Nie będzie wyprzedaży w Manchesterze United
Rozumiem, że możecie mieć już trochę dość tego wiecznego pisania o Manchesterze United. Od kiedy zespół objął Ole Gunnar Solskajear w mediach pojawia się mnóstwo tekstów o tym, jak świetnie Norweg prowadzi "Czerwone Diabły" i w jaki sposób je odmienił. Wiem, bo sam popełniłem taki jeden wpis. Dlatego dziś nie będziemy analizowali ich gry, a ruchy na rynku transferowym. Tych bowiem miało być mnóstwo latem, ale nie wyszło. Aż się prosi zacytować Taco Hemingweya, który nawijał swego czasu, że "miał być spust hojności, a wyszedł jeden lichy plemnik". To był właśnie Manchester United pół roku temu. Zimą miało wcale nie być lepiej, ale tego chociaż się spodziewaliśmy. Norweski menedżer w końcu nie mógł dostać pozwolenia na ogromne zakupy, za to miał zorganizować małą wyprzedaż. Z planów chyba jednak nic ostatecznie nie wyjdzie.
Kiedy Ole Gunnar Solskjear obejmował Manchetser, zapowiadał, że da szansę każdemu zawodnikowi i na przestrzeni kilku pierwszych spotkań wykrystalizuje mu się pierwszy skład. Tak też się faktycznie stało i już teraz wiemy, którzy zawodnicy nie mają co liczyć na regularną grę. W związku z tym spodziewaliśmy się wyprzedaży. Teraz jest idealna okazja, by nieco zarobić i pozbyć się gości, którzy tylko niepotrzebnie spijają tygodniówki z konta klubu niczym krwiożercze pijawki. Norweg zapowiedział jednak, że wyprzedaż nie będzie miała miejsca, niezależnie od tego, czy to się podoba pewnym zawodnikom, czy nie.
Chodzi tu konkretnie o Matteo Darmiana i Andreasa Pereirę. Ten pierwszy miał być już w zasadzie dogadany z Juventusem, gdzie oczywiście miałby grzać ławę. Ten drugi zaś był celem kilku średniaków z Premier League, którzy chcieliby wreszcie dokopać się do jego potencjału i wydobyć go na światło dzienne. Zapytany o ich przyszłość i ewentualne transfer Norweg stwierdził, że na ten moment wszyscy zostają w klubie i nikt nie zmienia barw zimą. Oznacza to też, że nie odejdzie Valencia, o którym jeszcze wczoraj mówiło się, że może zamienić Manchester United na Fulham czy Newcastle. Szkoda, bo "Czerwone Diabły" mogłyby zaoszczędzić trochę grosza, ale chociaż ławka będzie ciepła.