Oblany egzamin dojrzałości – podsumowanie 36. kolejki LaLiga
Zakończona kolejka dała nam odpowiedź na jedno pytanie – „kto jest chłopcem, a kto mężczyzną?”. Cały czas nie znamy czwartego uczestnika przyszłorocznej Ligi Mistrzów, który będzie reprezentował hiszpański futbol. Wiemy za to, kto pożegna się z najwyższą klasą rozgrywkową na Półwyspie Iberyjskim. Czas poznać rezultaty 36. kolejki LaLiga.
Sevilla FC 0:3 CD Leganes
Youssef En-Nesyri 8’, Martin Braithwaite 20’, Oscar Rodriguez 82’
Sewilla, 32 797 widzów
Andaluzyjczycy powoli sami wypisują się z walki o Ligę Mistrzów. Ostatnie pięć kolejek to dopisanie ledwie sześciu punktów do swojego konta. Sevilla to jeden z nielicznych zespołów, po których widać wyraźne zmęczenie trwającym sezonem. Leganes pokazało, że nie są byle jakimi ogórkami i są w stanie napsuć sporo krwi wyżej notowanym rywalom. Goście byli przygotowani na wszystkie zagrania Sevilli i szybko wykorzystywali fatalną formę, którą Sevilla prezentuje od kilku tygodni. Obecność Sevilli w Lidze Mistrzów będzie niemałym cudem.
Levante UD 4:1 Rayo Vallecano
Jose Campana 14’, Ruben Vezo 43’, Jason 85’, Enis Bardhi 90’ – Alvaro Garcia 71’
Walencja, 19 868 widzów
A skoro mowa o wypisywaniu się, to nie sposób nie wspomnieć o Rayo Vallecano. Beniaminek tylko przez niespełna kwadrans mógł wierzyć w odwrócenie losów spotkania z Levante, ale gospodarze w ostatnich piętnastu minutach wrzucili wyższy bieg i nie pozostawili złudzeń, komu należy się pożegnanie z LaLiga. Dla Rayo pozostały ledwie miłe wspomnienia z przygody w LaLiga, takie jak zwycięstwa nad Valencią czy niedawne nad Realem Madryt.
RCD Espanyol 3:0 Atletico Madryt
Diego Godin 45’ (sam.), Borja Iglesias 52’, 89’ (k)
Barcelona, 20 207 widzów
„Rojiblancos” mają zapewniony udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów i przestali przykładać się do kończącego sezonu. Zupełnie inaczej jest z Espanyolem, który nadal stara się wywalczyć sobie miejsce w Lidze Europy. Dzięki zwycięstwu na własnym stadionie „Papużki” nadal mogą mierzyć w drugie najważniejsze rozgrywki w Europie, ale jeszcze trochę brakuje do pełni szczęścia. Espanyol po prostu jest jeszcze zależny od innych, ale takimi zwycięstwami pomaga sobie w osiągnięciu celu.
Deportivo Alaves 0:1 Real Sociedad
Manu Garcia 24’ (sam.)
Vitoria-Gasteiz, 18 509 widzów
Gospodarze chyba przestraszyli się ewentualnego występu na europejskiej scenie i postanowili popaść w kryzys. Poprzedni komplet punktów zdobyli w połowie marca, a teraz prawdopodobnie bojąc się zwycięstwa postanowili wspomóc rywali – zapewnili wygraną Realowi Sociedad po samobójczym golu autorstwa Manu Garcii. W miniony weekend jeszcze próbowali zawalczyć o lepszy wynik, ale na posterunku stawał Geronimo Rulli. Argentyńczyk tym występem przypominał, dlaczego jeszcze kilka lat temu został kupiony przez Manchester City. Jeśli ktoś w to nie wierzy (przecież ten transfer wydaje się absurdalny), to zachęcam do zerknięcia na Transfermarkt. Wracając jeszcze do Deportivo Alaves, mają to szczęście, że do miejsca premiowanego grą w pucharach tracą ledwie trzy punkty. To kolejny dowód, że za nami zwariowany sezon LaLiga.
