Diabły Gattuso zastrzelone przez Kanonierów. Podsumowanie pierwszych meczów 1/8 finału Ligi Europy

Oj, działo się wczoraj, działo. Poza najsilniejszą Ligą Mistrzów od lat kroi się nam również najsilniejsza od lat Liga Europy. No bo kiedy mieliśmy w tych rozgrywkach jednocześnie takie zespoły jak Arsenal, Atletico Madryt, Borussia Dortmund, Zenit Sankt Petersburg, AC Milan i Olympique Lyon? Odpowiedź jest prosta – nigdy. Nigdy, bo te drużyny przyzwyczaiły nas do tego, że grają w Lidze Mistrzów. Ostatnio jednak szło im niestety słabiej i dlatego dziś są tam gdzie są. Wszystkie z nich grały wczoraj swoje mecze. A co się w nich wydarzyło? Zobaczcie sami. Na koniec jeszcze taka mała informacja jeśli ktoś wcześniej nie miał sposobności czytać moich podsumowań Ligi Europy – dzielimy je na 2 części. Pierwsza składa się z meczów o 19:00, druga z meczów o 21:00. Zapraszam, jedziemy.

Część 1

AC Milan – Arsenal
Pierwszy mecz i od razu hicior numer 1 wczorajszego wieczoru. A przynajmniej na taki się zapowiadał. Na wysokości zadania stanęli jednak tylko Kanonierzy, którzy w pierwszej połowie wręcz zmietli Milan z powierzchni ziemi, a wynik 2:0 do przerwy był najniższym wymiarem kary. Arsenal zagrał prawdopodobnie najlepszą pierwszą połowę w tym sezonie, a już na pewno w tym roku. W przerwie oczywiście Gattuso urządził swoim piłkarzom suszarkę w szatni, ale było już za późno. The Gunners byli już zbyt pewni siebie i grali na zbyt dużym luzie, by dać sobie wyszarpać zwycięstwo czy chociaż wbić bramkę. Można powiedzieć, że patrząc na ostatnią formę obu zespołów, to wynik jest sporą niespodzianką, żeby nie powiedzieć SENSACJĄ – Arsenal ostatnie 4 mecze przegrał, Milan zaś ostatnio praktycznie wszystko wygrywa i po beznadziejnej pierwszej części sezonu teraz niebezpiecznie zbliża się do TOP4. Ten mecz jednak brutalnie sprowadził podopiecznych Rino na ziemię. Ekipa Wengera pokazała, że bardzo jej zależy i (co dziwnie zabrzmi) zjadła zaangażowaniem Milan. Pokazali również, że są po prostu lepsi, a grę w europejskich pucharach mają w małym paluszku. Oprócz tego wydaje mi się, że Milan poszedł trochę myślami za swoimi kibicami i zlekceważył Arsenal widząc jak ten ostatnio gra. A tu zonk, przejechali się. A kiedy obudzili się i wzięli do gry to było już pozamiatane. Pozamiatane według mnie jest również w tym dwumeczu bo nie sądzę, by pan Arsene Wenger był aż takim kretynem, by na rewanż wystawić rezerwy. A pamiętajmy – Kanonierzy nie mają już żadnej innej szansy na uratowanie sezonu niż ewentualne zwycięstwo w Lidze Europy. To jedyne, o co pozostało im walczyć i jedyna szansa na wejście do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Milan 0:2 Arsenal. Więcej o tym meczu TUTAJ, w felietonie Janka Rusinka, prywatnie fana Milanu.

Atletico Madryt – Lokomotiw Moskwa
Bardzo słaby mecz podopiecznych Jurija Siomina. A przynajmniej po tym, co zaprezentowali w dwumeczu przeciwko Nicei. Oczywiście – Atletico to nie Nicea. Atletico to jeden z głównych faworytów (kto wie czy nie główny) do wygrania Ligi Europy (mimo jeszcze nie tak dawno wypowiedzianych przez Gabiego słów na temat tych rozgrywek). Mimo wszystko – Lokomotiv po prostu zawiódł tak jak zawiódł Milan. Oba kluby na 99.9% są już za burtą i o grze w ćwierćfinale mogą co najwyżej pomarzyć albo poprosić o to wróżkę. Atletico do tego potwierdza, że trzeba się z nimi liczyć i mimo walki na kilku frontach muszą być uznawani za faworytów do zwycięstwa w Lidze Europy. Ale jak to z tymi faworytami bywa to my już dobrze wiemy. Dlatego – poczekamy, zobaczymy. Atletico 3:0 Lokomotiv.

