Weekend nie dla gwiazd – podsumowanie 24. kolejki LaLiga
Miniony weekend był niezwykle intensywny dla osób, które lubią ligę hiszpańską, przy jednoczesnym interesowaniu się koszykówką. Za oceanem odbywał się Weekend Gwiazd NBA, gdzie w centrum uwagi są największe postacie ligi. Pomiędzy oboma wydarzeniami nastąpiła zasadnicza różnica (oprócz tej oczywistej czyli dwóch, innych dyscyplin sportowych) – ostatnia kolejka LaLiga dla wielu wybitnych piłkarzy była mocno przeciętna. Na szczęście, niektórzy zagrali na swoim poziomie. Kto spełnił oczekiwania, a kto zawiódł? Dowiecie się z tego tekstu.
SD Eibar 2:2 Getafe CF
Jaime Mata 37’, Dimitri Foulquier 52’ – Charles 67’ (k), 80’
Eibar, 4 449 widzów
Kolejny mecz i kolejny protest kibiców wobec organizowania spotkań w dni robocze. Gospodarze przed tym spotkaniem byli niepokonani na własnym stadionie w ostatnich ośmiu starciach ligowych. Gdy wydawało się, że świetnie dysponowane w tym sezonie Getafe zdoła przerwać dobrą passę, Baskowie wrzucili wyższy bieg i ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów. Niezawodny okazał się Charles – doświadczony napastnik Eibaru ma na swoim koncie 12 goli i jest ex-aequo z Griezmannem na czwartym miejscu w klasyfikacji najlepszych strzelców całej ligi.
Celta Vigo 1:4 Levante UD
Brais Mendez 88’ (k) – Jose Luis Morales 20’, 62’ Coke 40’, Borja Mayoral 89’
Vigo, 15 479 widzów
Grę Celty można podsumować jednym zdaniem: „No Aspas, no party!” Zespół z Galicji wygląda bardzo blado bez swojego lidera. Były piłkarz Liverpoolu wrócił do gry dopiero w poprzedniej kolejce i trener Miguel Cardoso bardzo powoli wprowadza swojego piłkarza. Oby reprezentant Hiszpanii wrócił jak najszybciej do grania, bo widmo spadku zagląda coraz mocniej w oczy Celty. A pamiętajmy, że mówimy o zespole, który jeszcze półtora roku temu występował w Lidze Europy.
A „Żaby” z Walencji tym meczem przełamały swoją fatalną passę – to była pierwsza wyjazdowa wygrana od października zeszłego roku.
Rayo Vallecano 0:1 Atletico Madryt
Antoine Griezmann 74’
Vallecas, 13 880 widzów
W derbach prowincji Madrytu piłkarskie indywidualności akurat stanęły na wysokości zadania. Zwycięstwo Atleti to w dużej mierze zasługa dwóch piłkarzy – Jana Oblaka oraz Antoine’a Griezmanna. Słoweniec wyczyniał cuda w bramce, a Francuz był strzelcem przesądzającego gola o zdobyciu trzech punktów przez zespół ze stolicy Hiszpanii. To było historyczne trafienie dla mistrza świata – napastnik zaliczył 130. bramkę w barwach „Rojiblancos” i dzięki temu wyprzedził Fernando Torresa na liście najlepszych strzelców Atletico we wszystkich rozgrywkach. A przebieg całego meczu – po prostu Diego Simeone Style.
Real Sociedad 3:0 CD Leganes
Mikel Oyarzabal 50’, 59’ Willian Jose 75’
San Sebastian, 22 997 widzów
Dominacja zespołu z San Sebastian ani przez moment nie podlegała dyskusji. Ekipa z Anoeta nieprzypadkowo jest niepokonana od początku roku. Jedynie Barcelona nie doznała jeszcze porażki po dwóch miesiącach 2019 roku. Zawodnikiem meczu był niewątpliwie Mikel Oyarzabal, ale bardzo dobre zawody rozegrał również Adnan Januzaj, który miał wymierny udział przy obu golach wspomnianego młodzieżowego reprezentanta Hiszpanii.
