
Madryt kontra Katalonia 2:0 - echa meczu Real Madryt vs RCD Espanyol
Coraz bliżej długo oczekiwanego meczu Realu Madryt z FC Barceloną, ale zanim do niego dojdzie, podopieczni Zinedine'a Zidane'a musieli zmierzyć się z innym klubem ze stolicy Katalonii - do Madrytu przyjechał Espanyol i wycieczka do stolicy Hiszpanii nie będzie zbyt miłym wspomnieniem dla popularnych "Papużek". "Królewscy" dali swoim fanom spóźniony prezent z okazji wczorajszych Mikołajek, ale ten podarunek jest niezwykle istotny - zwycięstwo 2:0 i wskoczenie na pozycję lidera.
Real Madryt: T. Courtois - D. Carvajal, R. Varane, S. Ramos, F. Mendy - F. Valverde, Casemiro, T. Kroos (71' L. Modrić) - Rodrygo (85' Brahim Diaz), K. Benzema, Vinicius Jr. (85' E. Militao)
RCD Espanyol: Diego Lopez - David Lopez, Bernardo, F. Calero - Victor Gomez, E. Granero (73' P. Lozano), Marc Roca, S. Darder, D. Vila - Wu Lei (65' V. Campuzano), J. Calleri (83' O. Melendo)
Po raz pierwszy w tym sezonie mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdy o sile skrzydeł Realu Madryt stanowiło dwóch nastolatków z Brazylii - dziewiętnastoletni Vinicius Junior oraz o rok młodszy Rodrygo Goes. O wyborze skrzydłowych w dużej mierze zadecydowała sytuacja zdrowotna innych piłkarzy, bo poza kadrą meczową znaleźli się m.in.: Eden Hazard, Gareth Bale czy Lucas Vazquez i akurat na tej pozycji było niezwykle mało alternatyw, skoro reszta stawki jest kontuzjowana. Wielu liczyło na młodzieńczą fantazję w wykonaniu młodych Brazylijczyków, bo po drugiej stronie boiska znajdowała się najgorsza defensywa w całej LaLiga. Bardzo dużo do udowodnienia miał przede wszystkim Vinicius Junior, który wciąż mocno jest na bakier ze skutecznością pod bramką rywali.
W wyjściowej 11 #real młodziutkie skrzydła.
— Paweł Ożóg (@Pawel_Ozog) December 7, 2019
Na lewej Vinicius, na prawej Rodrygo.
Ten pierwszy chyba nie mógł liczyć na lepszego rywala na przełamanie.
Espanyol stracił już 2⃣8⃣ bramek w tym sezonie.#RealMadridEspanyol #lazabawa
Gdyby w futbolu nie chodziło o gole, Vinicius Junior już ocierałby się o klasę światową. #lazabawa
— Maciej Kanczak (@maciejkanczak) December 7, 2019
Przebieg pierwszej połowy był dość zaskakujący. Co prawda prowadzenie gry ze strony gospodarzy nie powinno wzbudzać zdziwienia, ale brak konkretów pod bramką Diego Lopeza było już niemiłą niespodzianką. Były bramkarz Realu Madryt w latach 2005-2007 oraz 2013-2014 miał stosunkowo sporo spokoju przed przerwą, ale gdy już trzeba było interweniować, to 38-latek nie miał problemu z obroną strzałów. Gdy wydawało się, że do przerwy będziemy obserwować bezbramkowy remis na Estadio Santiago Bernabeu, Raphael Varane podjął słuszną decyzję o pozostaniu w polu karnym rywali zaraz po wykonanym rzucie rożnym. Głównymi architektami akcji bramkowej byli dwaj Francuzi - Karim Benzema oraz wspomniany już wcześniej Varane. Napastnik świetnie zachował się z piłką przy nodze, przy okazji grając z obrońcą na plecach. Benzema zagrał prostopadłą piłkę, a intencje rodaka świetnie odczytał francuski stoper, który od razu uderzył na bramkę Lopeza i dzięki temu Real Madryt uzyskał tak upragnione prowadzenie. Varane w przeszłości strzelał gole z dużą regularnością jak na środkowego obrońcę, a dzisiaj 26-latek cieszył się dopiero z pierwszego trafienia w tym sezonie. Piłkarze Realu Madryt długo kazali sobie czekać na strzelenie bramki, która wprowadzała większą harmonię w działaniach "Królewskich".
