Przełamanie za oceanem. Frankowski znów strzela! - Oko na Polaka
Major League Soccer ma w sobie to coś, co sprawia, że tę ligę naprawdę da się lubić. Jednak nie ze względu na opakowanie, efekty graficzne czy wielkie gwiazdy europejskiego futbolu. MLS jest bowiem jedną z lig, w której Polacy czują się jak w domu. Wczoraj potwierdził to Adam Buksa, bohater New England Revolution. Dzisiejszej nocy wraz z zegarkami przestawił się Przemysław Frankowski. Reprezentant Polski pokonał bramkarza rywali po raz pierwszy od ponad roku.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Dwanaście miesięcy, dwa tygodnie i pięć dni czekał Przemysław Frankowski na ponowne świętowanie bramki za oceanem. Po raz ostatni uczynił to w 5 października ubiegłego roku, kiedy to ustrzelił dublet w wygranym (5:2) spotkaniu z FC Dallas. Od tamtego momentu minęło sporo czasu. Po drodze przydarzyła się kontuzja, która wykluczyła go z gry na ponad miesiąc, lecz nieustępliwość zrobiła swoje. Po ponad roku Franek znów trafił do siatki rywali i przerwał strzelecką niemoc za oceanem.
FIRE ON TOP!
— Major League Soccer (@MLS) October 25, 2020
Frankowski pokes in the rebound to complete the turnaround. 2-1. #CHIvRBNY pic.twitter.com/CGQAmmhZRl
W spotkaniu 19. kolejki Major League Soccer piłkarze Chicago Fire zmierzyli się na własnym obiekcie z New York Red Bulls. Reprezentant Polski już standardowo znalazł się w wyjściowym składzie, by na lekko ponad kwadrans przed końcem starcia ustrzelić swoją pierwszą bramkę w trwających rozgrywkach. W 72. minucie Franek znakomicie odnalazł się w polu karnym i z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce. Gol zdobyty przez 25-latka do zwycięstwa "Strażaków" jednak nie wystarczył. W doliczonym czasie gry bramkę na (2:2) zdobył Brian White i pogrzebał marzenia gospodarzy o komplecie punktów.
Poza Frankowskim dobre zawody w barwach Chicago Fire rozegrał również Boris Sekulić. Do niedawna gracz Górnika Zabrze asystował przy bramce Roberta Bericia i w pewnym stopniu przyczynił się do punktu zdobytego przez swój zespół.
Ale nie tylko byłym zawodnikiem Jagiellonii Białystok żyli ubiegłej nocy polscy kibice za oceanem. Oprócz Frankowskiego kolejne spotkanie w ramach Major League Soccer rozegrał Kacper Przybyłko. Napastnik Philadelphii Union, choć tym razem do siatki nie trafił, ponownie był ważnym ogniwem swojego zespołu. Drużyna z Pensylwanii rozbiła na własnym obiekcie Toronto FC (5:0). Przybyłko zanotował dwie asysty i poprawił swój dorobek w klasyfikacji kanadyjskiej. Po rozegraniu 20 spotkań na koncie Polaka znajduje się 6 bramek oraz 6 ostatnich podań. Jego zespół jest liderem Konferencji Wschodniej. Tuż za nimi - z identyczną liczbą punktów - plasuje się rozbite Toronto FC.