Real Madryt przemebluje swoją defensywę
Myślę, że nie pomylę się bardzo, jeśli stwierdzę, że w tym sezonie sytuacja w drużynie Realu Madryt to był jeden, wielki burdel. Nie żebym w takim lokalu kiedyś był, ani też w przeciwieństwie do Freda z "Chłopaki Nie Płaczą" nie znam nikogo, kto by był, więc nie opowiedział mi tego i owego. Po prostu tak przypuszczam. Całe szczęście przyszedł już Zinedine Zidane, więc wreszcie jest ktoś, kto to wszystko posprząta i całą sytuację ogarnie. Francuz już kupił sobie Edera Militao, niemalże dogadał się z Hazardem, a w drodze są pewnie jeszcze kolejne transakcje. Nie oznacza to jednak tego, że latem do Madrytu będą się zawodnicy tylko zjeżdżali. Kilku z nich na pewno będzie musiało się wyprowadzić.
"Daily Mail" twierdzi, że kwestia zmiany mieszkania będzie najprawdopodobniej dotyczyła Nacho Fernandeza i Jesusa Vallejo. Żaden z nich nie jest przecież podstawowym zawodnikiem "Królewskich". Nacho to chociaż jeszcze sobie coś w tym sezonie zagrał. Wystąpił w końcu w 24 spotkaniach. Takiego szczęścia nie mógł doznać za to jego młodszy kolega, który na boisku pojawił się w ledwie 3 starciach. Nie ma wątpliwości, że wraz z przyjściem Edera Militao obydwaj zostaną zdegradowani w hierarchii jeszcze bardziej, co odbije się na ilości ich spotkań. Vallejo pewnie wcale nie powąchałby wtedy boiska, a Nacho był na nim rzadziej niż David Luiz u fryzjera.Najlepszą decyzją jest więc sprzedanie ich, z czym zgodni są eksperci i sympatycy "Królewskich".
Kokosów się na nich nie zarobi, ale przynajmniej zwolni się kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie, które będzie można przeznaczyć na pensje dla innych piłkarzy, którzy zasługują na podwyżki lub dopiero mają dołączyć do zespołu. Taki Hazard to za darmo przecież grał nie będzie. Ze znalezieniem chętnych na nich obydwu stoperów nie powinno być żadnych problemów. To przecież wciąż przyzwoici fachowcy, po prosty zbyt słabi na Real. Kilku ligowych średniaków z LaLiga z przyjemnością wyłoży na nich kilka milionów euro, bo będą wiedzieli, że u nich się sprawdzą. Tego też im wypada życzyć, bo ileż można z ławki patrzeć na potylicę Zidane'a.