N'Zonzi jednak zostanie w Hiszpanii?
Steven N'Zonzi to świeżo upieczony Mistrz Świata. Według wielu nie powinien nim być i wcale nie dlatego, że Francja wygrała niezasłużenie. Sporo osób, w tym ja, do czego przyznaję się bez bicia, uważało, że za pomocnika Sevilli na Mistrzostwa Świata powinien pojechać Adrien Rabiot. Kudłaty łącznik Paris Saint - Germain miał bowiem za sobą lepszy sezon niż N'Zonzi. Ten drugi pokazał jednak na Mundialu, że Didier Deschamps dobrze zrobił decydując się na niego. Pomocnik nie grał pierwszych skrzypiec, ani nawet pierwszej altówki, ale wchodząc z ławki często uspokajał sytuację na boisku i dawał kolegom pewność w defensywie. Pokazał, że jest nie tylko dobrym piłkarzem, ale jeśli ktoś umie wykorzystać jego walory, to można z niego wycisnąć ponad sto procent jego umiejętności. Nic więc dziwnego, że mówi się o jego transferze do większego klubu.
Tym zespołem miał być Arsenal. Jeszcze w trakcie sezonu twierdzono, że latem Kanonierzy rzucą się na Francuza. Kiedy okazało się, że Arsenal poprowadzi Unai Emery, transfer wydawał się niemal pewny. N'Zonzi jest bowiem byłym podopiecznym Hiszpana. Panowie dobrze się znają, szanują i lubią. Emery ceni sobie umiejętności piłkarza i podobnie jak Deschamps potrafi je wykorzystać. Transakcja jednak mocno opóźnia się ze względu an cenę Francuza i może okazać się, że wcale nie dojdzie do skutku, ponieważ do walki wkracza ktoś, kto jest w stanie tyle zarobić.
Jak podaje Mundo Deportivo, Stevenem N'Zonzim zainteresowała się również Barcelona. Tego lata ze stolicy Katalonii odeszło już dwóch istotnych, środkowych pomocników. Blaugrana musi ich kimś zastąpić i Francuz pojawił się w gronie kandydatów. Barcelona dostała kupę kasy za sprzedać Paulinho i zapłacenie 40 milionów klauzuli, która widnieje w kontrakcie pomocnika, nie wydaje się być problemem.
Tym samym N'Zonzi byłby już drugim Francuzem z Sevilli, który tego lata wzmacnia Barcelonę. Wcześniej Duma Katalonii sprowadziła przecież Clementa Lengleta. Trzeba się tylko zastanowić nad zasadnością tego transferu. Katalończycy potrzebują kogoś, kto będzie rozgrywał im piłkę w środku pola, podczas gdy N'Zonzi specjalizuje się raczej w rozbijaniu ataków. Nie należy do najbardziej kreatywnych pomocników jakich widziałem w akcji. Katalończycy muszą to dobrze przemyśleć, żeby czasem nie skończyć z drugim Andre Gomesem.