Real Madryt dziś nie zaskoczył. Przegrał
Real Madryt kolejny już raz gra w LaLidze bardzo słabo i w beznadziejny sposób traci punkty. “Styl” jaki obrał sobie Real plus błędy sędziowskie zrobiły z tego meczu fatalne widowisko, którego nie trzeba nawet zapominać, bo nie było powodu by je zapamiętać. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że to najgorszy Real Madryt od lat.
Za tydzień Sevilla podejmie u siebie Real Madryt! To i wszystkie spotkania pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
Real Madryt: Courtois; Lucas, Varane, Nacho, Marcelo (69’ Mendy); Casemiro, Kroos (69’ Isco), Modrić (69’ Ødegaard); Asensio (63’ Vinícius), Hazard (28’ Rodrygo); Mariano
Deportivo Alavés: Pacheco; Navarro, Laguardia, Lejeune, Duarte; Battaglia, Pina (77’ Mendez), Jota, Rioja (88’ López); Pérez (88’ Sainz); Joselu (90+1’ Deyverson)
Real Madryt w lidze jest ostatnio wyjątkowo regularny. Każdy kolejny mecz zaczyna z zerową koncentracją, która lubi skończyć się golem. Tak było i tym razem. “Królewscy” już w piątej minucie stracili bramkę po rzucie karnym, który został podyktowany po ręce Nacho. Został on pewnie wykorzystany przez Péreza. Warto dodać, że kolejny raz kluczowy przy stracie bramki był Marcelo, który z każdym kolejnym tygodniem wydaje się być coraz słabszy. Po kilkunastu minutach mogliśmy mieć kolejny rzut karny. Tym razem na korzyść “Los Blancos”, po faulu na Hazardzie. Sędzia, nawet z pomocą VAR, nie zdecydował się jednak na podyktowanie jedenastki. Jednak po powtórkach wydaje się, że popełnił błąd.
Marcelo? Kocham ale mam nadzieję, że w przyszłym sezonie, zagra w Fluminense.
— Czarek (@Czarek_RM) November 28, 2020
W kolejnych minutach gospodarze wciąż nie mogli wejść w mecz. Nawet po 20 minutach dalej można było odnieść wrażenie, że Real Madryt nadal nie wyszedł z szatni. Po prostej stracie Hazarda Lucas Pérez mógł zdobyć swoją drugą bramkę w tym meczu. Hiszpan w tej akcji miał przy sobie zdecydowanie za dużo wolnego miejsca i gdyby nie Courtois już mielibyśmy 0:2.
Pierwszą zmianę mieliśmy już w 28 minucie. Rodrygo zastąpił Hazarda, który kolejny raz nie pokazał za dużo pozytywów. Belg miał praktycznie tylko jedną ładną akcję, w której być może był faulowany w polu karnym. Poza tym trudno znaleźć jakieś plusy jego dzisiejszego występu. Później dowiedzieliśmy się, że odniósł uraz mięśniowy. Po jego dotychczasowych występach w Realu możemy się jedynie dziwić, że aż tyle wytrzymał bez kontuzji.
W 38 minucie Kroos miał doskonałą okazję do wyrównania. Po wywalczeniu piłki przez Mariano Niemiec znalazł się sam na sam z bramkarzem. Ten jednak obronił strzał rywala. Poradził sobie także z dobitką Kroosa, który mógł wtedy podać do świetnie ustawionego Mariano.
Przed końcem połowy Marcelo był jeszcze pociągany za włosy w polu karnym rywala. Sędzia jednak nie uznał, że kwalifikuje się to do odgwizdania rzutu karnego. Być może arbiter uznał, że zostało mu ich tyle, że nie należy wskazywać na jedenasty metr. Na usprawiedliwienie sędziego można jedynie dodać, że jest to sytuacja na tyle rzadka, że mógł nie wiedzieć co należy zrobić w takiej sytuacji. Na próżno szukać w przepisach piłki nożnej czy rzut karny należy się za samo pociąganie za włosy, czy trzeba na przykład wyrwać ich określoną ilość.
Druga połowa dla Realu Madryt zaczęła się podobnie jak pierwsza. Fatalnie. W 49 minucie Courtois podczas próby podania do Casemiro pomylił się mocniej niż włodarze “Królewskich” przy zostawianiu Marcelo kosztem Reguilóna i podał do Joselu, który jedynie musiał trafić piłką w pustą bramkę. Patrząc na to jak grał dziś Real Madryt dowolny piłkarz “Królewskich” by temu zadaniu nie podołał, ale Joselu nie gra w Realu, tylko w Alavés. Więc oczywiście trafił. W kolejnych minutach Real Madryt nie zaczynał wyglądać lepiej. Piłkarze gospodarzy prawdopodobnie próbowali konsekwentnie kontynuować taktykę Zidane’a. Czyli po prostu grali na wrzutki. W tym czasie Alavés regularnie robiło dobre kontrataki. Dzięki temu, że zazwyczaj w obronie nie było praktycznie nikogo o dobrze wyglądającą kontrę trudno nie było.
Tradycyjnie dopiero w ostatnich dziesięciu minutach tak naprawdę widzieliśmy jakikolwiek Real Madryt. W 82 minucie Mariano był blisko zdobycia gola kontaktowego. Jednak zawodnik Alavés w spektakularny sposób wybił piłkę głową z linii bramkowej. Zmasowane ataki Realu opłaciły się dopiero w 86’, gdy Casemiro zdobył gola kontaktowego. Jednak jak się okazało za duża ta bramka nie dała, ponieważ Real Madryt nie był później w stanie zdobyć gola wyrównującego. Bliski tego był Isco, ale najsłynniejszy pojazd holujący na świecie w ostatniej akcji uderzył w poprzeczkę.
Ależ łatwość ma Mariano w wygrywaniu pojedynków główkowych, szkoda, że nic nie wpada.
— Sebastian (@Aidan_Salvatore) November 28, 2020
Powiedzieć, że Real Madryt zagrał dziś tragicznie to jak nie powiedzieć nic. “Królewskim” dzisiaj brakowało dosłownie wszystkiego. Jedyny pozytyw dla kibiców Realu był taki, że ten mecz w końcu się skończył. Alavés zasłużenie wygrało w Madrycie i nawet błędy sędziego nie są powodem do tego by to kwestionować.