Varane! Jak on tam się znalazł?! Można żartować, że Rafa ma lepsze wykończenie niż Vinicius 😄
— Łukasz Szot (@SzooRM) December 7, 2019
Fenomenem jest dla mnie Espanyol. Nie gra źle w piłkę, naprawdę klasowi piłkarze, tylko jeden punkt w lidze w pięciu meczach. Bez żadnej wygranej, szorują dno. W Europie natomiast pierwsi w Lidze Europy i klasa. Cholernie trudno gra się w tej lidze, bo oni potrafią grać w piłkę.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) December 7, 2019
Espanyol w pierwszej połowie meczu przeciwko Realowi Madryt został zdominowany. Ekipa Królewskich kontroluje spotkanie od pierwszej minuty. Gdyby Vinicius był skuteczniejszy, mówilibyśmy o deklasacji. #LaZabawa #RealMadrid
— Maciej Szełęga (@SzelegaMaciek) December 7, 2019
Real Madryt mógł zamknąć mecz tuż po wznowieniu gry, ale wydarzyło się coś, co jeszcze parę lat temu byłoby niewyobrażalne - madrytczycy nie wykorzystali kontrataku, bo Karim Benzema trafił jedynie w bramkarza przeciwników. Wystarczyły jedynie dwa podania, by Francuz stanął sam na sam przed Diego Lopezem, ale w dość niewytłumaczalny sposób Benzema nie podwyższył prowadzenia na początku drugiej połowy. Wychowanek Olympique'u Lyon i tak na swój sposób został bohaterem tego meczu, dzięki akcji przeprowadzonej w ostatnim kwadransie meczu.
Wystarczył szybki wyrzut piłki z autu i nieuwaga ze strony defensywy Espanyolu, by Karim Benzema zyskał chwilę na rozegranie akcji. Francuz oddał piłkę do fenomenalnego w ostatnich tygodniach Fede Valverde. Za to Urugwajczyk w ciemno zagrał futbolówkę na pole bramkowe, gdzie przeczuwał obecność Karima Benzemy. Benzema nie zawiódł, uprzedził Bernardo Espinosę i Diego Lopez został zmuszony do ponownego wyciągania piłki z siatki po tym, gdy Benzema momentalnie uderzył na bramkę Espanyolu. A duet Fede Valverde/Karim Benzema urasta do rangi filarów drużyny Zinedine'a Zidane'a i należy poważnie się zastanowić, czy ta dwójka nie powinna przypadkiem odpocząć przed ostatnim meczem fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Benzema-Fede-Benzema. Łatwy przepis na gola.
— RealMadryt.pl (@RealMadryt_pl) December 7, 2019
Karim i Fede. Mam nadzieję, że w Belgii odpoczywanko w LM.
— Tomasz Weinert #KamilaDajeMukęChorobie (@PanTomaszJZW) December 7, 2019
Wlasciwy Valverde jest w Realu Madryt
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) December 7, 2019
Jest jednak drobna łyżka dziegciu w beczce miodu. Problem powstał na niecałe dziesięć minut przed zakończeniem meczu, gdy z powodu dwóch żółtych kartek boisko musiał opuścić Ferland Mendy. W normalnych okolicznościach absencja Francuza nie stanowiłaby kłopotu, bo pierwszym wyborem na lewej obronie jest Marcelo. Brazylijczyk zmaga się jednak z kontuzją mięśniową i najprawdopodobniej będzie nieobecny jeszcze co najmniej przez kilkanaście dni. Na szczęście do zdrowia powoli wraca Nacho Hernandez, który jest gotowy do występu na każdej pozycji w formacji defensywnej. Przed Zinedinem Zidanem tydzień do ułożenia jedenastki na mecz z Valencią, bo Mendy będzie jeszcze dostępny na mecz Ligi Mistrzów z Club Brugge.
No Mendy AND Marcelo vs Valencia. #RMAESP pic.twitter.com/nVFS7a9krn
— M•A•J (@Ultra_Suristic) December 7, 2019
To co, Bale na LO w meczu z Valencią? Co za głupota Mendy'ego.
— Mateusz (@mati_football) December 7, 2019
Job done for Real Madrid ✌️ pic.twitter.com/TYzGuL9PqZ
— Goal (@goal) December 7, 2019