Nie rozwiązujcie Ligi Europy! – echa rewanżowych meczów Ligi Europy
Poprzednie dwa dni z Ligą Mistrzów bardzo wysoko postawiły nam poprzeczkę, jeśli chodzi o oczekiwania w stosunku do Ligi Europy. Ćwierćfinaliści tegorocznej edycji tego turnieju na szczęście nie zawiedli i zostawiają nas w dobrych nastrojach przed nadchodzącymi świętami wielkanocnymi. Czas przedstawić zespoły, które na początku maja zaczną rywalizację w półfinałach Ligi Europy.
W dniu dzisiejszym znajdziecie szerszą relację tylko z jednego spotkania, w którym Arsenal przyjechał do Neapolu z dwubramkową zaliczką. Zespół Piotra Zielińskiego i Arkadiusza Milika był niezwykle bezradny i to "Kanonierzy" mogli świętować awans do kolejnej rundy. Ekipa z południa Włoch ostatni sukces świętowała pięć lat temu, gdy triumfowała w krajowym pucharze. Tyle ode mnie słowem wstępu, bo szczegóły przygotował dla Was Hubert Kwaśny - Lacazette pogrążył bezradne Napoli - Echa meczu Napoli vs Arsenal
Eintracht Frankfurt – SL Benfica 2:0 (wynik dwumeczu – 4:4 dla Eintrachtu)
Gospodarze potrzebowali dwóch goli do awansu do kolejnej rundy i swój cel osiągnęli. Dzięki spotkaniu rozegranemu zza naszą zachodnią granicą ponownie rozgorzała dyskusja dotycząca braku VAR-u w Lidze Europy. Eintracht zmniejszył straty z pierwszego meczu za sprawą Kosticia, ale nikt nie zauważył, że Serb w momencie oddania strzału znajdował się przynajmniej na metrowym spalonym. Ta decyzja tak rozwścieczyła Bruno Lage’a, że szkoleniowiec gości został od razu odesłany na trybuny. Sprawę awansu przypieczętował Sebastian Rode, którego można określić wprost jednoznacznie – odrzut z Bayernu oraz Borussii Dortmund. Entuzjazm w Frankfurcie był tak ogromny, że bandy reklamowe nie wytrzymały naporu oszalałych z radości kibiców gospodarzy. A Benfica? Przez wiele minut nic nie robiła, ale piłkarze mieli największe pretensje do arbitra spotkania. A prawda jest taka, że sami sobie zgotowali ten los.
You're gonna want to go ahead and bookmark this page for nine months from today...😂👶https://t.co/pIohbnvwPs#SGEBenfica | #12gegen11 | #SGEagles 🇺🇸 | #SGEuropa | #UEL pic.twitter.com/Y5Ixdj8zoY
— Eintracht Frankfurt (@eintracht_us) 18 kwietnia 2019
Chelsea – Slavia Praga 4:3 (wynik dwumeczu – 5:3 dla Chelsea)
„The Blues” częściowo wzięli przykład z wczorajszego pojedynku Manchesteru City z Tottenhamem. Różnica była jedna, ale znacząca – na Stamford Bridge istniała tylko jedna drużyna. Sprawa awansu dla Chelsea rozstrzygnęła się w pierwszych dwudziestu minutach. Następne minuty to była pełna kontrola ze strony podopiecznych Maurizio Sarriego. W rozgrywkach Ligi Europy najlepiej odnajduje się Olivier Giroud. Francuz w tej edycji zdobył już dziesięć bramek i pewnie zmierza po koronę królów strzelców. Slavia honorowo pożegnała się z europejskimi pucharami, bo niewiele zespołów zdołało wbić Chelsea trzy gole na ich terenie. Bohaterem gości był Tomas Soucek – na swoje konto zapisał dwa gole i asystę. Krótko mówiąc, kapitan był zamieszany w wszystkie bramki swojego zespołu. Slavia miała o tyle ułatwione zadanie, że Chelsea w drugiej połowie zaciągnęła hamulec ręczny. Obecność Chelsea w półfinale ani na moment nie była zagrożona, ale otrzymaliśmy świetne widowisko w Londynie.
ℹ️ Giroud is only the 3rd player to reach double figures in a #UEL season 👏 pic.twitter.com/v63PByHC3Y
— UEFA Europa League (@EuropaLeague) 18 kwietnia 2019
Valencia CF – Villarreal CF 2:0 (wynik dwumeczu – 5:1 dla Valencii)
„Żółta Łódź Podwodna” zdążyła wywiesić białą flagę, zanim spotkanie na dobre się zaczęło. Goście postanowili poeksperymentować w składzie i w efekcie Valencia bez większych problemów odniosła dwubramkowe zwycięstwo. To spotkanie było wyjątkowe dla obu strzelców bramek. Grzegorz Toni Lato zanotował swoje premierowe trafienie w barwach „Nietoperzy”, za to Dani Parejo rozegrał pięćdziesiąte spotkanie w klubowych rozgrywkach pod egidą UEFA. Wychowanek Realu Madryt uświetnił to starcie golem z rzutu wolnego. Pomocnik Valencii otrzymał spore wsparcie przy tym strzale ze strony muru ustawionego przez rywali, ale kto będzie o tym pamiętał po ostatnim gwizdku sędziego. To co może nam zapaść w pamięć to warunki atmosferycznego towarzyszące temu meczowi. Nad Estadio Mestalla padał rzęsisty deszcz, ale oba zespoły udowodniły, że można rozgrywać mecz przy towarzyszących opadach i to taki na przyzwoitym poziomie. A ludzie odpowiedzialni za media społecznościowe udowodnili, że coraz częściej rozgrywamy mecze poza zieloną murawą.
Thought the Platform 9 3/4 here in Valencia was taking us to Hogwarts... but looks like its next stop is #EmiratesStadium 🚂⚽
— Valencia CF English 🦇💯 (@valenciacf_en) 18 kwietnia 2019
BRING ON THE SEMIS 💪#HarryPotterExpo pic.twitter.com/RoCGojYHft