Oficjalnie: Nowy klub Eto'o
Nie wiem, z czym kojarzą wam się wasze początki piłki nożnej, ale moje bardzo wyraźnie łączą się z kilkoma zawodnikami. Jednym z nich jest chociażby Samuel Eto'o. Choć nigdy nie kibicowałem Barcelonie, zawsze imponowało mi, jak Kameruńczyk porusza się po boisku, mając przy tym nogi chudsze od wykałaczek. Eto'o był piekielnie szybki i równie skuteczny, przez co był moment, kiedy śmiało można było go nazwać jednym z najlepszych napastników na świecie. Kameruńczyk ma już 37 lat, co jest bardzo imponującym wiekiem, jak na piłkarza, a w przypadku napastników, wręcz niespotykanym. Zwykle jedynie bramkarze potrafią zakręcić się wokół 40 roku życia. Jak przypomnę sobie intensywność z jaką Kameruńczyk biegał w barwach Barcelony, nie mogę uwierzyć, że wciąż ma siłę poruszać się po boisku. Będzie to robił jeszcze trochę, ponieważ właśnie podpisał kontrakt z nowym pracodawcą.
Kameruńczyk nie zdecydował się jednak na kontynuowanie swoje kariery w Turcji, choć w ostatnich latach robił to bardzo chętnie. Napastnik zdecydował przenieść się bardziej na wschód i nieco na południe. W efekcie wylądował w Katarze, gdzie podpisał umowę z tamtejszym Qatar SC. Nie wiemy na razie, jakie pieniądze będzie zarabiał Kameruńczyk, ale możemy śmiało założyć, że będą to sumy, o których trudno nam nawet pomyśleć.
Nie możemy jednak powiedzieć, że mu się one nie należą. Eto'o i tak długo bronił się przed wyjazdem do Chin czy MLS. Przecież na takie transfery decydują się dużo młodsi zawodnicy, którzy gdzieś mają ambicje sportowe, a jedyne cyferki, które maja dla nich znaczenie, to nie te w tabeli końcowej, a te na koncie bankowym. W tym wieku Kameruńczyk ma już pełne moralne przyzwolenie na spieniężenie swojej marki i zarabianie na tym, kim jest, a nie na tym, jak gra. Nie możemy się bowiem oszukiwać, że Katarczycy sprowadzają go, by stał się królem strzelców. Ich celem jest wypromowanie klubu na nazwisku Kameruńczyka i to też im się na pewno uda. Chociaż, patrząc na wielokrotnie pokazywane na boisku zaangażowanie napastnika, nie zdziwiłbym się, gdyby przy okazji sięgnął i po koronę najlepszego strzelca.