Modrić sugeruje swój ewentualny transfer?
Trudno jest nam sobie wyobrazić Real Madryt bez Cristiano Ronaldo. Portugalczyk przesiąknął Królewskimi, a oni nim. Daje tej drużynie tak wiele, że w zasadzie stał się jej synonimem. To bez wątpienia zawodnik, który najbardziej kojarzy się z tym klubem. Gdybym jednak zapytał was, który inny czynny piłkarz przychodzi wam na myśl, kiedy ktoś mówi o Galacticos? Z pewnością macie swoje typy, ale jeśli o mnie chodzi, jest to Luka Modrić. Chorwat jest bowiem nieodzownym elementem układanki Zidane'a. To on dyktuje tempo gry i decyduje o tym, jak akcja zostanie poprowadzona. Modrić, oprócz tego, że jest genialnym piłkarzem, jest też spokojnym człowiekiem. Próżno nam szukać informacji o jego ekscesach. Nawet plotki transferowe rzadko się pojawią. Gdy tych jednak brakuje, Chorwat sam daje nam troszkę od siebie. W wywiadzie dla SVT Sport wyjawił, gdzie może zagrać jeśli odejdzie z Realu.
Mój kontrakt z Królewskimi jest ważny jeszcze przez dwa lata, ale nigdy nie wiesz jak życie się potoczy. Jestem bardzo szczęśliwy w Madrycie i kilka razy powtarzałem, że chciałbym tu zakończyć karierę. Jeśli jednak nie będzie mi to dane, być może spróbuję swoich sił w Ameryce.
Modrić udzielił tej wypowiedzi w kontekście odpowiedzi na pytanie o Zlatana Ibrahimovicia. Chorwat miał opowiedzieć, co sądzi o Szwedzie i oczywiście nie szczędził mu superlatywów. Trochę rozgadał się, że również lubi śledzić MLS, choć rzadko ma na to czas, ponieważ siłą rzeczy Amerykanie rozgrywają spotkania w niewygodnych dla Europejczyków porach. Pociągnięty dalej za język stwierdził, że mógłby pójść w ślady Zlatana i też tam kiedyś zagrać.
Należy jednak zwrócić uwagę na słowo "kiedyś". Nic nie wskazuje na to, by Modrić miał się ruszać z Madrytu przed wygaśnięciem swojego kontraktu. Możemy być więc przekonani niemalże w stu procentach, że prze kolejne 24 miesiące będziemy go oglądać w białej koszulce Królewskich. Dopiero potem zaczną się spekulacje odnośnie odejścia. Chorwat będzie miał wtedy już trzydzieści cztery lata i odejście do MLS wydawałoby się całkiem racjonalnym pomysłem. Na razie jednak nie ma się czym przejmować.