Kolejny chętny na młodzika z Chelsea
Chelsea była przez lata znana z wielu rzeczy. Kojarzono ją ze sztucznym tworem zbudowanym dzięki pieniądzom oligarchy, z resztą bardzo słusznie. Znano ją z tego, że co chwile zmieniała menedżerów i kupowała mnóstwo piłkarzy za gigantyczne pieniądze. Z jedną kwestią nikt na pewno jednak nie mógł jej skojarzyć. Chodzi mi konkretnie o akademię piłkarską. Przez lata do zespołu Chelsea weszły szczątkowe ilości wychowanków i w zasadzie żaden z nich nigdy nie przebił się do pierwszego składu, jak niemal dwie dekady temu zrobił to John Terry. Do tego sezonu.
Latem nieoczekiwanie na zgrupowaniu pojawił się bowiem Callum Hudson-Odoi. Młody skrzydłowy zachwycił wszystkich swoimi umiejętnościami podczas przedsezonowych sparingów. Było wiadomo, że nie wygryzie Williana i Hazarda ze składu, ale na pewno nie raz wartościowo ich zastąpi. Tak też się działo, Anglik był powoli wdrażany do drużyny i szło mu na tyle dobrze, że dostrzegły to inne kluby. Zachwycił się nim przede wszystkim Bayern Monachium, który chciał z niego zrobić drugiego Jadona Sancho. Bawarczycy ewidentnie pozazdrościli swoim rywalom z Dortmundu i zaczęli oferować za Hudsona-Odoi nieprzyzwoite wręcz pieniądze. Ten złożył nawet oficjalną prośbę o transfer do szefostwa klubu, ale została ona rozpatrzona negatywnie. Wraz z zakończeniem zimowego okienka transferowego zamieszanie wokół niego nieco przycichło, ale znów zaczyna robić się głośno.
Tym razem nie za sprawą Bayernu Monachium, a Paris Saint-Germain. Jak podaje "The Sun", Paryżanie również chcą mieć go u siebie i latem będą starali się go sprowadzić. Biorąc jednak pod uwagę źródło, możemy się śmiało nastawić na mocno wyolbrzymione pogłoski. Zdecydowanym faworytem wciąż pozostaje Bayern, który już składał konkretne oferty i samego piłkarza właściwie do siebie przekonał. Jeśli więc Hudson-Odoi gdzieś latem odejdzie, to przeprowadzi się do Monachium, a nie do Paryża, co z pewnością będzie dużo lepsze dla jego kariery. Może nie dla stylówki i lansu, ale dla kariery na pewno.