę. Wynika on trochę z tego, że takie zespoły, jak: Lechia, Pogoń, Śląsk, Cracovia, Zagłębie czy Wisła Kraków – były bardzo nierówne bądź słabe. Nie ma gwarancji, że w kolejnym sezonie będzie podobnie. W Płocku po urlopach będą musieli zakasać rękawy. W pięciu ostatnich kampaniach Wisła robiła progres, jeżeli chodzi o miejsca. Z roku na rok byli wyżej. Taką tendencję trzeba podtrzymać i to mimo tego, że poprzeczka jest coraz wyżej – podsumowuje Maciej Wąsowski.
Wisła Kraków
Jeśli Wisła, to Carlitos. Jeśli Wisła, to Jesus Imaz, Pol Llonch, Rafał Boguski. Poprawna gra wiślaków do końca pozwoliła im walczyć o powrót do eliminacji europejskich pucharów. Nie dostali się do nich, ale zasługują z mojej strony na pochwałę.
Oddajmy jednak głos Przemysławowi Pabiankowi z Footroll.pl, który o Wiśle rozpisywać się lubi zawsze.
W mojej ocenie był to jednak słodko-gorzki sezon w wykonaniu Wisły. Z jednej strony sezon pożegnań (odejście Pawła Brożka i Arkadiusza Głowackiego - legend klubu), z drugiej strony mnóstwo problemów finansowych, z którymi Biała Gwiazda boryka się po dziś dzień.
Na dokładkę doszło jeszcze letnie kadrowe trzęsienie ziemi, które - umówmy się - nie pomogło płynnie scementować kadry oraz wypracować jakiekolwiek automatyzmy w grze. Mimo tych wszystkich okoliczności, Wisła do ostatniej kolejki biła się o puchary. Jednakże, nie ma tutaj co popadać w nadmierną euforię, ten zbieg wielu sprzyjających okoliczności poniekąd obnaża słabość naszej ligi. I nie chodzi mi tutaj tylko o Wisłę. Mało kto postawiłby na to, że o Ligę Europy bić się będzie Zabrze, Płock i Kraków – przypomina Przemek.
W ramach podsumowania, muszę również wspomnieć o Kiko Ramirezie, dzięki któremu mogliśmy oglądać na boiskach naszej Ekstraklasy Pana Piłkarza - Carlitosa. Wyborny transfer! Wbrew powszechnej opinii, Ramirez zostawił po sobie wiele dobrego. Tym bardziej boli mnie, że odszedł on w dosyć niemiłej atmosferze. Ale jego następcę - Joana Carillo – Wiślacy muszą kochać sercem! Parę miesięcy temu pisałem, że do naszej ligi przychodzi trener ze świetnym CV i okazało się, że oprócz papierka, ten facet posiada naprawdę fajny warsztat – dodaje.
Wiem, że wielu kibiców zaklinało rzeczywistość, ale oprócz Carlitosa, Wisła kadrowo plasuje się gdzieś na pograniczu grupy mistrzowskiej i spadkowej. Tym bardziej należy docenić wkład Hiszpana w 6. miejsce Białej Gwiazdy na koniec sezonu. Od sezonu 2011/12, pierwszy raz zdarzyło się, żeby Wiślacy bili się o europejskie puchary. Koniec końców, nie udało się, ale czy ktoś po rundzie zasadniczej postawiłby na Wisłę, że ta będzie do ostatniej kolejki walczyć o Ligę Europy? Nie sądzę! Nie będę jednak ukrywał, że w spotkaniu z Górnikiem Wisła koncertowo oblała egzamin dojrzałości. Umówmy się, wszystko na innych boiskach zagrało tak, aby Biała Gwiazda mogła zająć czwarte miejsce – premiowane grą w Lidze Europy. Życie pisało piękny scenariusz. Paweł Brożek, strzelając bramkę w ostatniej akcji meczu, przedłuża szansę Białej Gwiazdy na europejskie puchary. Wystarczyło tylko ograć w ostatniej kolejce Górnik Zabrze i „Broziu” z „Głową” pożegnaliby się niespodziewanym awansem do pucharów. Nie udało się - trudno, ale jeśli zarząd da Carillo czas i warunki to może on zmontować naprawdę fajny zespół! Musimy w to gorąco wierzyć! Ten sezon był i tak nadspodziewanie dobry – kończy Przemek Pabianek.
