Real wie kim zastąpić Kovacicia
Ostatni dzień angielskiego okienka transferowego był bardzo intensywny dla Realu Madryt. Wiem, że brzmi to trochę paradoksalnie, ale jest to po prostu fakt, nie opinia. W stolicy Hiszpanii dwoili się i troili, by dopiąć transfer Thibout Courtoisa i jednocześnie umożliwić Kovaciciowi wypożyczenie do Chelsea. Sprowadzenie Belga było bardzo trudnym i czasochłonnym procesem, ale ostatecznie udało się go dokonać. Chorwat zaś został tymczasowo oddany do Londynu, jakby miał być rekompensatą dla The Blues za to, że tak tanio musieli sprzedać swojego golkipera. Choć Kovacić nigdy nie był niesłychanie istotnym elementem układanki ZInedine'a Zidane'a, ani nie miał się nim stać w przypadku składu Julen Lopeteguiego, to jednak trzeba go kimś zastąpić. Chorwat w końcu okazjonalnie pojawiał się na boisku i odciążał Modricia lub Kroosa.
Madrytczycy nie zamierzają jednak nawet otwierać portfela, by kimś się wzmocnić. Jak donosi ABC, do składu ma zostać włączony Federico Valverde. Od razu nadmieniam, że zbieżność nazwisk jest w tym wypadku całkowicie przypadkowa. Ten Valverde pochodzi bowiem z Urugwaju i od dwóch lat jest związany z Realem Madryt. Był on jednak wypożyczony w zeszłym sezonie do Deportivo La Coruna, z którym spadł z ligi. Podobno podczas przedsezonowych przygotowań dwudziestolatek spisywał się tak dobrze, że Lopetegui postanowił nie wypożyczać go do gorszego klubu Primera Division, choć takie były wstępne plany.
To bardzo odważne posunięcie ze strony Hiszpana. Kovacić był jednak ograny na najwyższym poziomie i choć nie był wirtuozem, wiedział jak zachować się w niektórych sytuacjach. Valverde jest ograny tylko na poziomie ligi hiszpańskiej, a nie europejskich pucharów. W nich mogą mu się zdarzyć głupie błędy, które utrudnią Realowi zdobycie czwartego trofeum z rzędu. Oczywiście nie możemy też wykluczać wielkiego sukcesu. Być może Valverde zrobi z Królewskimi to samo, co ten drugi Valverde z Barceloną i będzie miał nieoceniony wpływ na wyniki zespołu? Pożyjemy, zobaczymy.