And the Oscar goes to… - podsumowanie 25. kolejki LaLiga
Za nami 91. ceremonia wręczenia Oscarów, więc zostając w nastroju do rozdawania nagród podsumujemy wydarzenia na hiszpańskich boiskach podczas ostatniej kolejki LaLiga. Jest na pewno jedna osoba, która zasłużyła na nagrodę za rolę pierwszoplanową. Kto zasłużył na Oscara, a kto powinien otrzymać Złotą Malinę? Zaraz wszystko zdradzimy.
RCD Espanyol 1:1 SD Huesca
Esteban Granero 20’ - Xabi Etxeita 47’
Barcelona, 20 078 widzów
„Papużki” objęły prowadzenie po przepięknym strzale Estebana Granero z rzutu wolnego. Druga połowa zaczęła się jednak fenomenalnie dla gości, bo ledwie dwie minuty po wznowieniu gry zdołali doprowadzić do wyrównania. Ten remis dla Hueski to i tak dobry wynik – bezpośredni rywale w walce o utrzymanie nie powiększyli swojego dorobku punktowego, więc beniaminek nie traci kontaktu z resztą stawki.
Getafe CF 2:1 Rayo Vallecano
Jaime Mata 28’, Jorge Molina 68’ – Raul De Tomas 58’
Getafe, 11 207 widzów
Powoli urzeczywistnia się scenariusz mówiący o tym, że na Estadio Coliseum Alfonso Perez za jakiś czas mogą wrócić europejskie puchary. Zespół spod Madrytu ponad dziesięć lat temu występował w Pucharze UEFA i dotarł do ćwierćfinału tych rozgrywek. Wówczas gwiazdą był Manu del Moral, ale wyróżniali się jeszcze m.in.: Cata Diaz, Ruben de la Red, Ikechukwu Uche (młodszy brat Kalu Uche, byłej gwiazdy Wisły Kraków) oraz Pablo Hernandez. Obecnie idolami kibiców Getafe są Jaime Mata (osiem ostatnich kolejek to siedem trafień), Jorge Molina, Angel, Damian Suarez czy David Soria. Zapowiada się cudowna historia, ale do happy-endu jeszcze daleka droga. Jeśli chodzi o gości z Vallecas – oni przede wszystkim są uzależnieni od dyspozycji Raula de Tomasa, który musi zazwyczaj strzelać więcej goli niż jego partnerzy z formacji defensywnej pozwolą sobie wbić.
Sevilla FC 2:4 FC Barcelona
Jesus Navas 22’, Gabriel Mercado 42’ – Leo Messi 26’, 67’, 85’, Luis Suarez 90+3’
Sewilla, 40 661 widzów
„Duma Katalonii” w normalnych okolicznościach powinna wyjeżdżać ze stolicy Andaluzji bez jakichkolwiek punktów. Jest jednak ktoś, kto wyróżnia Barcę na tle reszty stawki. Papiery wskazują, że jest człowiekiem urodzonym w Argentynie, ale jego gra powinna sugerować, że z dużym prawdopodobieństwem Leo Messi pochodzi z zupełnie innej galaktyki. 32-latek nieprzypadkowo jest najlepszym strzelcem oraz najlepiej asystującym piłkarzem lidera LaLiga i sobotnie spotkanie udowodniło, dlaczego Messi jest uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy w historii futbolu. Szczegóły rozegranego starcia na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan zna Mateusz Fabrowski, który przygotował dla Was tekst z tego spotkania – Pogrom na Ramon Sanchez-Pizjuan!
Deportivo Alaves 0:0 RC Celta de Vigo
Vitoria-Gasteiz, 18 882 widzów
Zawsze trudno jest napisać coś konstruktywnego o meczu, który zakończył się bezbramkowym remisem. Nie inaczej jest w przypadku spotkania rozegranego w Kraju Basków. Oba zespoły raziły nieskutecznością. Warto pochwalić Deportivo za zrobienie twierdzy z własnego obiektu, bo ponieśli w tym sezonie tylko jedną porażkę u siebie. A za Celtą fatalne dwa miesiące – tylko jedno zwycięstwo w ostatnich ośmiu kolejkach. Za niedługo dowiemy się, czy w marcu będzie lepiej. Być może pomogą promienie wiosennego słońca.
Athletic Club 1:0 SD Eibar
Raul Garcia 1’
Bilbao, 43 363 widzów
Mecz w Bilbao skończył się, zanim na dobre się zaczął. Raul Garcia zdobył zwycięską bramkę już w 41. sekundzie tego spotkania. Gospodarze powinni wygrać to spotkanie okazalej, ale strzał Benata zatrzymał się na poprzeczce. Athletic zyskał drugie życie po zatrudnieniu Gaizki Garitano. Zmiana na stanowisku trenera nastąpiła na początku grudnia i od tego momentu, zespół z Bilbao przegrał jedno spotkanie ligowe – derby kraju Basków z Realem Sociedad. Widmo spadku jest już raczej odległym wspomnieniem. A Eibar pomału powinni zastanawiać się nad sensem wyjazdów do Bilbao – jeszcze nigdy w historii rywalizacji pomiędzy oboma ekipami nie zdołali wygrać na San Mames.