Zagłębie Lubin
Ruchy Zagłębia śledziliśmy dokładnie. Początek sezonu w wykonaniu Piotra Stokowca, późniejszy dołek i pewny ruch działaczy – zwolnienie trenera, który prowadził „Miedziowych” od maja 2014 roku. Przyszedł Mariusz Lewandowski i w jakimś stopniu pewne piętno na tym zespole odcisnął, choć moim zdaniem trochę późno.
Nieco bardziej optymistyczny względem Zagłębia jest Krystian Porębski, dziennikarz 2x45.info.
Sezon w wykonaniu Zagłębia niezaprzeczalnie musi zostać uznany za nieudany. W Lubinie od kilku lat celem głównym jest awans do europejskich pucharów, który miał zapewnić Piotr Stokowiec. Jak wiemy, szkoleniowiec w trakcie sezonu pożegnał się z klubem. Choć decyzja wydawała się dość ryzykowna, jednym z plusów tych rozgrywek okazał się nowy trener, Mariusz Lewandowski. Szybko rozwiał wątpliwości co do swojego warsztatu trenerskiego, umiejętnie żonglując ustawieniem zawodników, dokonując dobrych zmian w trakcie meczu i... to co jest drugim największym plusem. Szanse dostało kilku zawodników, których wcześniej albo nie oglądaliśmy w pierwszym składzie, albo pojawiali się bardzo rzadko. Ślisz, Żyra czy Pakulski i przede wszystkim kapitalny w bramce Hładun. Kolejny sezon bez osiągniętego celu spowodował spore zmiany w klubie, czy wyjdą one na dobre? Wiele będzie zależało od transferów i na ile Mariusz Lewandowski dostanie takich zawodników, jakich będzie chciał – stwierdza red. Porębski.
Korona Kielce
Podobnie jak redaktor Wąsowski, rozgadanym człowiekiem ponownie okazał się Christopher Lash, Anglik śledzący Ekstraklasę, prowadzący niegdyś dla Eurosportu program „EkstrakLasha”, bloger.
O ocenę sezonu w wykonaniu ekipy Gino Lettieriego zapytałem właśnie jego. Nie należy bowiem ukrywać, że drugi kolejny sezon w grupie mistrzowskiej robi wrażenie. Ocena jest ponownie jednak dość kompleksowa.
Trudno podsumować sezon w wykonaniu Korony. Jeśli chodzi o plusy, drużyna czasami grała rewelacyjnie, szczególnie w październiku i listopadzie. Gino Lettieri sprawdził się jako szkoleniowiec, nawet mimo szydery ze strony dużej części mediów w Polsce. Przykładem naprawdę dobrego postępowania i tego, że miał dobre rozwiązania do każdego problemu jest sytuacja, gdy Korona grała na wyjeździe z Górnikiem i wprowadził Cvijanovicia z ławki. Korona przegrywała wtedy 0-2, ale właśnie wprowadzony zmiennik odegrał kluczową rolę w zdobyciu punktu w Zabrzu. W dodatku nadmieńmy zasługi takiego piłkarza jak Kaczarawa czy Rymaniak. Ten drugi dawno nie grał z taką werwą jak dzisiaj. Mimo wszystko, mi się wydaje, że ten sezon był straconą szansą dla Korony. Bardziej chodzi oczywiście o to, że mogło być lepiej w Pucharze Polski. Gdyby nie błąd Dejmka w pierwszym meczu półfinału, pewnie Korona zagrałaby z Legią w finale. Po przegraniu dwumeczu z Arką, Korona do końca sezonu grała o wiele gorzej. Jeśli się patrzy na przedsezonowe oczekiwania, i tak sezon był niezły w ich wykonaniu - mówi Lash.
I tak to, moi drodzy, było. Taki to był sezon.
Odpocznijmy tymczasem od tej ligi. Przyda się to każdemu.