Niezgodnie z zapowiedzią - podsumowanie 13. kolejki LaLiga
Zawsze to samo. Kiedy Jakub bierze się za pisanie zapowiedzi kolejki Primera Division i analizuje szanse poszczególnych drużyn w ich meczach, niemal wszystko dzieje się na opak. Tak też było tym razem. Na szczęście już w piątek przewidziałem ten scenariusz i wspomniałem o takiej możliwości, przez co nie czuję się niczemu winny. Umywam ręce i zapraszam do poczytania o tym, co działo się w LaLiga w miniony weekend.
PIĄTEK
21:00 Leganes - Deportivo Alaves 1:0(En Nesyri 42’)
Municipal de Butarque, 9 863 widzów
Czy to już początek nieuniknionego? Czy Deportivo zaczyna się żegnać z czołówką? W normalnym sezonie, takim, jakie znamy z ostatnich lat prawdopodobnie można by było taką tezę postawić, w obecnych rozgrywkach jednak jedna porażka kryzysu nie czyni, Deportivo przegrało po błędzie Fernando Pacheco, który przepuścił strzał lecący niemalże prosto w jego ręce.Słaba dyspozycja bramkarzy jest tym, co powinno zapaść w pamięć po tym meczu. W drugiej połowie Andrij Łunin zaczął kiwać się poza polem karnym, licząc chyba na na cud, cud się stał i udało się zachować czyste konto. Biorąc pod uwagę wyniki pozostałych drużyn z czołówki, kibice mogą śmiało zaśpiewać “Nic się nie stało”, bo ich pozycja w tabeli nadal może napawać optymizmem. W przyszły weekend czeka ich poważny test, bo w niedzielę podejmą u siebie P O T Ę Ż N Ą Sevillę.
SOBOTA
13:00 Eibar - Real Madryt 3:0(Escalante 16’, Enrich 52’, Kike 67’)
Ipurra Municipal 6 435 widzów
Koszmar, to był po prostu koszmar, moją jakże błyskotliwą opinię o tym meczu postanowiłem przedstawić TUTAJ, i więcej mówić czy pisać nie zamierzam, bo szkoda strzępić ryja.
16:15 Valencia - Rayo Vallecano 3:0(Mina 35’, 61’, Gameiro 76’)
Mestalla, 37 814 widzów
Muszę przyznać, że przez pierwsze 12 kolejek zdążyłem właściwie zapomnieć o potencjale ofensywnym, jaki posiada Valencia. Tym razem atak Valencii spisał się wybornie. Santi Mina z 2 golami, Kevin Gameiro, który zmienił Santiego dołożył jedno trafienie, a Rodrigo zaliczył dwie asysty. Można? Można. Taką Valencię aż chce się oglądać. Kontratak z którego padł gol na 3:0 to jeden z najbardziej podręcznikowo wykonanych, jakie widziałem w tym sezonie. Miód. Wszystko w czas, z głową i zagrane w punkt. Nadszedł najwyższy czas, żeby Ekipa Marcelino zaczęła wygrywać i do dobrej dyspozycji w defensywie dołożyła skuteczne ataki. Valencia już w sobotę przyjeżdża na Santiago Bernabeu, to chyba jakaś zmora Realu, każda drużyna, która w najbliższym czasie ma z nimi grać zalicza sporą zwyżkę formy. Tak było z Sevillą, Athletikiem, Levante, a teraz Valencia. Jeśli “Nietoperze” zagrają na Bernabeu tak jak z Rayo, “Królewscy” nie mają po co wychodzić na murawę.
18:30 Huesca - Levante 2:2(Rivera 23’, Etxeita 51’ - Marti 45+’, Boateng 74’)
El Alcoraz, 6 459 widzów
Levante swoją topową dyspozycję ma już za sobą. Nic dziwnego, przecież mecz z Realem był już dawno, a to na niego każdy zespół szykuje swój sezonowy prime. Jakim cudem Huesca, przy takiej przewadze, znowu nie odniosła zwycięstwa? Powinniście zapytać Tomasza Ćwiąkały, bo jak udało się ustalić, był jedynym oglądającym to spotkanie w całości.
20:45 ALETICO MADRYT - BARCELONA 1:1(D. Costa 77’ - Dembele 90’)
Wanda Metropolitano, 67 204 widzów
O tym spotkaniu rozpisał się Marcin, jego tekst możecie przeczytać TUTAJ. Ale nie wiem czy jest o czym, skoro w całym meczu oddane zostało 7 strzałów. To niezłe, kurwa, Partidazo. Ale przynajmniej trafiłem coś w zapowiedzi! Wyczułem nudny remis like a boss.