RC Celta Vigo 2:0 FC Barcelona
Maxi Gomez 67’, Iago Aspas 88’ (k)
Vigo, 22 519 widzów
Zespół z Galicji tylko przez krótką chwilę był gościnny dla świeżo upieczonego mistrza Hiszpanii. Przed pierwszym gwizdkiem gospodarze ustawili szpaler dla zwycięzców i to był praktycznie jedyny miły moment wieczoru dla „Blaugrany”. Rezerwowy skład Barcelony w ogóle nie przyłożył się do roboty i pozwolił Celcie na wszystko, co chcieli. Ten wynik był niezwykle cenny dla ekipy z Vigo, bo zwycięstwo praktycznie zapewniało utrzymanie. A jaki przebieg miało to spotkanie? O tym najlepiej wie Juliusz Słaboński, który przygotował tekst z tego meczu - Barcelona B przegrywa w spotkaniu o nic - Echa meczu Celta Vigo - FC Barcelona
Getafe CF 2:0 Girona FC
Jorge Molina 16’, Angel Rodriguez 77’
Getafe, 10 615 widzów
Wszyscy narzekają na styl prezentowany przez zespół z przedmieść Madrytu, ale Getafe wszystkie te opinie ekspertów ma w głębokim poważaniu i po prostu robią swoje. Bez względu na wszystko, osiągnęli już rezultat ponad stan, ale Pepe Bordalas nakaże swoim podopiecznym pójść za ciosem i spełnić własne marzenia o występowanie w Lidze Mistrzów. Bramy do piłkarskiego nieba są wyważane dzięki postawie głównie dwóch osób – Jorge Moliny oraz Angela Rodrigueza. Ten duet doświadczonych napastników (razem mają blisko 70 lat) jest odpowiedzialny za 22 bramki całego zespołu. Tylko jeszcze Jaime Mata zdobył dużą ilość goli – Hiszpan ma na swoim koncie czternaście trafień.
SD Eibar 1:0 Real Betis
Cote 45’
Eibar, 4 725 widzów
Od wielu tygodni nie da się oglądać poczynań drużyny z Sewilli. Ostatnie pięć kolejek to tylko jeden punkt i podczas tego okresu nie ma gorszej drużyny w całej lidze. Trudno jednak liczyć na przełamanie, gdy nie jest się w stanie nawet wykorzystać rzutu karnego. Pechowcem był Giovani Lo Celso i to na pewno była niemiła niespodzianka. Argentyńczyk w ostatnich sześciu meczach zdobył cztery gole. Za to bohaterem Eibaru został Cote. Dla lewego obrońcy było to premierowe trafienie w tym sezonie.
Real Madryt 3:2 Villarreal CF
Mariano Diaz 2’, 49’, Jesus Vallejo 40’ – Gerard Moreno 11’, Jaume Costa 90+4’
Madryt, 46 294 widzów
Dla podopiecznych Zinedine’a Zidane’a sezon zakończył się już dobre kilka tygodni temu. Przez to wszystko Francuz postanowił poświęcić końcówkę rozgrywek na eksperymenty, które pozwolą ustalić takie rzeczy, jak to kto będzie przydatny na kolejny sezon. Po spotkaniu z Villarreal trochę trudno wyciągnąć racjonalne wnioski, bo rywal nadal znajduje się w dolnych rejonach tabeli. O tym, jak Real Madryt zgarnął komplet punktów wie Patryk Świątek uważnie śledzący wydarzenia na Estadio Santiago Bernabeu - "Królewscy" wygrywają, ale nie bez problemów - echa meczu Real Madryt-Villarreal
Real Valladolid 1:0 Athletic Club
Waldo Rubio 21’
Valladolid, 22 151 widzów
Drużyna, której właścicielem jest brazylijski Ronaldo, jako jedyny beniaminek jeszcze walczy o przedłużenie swojej przygody w LaLiga o jeszcze jeden sezon. Dzięki bramce autorstwa Waldo Rubio, Real Valladolid zdołał uciec ze strefy spadkowej. W tym momencie mają punkt przewagi nad Gironą, która nadal jest zamieszana w tą walkę o przetrwanie. Gospodarzom należą się jednak ogromne brawa, bo zdołali pokonać zespół, który jest w tym roku na poziomie ścisłej czołówki ligi. Baskowie w tabeli za rok 2019 zajmują czwartą pozycję, a lepsi są tylko oba zespoły ze stolicy Hiszpanii oraz Barca.
SD Huesca 2:6 Valencia CF
Gonzalo Melero 66’, Alex Gallar 90+2’ (k) – Daniel Wass 2’, Rodrigo Moreno 16’, 51’, Santi Mina 20’, 32’, Xabier Etxeita 40’ (sam.)
Huesca, 6 378 widzów
Huesca ostatnim spotkaniem udowodniła z jakich powodów okupuje ostatnie miejsce w tabeli i wraca tam, gdzie jej miejsce czyli do Segunda Division. Spotkanie z Valencią obnażyło wszystkie słabości Huesci, bo przy tak fatalnej dyspozycji defensywy niezwykle trudno liczyć na dobre wyniki. Gdy spotkanie było praktycznie rozstrzygnięte, gospodarzy było stać na dwa trafienia honorowe. Zespół z Aragonii przypominał niedouczonego maturzystę i działał na zasadzie: "Na przypale albo wcale". A „Nietoperze” niezwykle pozytywnie mogą zakończyć sezon podczas którego świętują stulecie istnienia klubu. Zespół, który zremisował najwięcej meczów z całej stawki może zakończyć rozgrywki na czwartym miejscu i ponownie pokazać się w Lidze Mistrzów. Jedno jest już pewne – występ w europejskich pucharach. Pytanie tylko brzmi – Liga Mistrzów czy Liga Europy.