
Coraz większe problemy Wisły Kraków
W ubiegłą sobotę Wisła Kraków, po bardzo zaciętym zremisowała przed własną publicznością z wicemistrzem Polski - Jagiellonią Białystok. Wszystko to za sprawą dwóch Marków, a mianowicie Kolara znad Wisły i Poletanovicia znad Białki, którzy nie pozwolili, aby to spotkanie odeszło w zapomnienie. Bezapelacyjnie należą się ogromne brawa zawodnikom „Białej Gwiazdy”, którzy pomimo tego, że od niemal pół roku nie otrzymują wynagrodzeń, wychodzą na boisko i walczą do ostatniej kropli potu.
Wszyscy doskonale wiedzą jak głęboko w czterech literach, znajduje się obecnie Wisła Kraków i jakie konsekwencje może mieć w najbliższym czasie brak jakiegoś bogatego inwestora. Kilka godzin po meczu z Jagiellonią, kibice „Białej Gwiazdy” mogli, choć na chwilę odetchnąć z ulgą, gdyż okazało się, że znaleźli się panowie, którzy chcieliby odchudzić swój portfel i pomóc wielokrotnemu mistrzowi Polski. Dlaczego napisałem, że tylko na chwilę? Panowie, których potocznie nazywamy inwestorami, czyli Wojciech Kwiecień, Wiesław Włodarski oraz firmy Antrans i Dasta Invest przestraszyły się odpowiedzialności i zrezygnowały z opcji przejęcia krakowskiego klubu.
Przyczyną takiej decyzji miały być niewystarczające możliwości finansowe wyżej wymienionych podmiotów. Najprawdopodobniej pociekło im po nogawkach i postanowili wyjechać w Bieszczady, gdzie będą mogli robić kolejne biznesy. No dobra, ale w takim razie co z Wisłą? Przecież ci goście byli najkonkretniejszymi kandydatami do przejęcia „Białej Gwiazdy". Wiele wskazuje na to, że nie byli oni jedynymi zainteresowanymi i wciąż są szanse, że ktoś pokusi się na wykupienie krakowskiego klubu za złotówkę i spłaci jego długi, stając się właścicielem Wisły. Choć są to szanse znikome, to wciąż warto wierzyć, że znajdzie się chętny na zakup Wisły i klub znad Vistuli nie wyląduje na samym dnie.
Jak widać, ostatnie dni nie są najlepsze dla wielokrotnego mistrza Polski. Prezesi - dzbany, którzy myślą tylko o sobie, a do tego zawodnicy, którzy tak pokochali stołeczne zespoły, że nie pamiętają, kto wyciągał ich z hiszpańskiej studni. Tak, mam na myśli Carlitosa, który zapomniał, kto pomógł mu rozwinąć skrzydła i w nagrodę za daną mu szansę ... poszedł na skargę do FIFA, o czym przeczytacie TUTAJ . Jak widać, problemy Wisły z dnia na dzień się pogłębiają. Pomimo tego, że do Krakowa i samej Wisły mi daleko, to mam nadzieję, że klub wyjdzie z opresji i niejednokrotnie zobaczymy go jeszcze w akcji.