NIEDZIELA
12:00 Athletic - Getafe 1:1(Nolaskoain 67’, Mata 77’)
San Mames, 39 821 widzów
Athletic może pluć sobie w brodę, że nie udało im się tego meczu wygrać, mieli delikatną przewagę patrząc na przebieg meczu. Ekipa z Bilbao objęła prowadzenie bo znakomitej główce młodego Nolaskoaina, siła i rotacja jakiej nadał piłce główkując zasługują na największy szacunek. Wydawało się, że gospodarze zaczynają mieć wszystko pod kontrolą, jednak Angel dał fenomenalną zmianę, która zrobiła straszną zawieruchę w szeregach obronnych Basków i już chwilę po jego wejściu i świetnej akcji zaliczył asystę drugiego stopnia, po której piłkę do siatki skierował Mata. “Los Leones” byli bliscy wyjścia na prowadzenie w końcówce, jednak ostatecznie mecz zakończył się remisem.
16:15 Sevilla - Valladolid 1:0(Andre Silva 30’)
Ramon Sanchez Pizjuan, 34 064 widzów
Na usta ciśnie się jedno pytanie, jakim cudem tylko 1:0? Podopieczni Pablo Machina powinni wygrać ten mecz wyżej i nie pozwolić sobie na nerwy. Valladolid starało się jakoś odwrócić wynik, zdobyli nawet gola, który po analizie VAR nie został uznany, ich zawodnik znajdował się na pozycji spalonej, odsuwał się od piłki po strzale, ale sędziowie podjęli decyzję o nieuznaniu trafienia z powodu absorbowania uwagi bramkarza. Decyzja kontrowersyjna, jednak koniec końców trafienie znakomitego w tym sezonie Andre Silvy głową(Polacy przynajmniej umieli na nie odpowiedzieć, nie tak jak jakieś lamusy z Valladolid hehe) wystarczyło do zwycięstwa i objęcia prowadzenia w tabeli LaLiga. Może to TEN sezon? Byłoby ciekawie.
18:30 Espanyol - Girona 1:3(Borja Iglesias 74’ - Stuani 4’, 6’, Doumbia 90’)
Cornella-El Prat, 22 716 widzów
Dyspozycja obu ekip sprzed przerwy reprezentacyjnej potwierdziła się, Espanyol zaczął zniżkować, Girona z kolei wstaje z kolan i zaczyna pokazywać, że jest piekielnie groźnym rywalem. Można powiedzieć, że gospodarze zostali znokautowani w 6 minucie meczu, dwa strzały głową Stuaniego dały Gironie niewiarygodny komfort rozgrywania tego spotkania. Poczuli luz a Bono bronił bramki jak wolnych sądów w Polsce. Skapitulował tylko w jednej sytuacji, w której do piłki dopadło pół drużyny Espanyolu i mógł nie mieć pojęcia kto odda strzał. Nie popisał się z kolei Diego Lopez przy akcji na 3:1, doświadczony bramkarz wypuścił piłkę i pozwolił Doumbii wbić ją do bramki.
20:45 Villarreal - Betis
Ceramica, 16 028 widzów
I po co ja się odzywałem z tym powrotem Betisu? Nie popełnię tego błędu nigdy więcej. Villarreal fantastycznie wszedł w drugą połowę meczu, najpierw strzałem głową(mieliśmy chyba jakąś niedzielę główek) Pau Lopeza zaskoczył Gerard Moreno, a dwie minuty później po czarodziejskim dotknięciu Santiego Cazorli na bramkę uderzył młodziutki Chukwueze, piłka poleciała między nogami Bartry i wpadła do siatki idealnie przy długim słupku. W samej końcówce kontaktową bramkę zdobył Lo Celso i można pokusić się o stwierdzenie, że był to gol kolejki, ale to raczej marne pocieszenie dla fanów Betisu.
PONIEDZIAŁEK
21:00 Real Sociedad - Celta Vigo
Anoeta, 17 744
Iago Aspas świetnie wychodzi na pozycję sam na sam z bramkarzem i… sam z siebie wywala się na ryj. Ta akcja idealnie opisuje dyspozycję Celty w tym sezonie. Wszystko wygląda dobrze, ale kończy się twarzą na ziemi. Smutne. Pierwszy gol padł po akcji, w której swoje strzały zdążyła oddać połowa drużyny z San Sebastian, dopiero Oyrazabal znakomitym plasowanym uderzeniem z 17 metra umieścił ją tam, gdzie powinien. Na samym początku drugiej połowy zagrał Adnan Januzaj, a Zurutuzie pozostało tylko wykończyć i uspokoić grę. Celta odpowiedziała jednym trafieniem na 8 minut przed końcem i nie poprawiła dorobku punktowego. Bieda.
To co się dzieje w LaLiga w tym sezonie jest niesamowite. Widzowie postronni zacierają ręce i zaczynają oglądać mecze, bo wreszcie dzieje się coś innego. Każdy jara się Sevillą, Deportivo czy do niedawna Espanyolem. A teraz do stawki liczącej się w walce o wyższe cele mogą dołączyć Valencia, Girona czy Real Sociedad. Żeby nie było zbyt nudno, niebawem maraton z Pucharem Króla, który zmusi wszystkie kluby biorące w nim udział do rotacji, które - siłą rzeczy - skutkować będą kolejnymi stratami punktów. Brawa dla Sevilli i niech ta rozpierducha trwa jak najdłużej.