OFICJALNIE: Koniec ery Fellainiego
No i stało się. Nie wierzyliśmy w to, a jestem w stanie założyć się o duże pieniądze, choć oczywiście nie swoje, że niektórzy wciąż nie są w stanie tego pojąć i szlochają w koszulkę swojego ulubionego piłkarza. Niemniej jednak jest to fakt i już go nie podważymy. Marouane Fellaini oficjalnie nie jest już zawodnikiem Manchesteru United.
O jego ewentualnym odejściu mówiło się od momentu, w którym klub objął Ole Gunnar Solskjaer. Po kilku pierwszych spotkaniach było wiadomo, że dynamiczny i spontaniczny styl gry, który propaguje Norweg kompletnie nie podpasuje Belgowi, który w obecnej taktyce będzie nieprzydatny. Tak też się stało, Fellaini został kompletnie odsunięty od składu, trudno wręcz powiedzieć, że dostał poważną szansę, bo w dwóch spotkaniach zagrał ogony. To tylko bardziej zmotywowało go do odejścia.
Oczywistym było, że w tym wieku i z taką reputacją Belgowi nie opłaca się już szukać klubu w Europie. Najlepiej było więc rozejrzeć się tam, gdzie bardziej ceni się nazwisko, a że jest ono rozpoznawalne, bo niesłychanie memiczne, to chętnych nie brakowało. Najbardziej zainteresowani byli nim oczywiście Chińczycy i to właśnie w tamtejszej lidze ostatecznie wylądował Fellaini. Został zawodnikiem Shendond Luneng, które w zeszłym sezonie zajęło wysokie, bo trzecie miejsce w lidze. Tym samym został klubowym kolegą Graziano Pelle, który Premier League na Chinese Super League zamienił już wcześniej.
Fellaini podpisał ze swoim nowym pracodawcą trzyletni kontrakt. Będzie na jego mocy zarabiał około 80 tysięcy euro tygodniowo. Co ciekawe, jest to finansowy regres względem jego umowy z Manchesterem United. W Anglii dostawał stówkę tygodniowo. "Czerwone Diabły" na tym transferze mogą zarobić nawet do 12 milionów euro, choć oficjalna kwota nie została podana.
Czy jako kibic Manchesteru United będę za nim tęsknił? Oczywiście, że tak. Czy cieszę się, że odchodzi? Bardzo. Fellaini to kawał wspomnień i przede wszystkim sprawca uśmiechu na mojej twarzy, więc będzie mi go brakowało, ale przy obecnym stylu gry tylko by przeszkadzał, więc w zespole nie ma dla niego miejsca. Jego brwi, włosów i ważnych goli nigdy jednak nie zapomnę.