Chelsea wymyśliła sobie nowego pomocnika
Jeśli spojrzymy na skład Chelsea, jest kilka pozycji, które przydałoby się wzmocnić. Kuluje oczywiście defensywa, bo należałoby zakupić jakiegoś przyzwoitego stopera. To jednak chyba nie będzie miało miejsca, bo wczorajsze informacje wskazują na to, że "The Blues" wolą przedłużyć umowę z Davidem Luizem, niż szukać kogoś innego. Wciąż ulepszenia potrzebuje atak. Może i przyszedł Gonzalo Higuain, ale nawet jeśli będzie regularnie strzelał, nie ma odpowiedniego zmiennika, bo Oliviera Girouda nie można traktować w takich kategoriach. W zasadzie jedyną formacją, którą należałoby uznać za przyzwoicie obsadzoną jest pomoc, w szczególności jej środek. Mamy w końcu Kante, Joriginho, genialnego w tym sezonie Barkleya i przyzwoitego Kovacicia. Pomimo tego, Sarri ma wciąż uważać, że to za mało i już planuje kolejne transfery.
Kogo sobie wymarzył? Jak donosi "The Express" jest to nie byle kto. Źródło twierdzi bowiem, że Włoch zapatrzył się w Ivana Rakiticia i to właśnie jego chciałby widzieć na Stamford Bridge latem. Chorwat jest podstawowym piłkarzem Barcelony od lat i raczej trudno będzie przekonać "Dumę Katalonii" żeby go oddała, nawet za pokaźne pieniądze. Wycenia się go bowiem na 65 milionów euro. Nie wydaje mi się, by "Blaugrana" chciała z tej ceny zejść, więc Chelsea musi liczyć się z bardzo pokaźnym wydatkiem. Poza tym, musi też przekonać samego piłkarza. Jeszcze kilka tygodni temu powiedziałbym, że to nierealne i nie chce mi się wierzyć w to, że czymś go przekabacą, ale teraz pojawiła się szansa. Barcelona zakupiła w końcu Frenkiego de Jonga, który od lata przyjdzie na Camp Nou i biorąc pod uwagę jego cenę, będzie musiał grać. Prawdopodobnie obetnie przez to minuty właśnie Rakiticiowi. Jeśli Chelsea umiejętnie użyje tego argumentu w negocjacjach, jednocześnie zapewniając Chorwata, że u nich będzie miał gwarantowane i niepodważalne miejsce w pierwszym składzie, może udać się go namówić. Barcelona pewnie nawet nie zauważy jego braku, bo po murawie i tak będzie biegał jakiś blondyn.