FC Barcelona 1:0 Real Valladolid
Leo Messi 43’ (k)
Barcelona, 67 435 widzów
Meczowi rozegranemu na Camp Nou przyglądał się bliżej Karol Sitarski, więc pozwolę sobie pokrótce podsumować wydarzenia w Barcelonie. „Blaugrana” tylko dzięki swojej nieskutecznej grze zdołała strzelić ledwie jednego gola beniaminkowi. Zwycięstwo powinno być okazalsze biorąc pod uwagę przede wszystkim niewykorzystany rzut karny w wykonaniu Leo Messiego. Argentyńczyk zdołał strzelić pierwszego gola z wcześniej podyktowanej jedenastki, więc suma szczęścia wyszła na zero. Tyle ode mnie – Karolu, czas na Ciebie! (Barcelona nieskuteczna do bólu)
Real Madryt 1:2 Girona FC
Casemiro 25’ – Cristhian Stuani 65’ (k), Cristian Portugues 75’
Madryt, 68 099 widzów
„Królewscy” po raz kolejny postanowili wycofać się z wyścigu o tytuł mistrzowski. Dziesięciominutowa drzemka wystarczyła gościom z Girony, by wywieźć komplet punktów z Estadio Santiago Bernabeu. Problemem było również to, że cały Real wyglądał ospale przez całą drugą połowę. Zespół z białej części Madrytu ma więcej porażek od Getafe czy Athletiku Bilbao. By być sprawiedliwym, Gironie należą się słowa uznania – jako jedyni zdołali zdobyć punkty na stadionach Barcy i Realu. W następnej kolejce zabraknie Sergio Ramosa, który przypomniał sobie, że jego ulubionym kolorem jest czerwony. Nie ma potrzeby dalszego roztrząsania tego starcia, bo szczegóły poznacie z tekstu Krystiana Rembielińskiego. (Blamaż na Santiago Bernabeu)
Valencia CF 0:0 RCD Espanyol
Walencja, 39 564 widzów
Czy jest ktoś jeszcze zaskoczony faktem, że mecz z udziałem Valencii kończy się remisem? Drodzy państwo – to był czternasty remis w wykonaniu podopiecznych Marcelino w tym sezonie LaLiga! To był kolejny frustrujący wieczór dla kibiców zgromadzonych na Estadio Mestalla. Wszyscy łapali się za głowy, gdy piłkarze gospodarzy nie byli w stanie wykorzystywać stworzonych sytuacji podbramkowych. Trzeba przyznać, że akcje pod polem karnym rywali są tworzone z dość dużą łatwością, ale skutecznością "Nietoperze" zbliżają się niebezpiecznie w kierunku Ekstraklasy. Nie zdziwię się, jeśli przez te wszystkie remisy zabraknie Valencii w europejskich pucharach. Oni przy aktualnej dyspozycji po prostu nie zasługują na reprezentowanie Hiszpanii na europejskiej scenie.
Villarreal CF 3:0 Sevilla FC
Alvaro Gonzalez 20’, Karl Toko Ekambi 45+1’, Alfonso Pedraza 86’
Villarreal, 17 402 widzów
Nie spodziewałem się tego, że „Żółta Łódź Podwodna” zdoła przerwać swoją fatalną serię akurat w spotkaniu z czwartym zespołem obecnego sezonu, ale to spotkanie przytrafiło się w najlepszym dla nich momencie. Gospodarze dzięki zwycięstwu złapali kontakt z bezpieczną strefą i utrzymanie cały czas jest realnym celem. Wydaje się, że komuś ostatecznie udało się obudzić z letargu. W przeciwnym kierunku zmierza zespół z Andaluzji, który w ostatnich trzech meczach uciułał ledwie jeden punkt.
Real Betis 1:1 Deportivo Alaves
Giovani Lo Celso 15’ – Guillermo Maripan 28’
Sewilla, 43 455 widzów
Quique Setien zaszalał w tym spotkaniu i wystawił skład, gdzie zabrakło miejsca dla nominalnego napastnika. Pozycja fałszywej „dziewiątki” przypadła Giovaniemu Lo Celso i Argentyńczyk sprawdził się w przydzielonej roli. Piłkarz wypożyczony z PSG pomógł Betisowi objąć prowadzenie, ale radość trwała bardzo krótko. Zanim jednak zespół z Alaves zdołał wyrównać, miała miejsce dość spora kontrowersja. Strzelec wyrównującego gola dla Deportivo, Guillermo Maripan, zdołał wybić piłkę po strzale Jese i tu rodzi się pytanie – czy to wybicie nie miało miejsca już po tym, gdy futbolówka przekroczyła linię bramkową?
Czasu już nie cofniemy, ale bez wątpienia stoper gości był głównym aktorem tego starcia. Zouhair Feddal mógł jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na korzyść gospodarzy, ale jego strzał zatrzymał się na poprzeczce.
SD Huesca 0:1 Athletic Bilbao
Raul Garcia 19' (k)
Huesca, 6.729 widzów
Tylko trzy mecze przetrwała seria beniaminka, jeśli chodzi o mecze bez straconego gola i od razu poskutkowała porażką. Jako pierwsza prowadzenie objęła drużyna Hueski, ale gol został słusznie nieuznany. Ezequiel Avila, w momencie oddania strzału, znajdował się na dość wyraźnym spalonym. Szybkie przeniesienie akcji pod drugie pole karne, faul Adriana Diegueza i arbiter nie miał wątpliwości – rzut karny dla gości z Bilbao. Jedenastka była pewnie wykorzystana przez Raula Garcię. Sekwencję tych zdarzeń można podsumować tytułem kultowej polskiej komedii – „Nie lubię poniedziałku”. W kolejnych minutach najbardziej wyróżniała się wyciągana do góry ręka, w której sędzia co chwila trzymał żółty kartonik. Arbiter Sánchez Martínez na przestrzeni dziesięciu minut upomniał aż czterech piłkarzy. W ostatnich minutach meczu, goście przetrwali szarżę przepuszczoną przez ekipę z Aragonii i i to oni ostatecznie zdobyli komplet punktów.