Football Leaks: Ramos grał na dopingu w finale Ligi Mistrzów!
Der Spiegel powołując się na Football Leaks podało dziś do wiadomości, że Sergio Ramos nie przeszedł testów antydopingowych po finale Ligi Mistrzów w 2017 roku!
Kapitan "Królewskich" miał nie przejść kontroli 3 czerwca 2017 roku, po finale w Cardiff w którym Real rozgromił Juventus 4:1 , w twitterowej nitce od Get French Football News pojawiają się plotki, że może chodzić o typowe środki antydopingowe lub o zażywanie narkotyków(w odpowiedziach na tweeta poniżej).
Real Madryt wydał oficjalny komunikat, w którym dementuje doniesienia o niekorzystnych wynikach kontroli antydopingowej, informuje w nim również, że UEFA poprosiła o doprecyzowanie informacji. Według światowej agencji antydopingowej WADA i europejskiej konfederacji piłkarskiej nie doszło do złamania przepisów przez hiszpańskiego stopera i sprawa została zamknięta, co jest standardową procedurą w takich przypadkach. Klub nie ma zamiaru wypowiadać się więcej na temat tej plotki.
https://www.realmadrid.com/en/news/2018/11/official-announcement-2?utm_source=twitter&utm_medium=social&utm_campaign=organico
Miejmy nadzieję, że Spiegel szuka tym razem sensacji tam, gdzie jej nie ma. Sporo wskazuje na to, że chodzi tylko o pomyłkę. Zapomniano wpisać środków przeciwzapalnych, który trzeba zgłosić do raportu lekarskiego, obrońca "Los Merengues" leczył nimi ból w ramieniu i kolanie, który doskwierał mu przed finałem. Jednak biorąc pod uwagę to, że Sergio Ramos nie błyszczy inteligencją, informacje mogą okazać się prawdziwe. Jeśli doniesienia zostaną w jakiś sposób udowodnione i okażą się prawdą, kapitan "Los Blancos" zostanie zapamiętany jak najgłupszy kapitan w historii klubu, którego barwy splamił swoim debilizmem. Jak wyglądała cała sprawa świetnie przedstawił fanpage Mateusza Święcickiego i Filipa Kapicy, czyli 2AngryMen:
Było tak. W niedzielę, 4 czerwca 2017 r., buteleczka zawierająca 110 mililitrów moczu Sergio Ramosa dotarła do laboratorium antydopingowego w Seibersdorf w Austrii. Nosiła numer 3324822 i przybyła z Walii. Piłkarza poproszono o oddanie moczu po finałowym meczu z Juve. Pobrano mu także krew. W Cardiff Real Madryt i Stara Dama walczyły o Puchar Europy.
Miesiąc później szef laboratorium badającego próbkę wysłał raport do UEFA. Poinformował, że w moczu piłkarza znajdowały się śladowe ilości deksametazonu, który oprócz działania przeciwzapalnego i przeciwbólowego pomaga zwiększyć koncentrację i pobudza zmysły. Może wprowadzić organizm w stan euforii. Zasady określone przez Światową Organizację Antydopingową są jasne. Deksametazon można zastosować, ale lekarz klubowy ma obowiązek poinformować o tym Komisję Antydopingową. Jeśli tego nie zrobi, a substancja zostanie wykryta u gracza, zostaje to uznane za stosowanie dopingu.
Lekarz Realu tego nie zrobił.
Obowiązkowo w raporcie załączonym do próbek gracza "kontrolowanego" należy wypisać listę leków jakie zażywał w ostatnich 7 dniach.
Sprawa nigdy nie ujrzała światła dziennego, została zamieciona pod dywan, co kładzie cień na walce UEFA z dopingiem. Oczywiście Real Madryt został poproszony o wyjaśnienie sprawy i lekarz klubowy wysłał list, w którym tłumaczył, że to jego błąd. Poinformował, że zrobił Ramosowi także zastrzyk z leku o nazwie Celestone Chronodose w ramię i kolano, ponieważ gracz cierpiał na urazy tych części ciała. Ten lek ma działanie również przeciwzapalnie. I jest zakazany przez Światową Organizację Antydopingową.
Ramos długo nie mógł się wysikać (częsty problem u piłkarzy po meczach, podaje im się więc piwo bezalkoholowe). W pokoju Komisji Antydopingowej pojawił się tuż po ceremonii wręczenia pucharu. Po północy oddał mocz. W międzyczasie odwiedzili go były Król Hiszpanii, Juan Carlos i premier.
Lekarz Realu wziął wszystko na siebie, przyjmując rolę kozła ofiarnego. Poinformował UEFA, że to był błąd ludzki i nigdy nie miał zamiaru naruszać przepisów. W odpowiedzi dostał pouczenie, aby zachowywał najwyższą ostrożność następnym razem i nie popełniał podobnych błędów.