CD Leganes 1:1 Valencia CF
Martin Braithwaite 89’ – Geoffrey Kondogbia 22’
Leganes, 11 425 widzów
Powoli zaczyna być komiczne to, że praktycznie każdy mecz Valencii w lidze kończy się podziałem punktów. Podopieczni Marcelino są najczęściej remisującą drużyną wśród wszystkich zespołów z czołowych lig Europy. Do zdobycia kompletu punktów zabrakło zespołowi z Walencji przede wszystkim koncentracji. Wyrównujące trafienie padło na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. A mogło skończyć się kompletną katastrofą, gdyby nie interwencja Neto z końcówki spotkania. Brazylijski bramkarz „Nietoperzy” znalazł sposób na Youssefa En-Nesyriego, co jest dość sporym wyczynem. Marokańczyk jest jednym z najskuteczniejszych strzelców ligi w tym roku kalendarzowym – ma na swoim koncie 7 trafień.
Atletico Madryt 2:0 Villarreal CF
Alvaro Morata 31’, Saul Niguez 88’
Madryt, 59 114 widzów
Po spotkaniu na Wanda Metropolitano najszczęśliwszym człowiekiem na świecie był Alvaro Morata. Reprezentant Hiszpanii w końcu mógł cieszyć się ze swojego pierwszego trafienia dla nowego zespołu. Na prawdziwy talizman wyrasta strzelec drugiego gola – Saul Niguez. Pomocnik zdobył swojego szesnastego gola w barwach Atleti, jeśli chodzi o występy ligowego. Gdy Saul wpisuje się na listę strzelców w spotkaniu LaLiga, to „Rojiblancos” jeszcze nigdy nie przegrali meczu. Pomocna w utrzymaniu tej serii jest postawa Jana Oblaka. Słoweniec po raz trzynasty zachował czyste konto. To ponad połowa sezonu bez straconego gola!
Real Valladolid 0:2 Real Betis
Aissa Mandi 45+3’, Joaquin 87’
Valladolid, 20 125 widzów
Zespół z Sewilli ukłuł swojego rywala w końcowych minutach pierwszej i drugiej połowy. Wynik otworzył środkowy obrońca gości, który po zamieszaniu w polu karnym umieścił piłkę w siatce po strzale przewrotką. Bohaterem Betisu był Pau Lopez, który w jednej z akcji zdołał wybić piłkę z linii bramkowej. Rezultat ustalił niezawodny Joaquin, który wykończył kontrę zainicjonowaną przez Sergio Canalesa.
Levante UD 1:2 Real Madryt
Roger Marti 60’ – Karim Benzema 43’ (k), Gareth Bale 78’ (k)
Walencja, 23 018 widzów
Co zapamiętam z ostatniego, niedzielnego spotkania? Pudła Rogera Martiego, symulowanie Casemiro stojące na bardzo niskim poziomie i dziwne fochy Garetha Bale’a, który zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. To co jeszcze wyryło się w pamięci to fatalna dyspozycja Realu. Zwycięzców podobno się nie sądzi, ale „sąd ostateczny” dla Santiago Solariego zbliża się wielkimi krokami – mamy przed sobą dwa Klasyki, które powiedzą bardzo wiele o sile zespołu ze stolicy Hiszpanii. Koniec moich spostrzeżeń, czas przejść do relacji z wczorajszego spotkania. Zapraszam w swoim imieniu. (Słodki deser przed daniem głównym – zwycięstwo Realu)
Girona FC 0:0 Real Sociedad
Girona, 10.170 widzów
Kolejny raz trzeba zastanowić się nad sensem rozgrywania meczów w poniedziałkowy wieczór. Całe spotkanie wyróżniało się jedną cechą – niefrasobliwością. Bardziej emocjonujące zdarzają się mecze rozgrywane podczas zajęć na WF-ie wśród uczniów szkoły podstawowej. W Katalonii obserwowaliśmy paździerz jakich mało. Jedyna korzyść to znalezienie interesującego profilu o Gironie, który jest prowadzony w języku angielskim. Oprócz tego w spokoju poznałem wynik ostatniego meczu eliminacji do mistrzostw świata koszykarzy – Polacy wygrali z Holandią 85:76. Wzmianka o meczu koszykarski wiele mówi o poziomie starcia na Montilivi.