Borussia Dortmund – Red Bull Salzburg
Lokomotiw i Milan rozczarowały swoich kibiców? No tak. Ale one przynajmniej grały z dobrymi i uznanymi w Europie klubami. A Borussia? Przerżnęła u siebie z Salzburgiem, który w porównaniu do nich jest europejskim kopciuszkiem i 10x gorszym klubem. Klubem może i tak, ale zespołem aktualnie na pewno lepszym – bo jak inaczej nazwać fakt, że ograli wczoraj BVB 2:1 i to na wyjeździe? Oczywiście, trzeba mieć na uwadze fakt, że podopieczni Petera Stögera wciąż walczą w Bundeslidze o wicemistrzostwo kraju, a na wypadek dekoncentracji mogą spaść nawet na 6. miejsce. Nic jednak nie usprawiedliwia porażki 1:2 u siebie z zespołem Salzburga, kiedy jest się spadkowiczem z Ligi Mistrzów i jednym z faworytów do zwycięstwa w całych rozgrywkach Ligi Europy. A jeśli Borussia zlekceważyła swoich rywali to ja im serdecznie gratuluje, bo nie wyciągnęli kompletnie żadnych wniosków z tego, co w 1/16 Austriacy zrobili z (teoretycznie) o wiele silniejszym i bardziej utytułowanym Realem Sociedad. Borussia 1:2 Salzbug. Kompromitacja BVB. Więcej o tym meczu TUTAJ, w tekście Piotrka Tubackiego, naszego eksperta od spraw Bundesligi.

CSKA Moskwa – Olympique Lyon
Kolejne ze spotkań, które zapowiadało się bardzo dobrze. Obie ekipy mające aspiracje ku temu, by grać w Lidze Mistrzów, a więc będące na wyższym poziomie niż większość zespołów z Ligi Europy. Samo spotkanie jednak mocno rozczarowało. Rozczarowani natomiast nie będą na pewno fani Lyonu, który zdołał strzelić jednego gola i zabrać do Francji z VEB Arena cenne zwycięstwo. Warto odnotować, że gola tego strzelił Marcelo – środkowy obrońca, który swego czasu występował m.in. w Wiśle Kraków. CSKA 0:1 Lyon.

Część 2

Lazio – Dynamo Kijów
Lazio po raz kolejny udowadnia, że chyba niekoniecznie zależy im na tej Lidze Europy. Co prawda z dwumeczu ze Steauą zdołali jeszcze wyjść z twarzą i awansować, ale tu będzie już dużo trudniej, bo brak zwycięstwa u siebie a i rywal dużo trudniejszy. Rzymianie po golu na 2:1 mieli już Ukraińców na widelcu, ale nie wykorzystali tego. Co więcej, dali sobie wbić gola na 2:2 i takim też wynikiem zakończyło się to spotkanie. W końcówce Dynamo grało jeszcze w ,,10” po czerwonej kartce dla Denisa Garmasha ale i to było za mało by tego dnia podopieczni Inzaghiego zdołali ich pokonać. Lazio 2:2 Dynamo Kijów.

Olympique Marsylia – Athletic Bilbao
Chyba obok starcia Milanu z Arsenalem najbardziej wyrównany (pod względem potencjału obu ekip) mecz. Minimalnym faworytem była oczywiście Marsylia – grała u siebie. Atut własnego boiska wykorzystała niemalże w 100% – ograła ekipę Athleticu 3:1 i teraz to Baskowie muszą się martwić o to, jak za tydzień na San Mamés odwrócić losy tego dwumeczu. W Marsylii kolejny świetny mecz Lucasa Ocamposa oraz Dimitriego Payeta. Marsylia 3:1 Bilbao.

RB Lipsk – Zenit Sankt Petersburg
Kolejny z hitów. I tutaj już piłkarze obu zespołów nas nie zawiedli. Lepiej zaprezentowali się oczywiście gospodarze z Niemiec, którzy zdołali strzelić 2 gole, ale goście również nie pozostali im dłużni i w 86. minucie za sprawą Domenico Criscito zdobyli gola kontaktowego, który dodatkowo gwarantuje nam olbrzymie emocje w meczu rewanżowym na Kriestowskim. Faworytem do awansu będą jednak chyba zawodnicy Zenita, którym wystarczy byle 1:0 i kończymy zabawę. Lipska nigdy jednak skreślać nie wolno. Kapitalny rewanż nam się szykuje. Lipsk 2:1 Zenit. Więcej o samym meczu TUTAJ, w tekście Piotrka Tubackiego, który podlinkowałem już wyżej przy okazji meczu BVB z Salzburgiem.

Sporting CP – Viktoria Pilzno
Tutaj jest raczej pozamiatane. Sporting wygrał to spotkanie będąc zespołem wyraźnie lepszym i dojrzalszym od Viktorii. Oczywiście, 2:0 nie oznacza tu jeszcze końca tego dwumeczu – ale sposób gry obu zespołów oraz ich potencjały kadrowe już raczej tak. Będę wielce zaskoczony, jeśli to Viktorii uda się awansować dalej. Oczywiście kibicuję im w tym dwumeczu z całego serca i chciałbym, by u siebie odrobili oni straty i przeszli Portugalczyków. Ale kibicowanie nie zawsze musi oznaczać wiarę w niemożliwe. Sporting 2:0 Viktoria.

I to by było na tyle! Wszystkie 8 meczów już za nami! Rewanże oczywiście za tydzień. Bądźcie z nami i czytajcie kolejne podsumowania Ligi Mistrzów i Ligi Europy. A one, jak powszechnie wiadomo – już niedługo. :) Tschüss!

Autor

Adrian Kozioł

Koziello95