Wiemy, czego chce Eriksen
Czasem trudno jest dowiedzieć się, czego pragnie druga osoba. Jeśli jesteś kobietą, pewnie wydaje Ci się, że powinno to być prościutkie, w końcu dajesz jasne sygnały, żeby inni mogli się domyślić i masz rację. Wydaje ci się. Najlepiej jest się po prostu tego kogoś zapytać, tak jest najłatwiej. Nie wiem, czy tej metody użył hiszpański "AS", czy może jednak kierował się uwagami jakiegoś wróżbity, a może poszlakami prowadzącymi do jednoznacznego dowodu, ale jego dziennikarze twierdzą, że wiedzą, czego tak naprawdę chce Christian Eriksen, a raczej gdzie pragnie już w niedalekiej przyszłości występować.
Według powyższego źródła Duńczyk wymarzył sobie grę w Realu Madryt. W zasadzie to nie ma się co dziwić, połowa dzieciaków ma takie pragnienia, z tym, że nielicznie mają później prawo wyborów, a Duńczyk sobie na takie zapracował. Chcą go bowiem najlepsze kluby Europy z wyżej wymienionym Realem, Barceloną czy Juventusem na czele. Ostatnio najświeższe plotki dotyczyły właśnie ewentualnego przejścia do "Starej Damy", ale wychodzi na to, że pomocnik średnio zapatruje się na takie związki i zdecydowanie wolałby się poczuć nieco bardziej królewsko.
Mało tego, jego kontrakt wygasa za półtora roku, a to oznacza, że jego cena będzie już teraz tylko spadała. Tottenham jest tego świadomy, więc postanowił porozmawiać z nim na temat nowego kontraktu. Duńczyk miał jednak jasno dać do zrozumienia, że na ten moment kompletnie nie interesują go takie dyskusje. To w sumie ciekawe, bo jeśli spojrzymy obecnie na tabele La Liga i zestawimy ją z tą od Premier League, to poważniej wygląda w nich Tottenham. Real Madryt może nawet nie zakwalifikować się do Ligi Mistrzów, jeśli dalej będzie grał tak, jak do tej pory. "Koguty" mają za to spore szanse, by szybko zapewnić sobie miejsce w tych rozgrywkach. Nawet jeśli "Królewscy" są marzeniem Duńczyka, nie wydaje mi się, by zdecydował się na transfer do tego zespołu, by grać z nim w Lidze Europy. Pomocnik podejmie więc decyzję prawdopodobnie po sezonie, kiedy wszystkie niewiadome się wyjaśnią. No oprócz jednej, bo data oddania w pełni gotowego stadionu Tottenhamu pewnie wciąż nie będzie powszechnie znana.