Carabao Cup dla Manchesteru City
Finał Carabao Cup, na Wembley. Wielkie widowisko. Dwie znakomite drużyny w finale. W powietrzu można było wyczuć tę masę emocji, piękne zagrania, bramki...no, tak naprawdę to nie.
Składy:
Chelsea: Kepa - Azpiliqueta, Luiz, Rüdiger, Palmieri - Kante, Jorginho, Barkley (89' Loftus-Cheek) - Willian (95' Higuain), Hazard, Pedro (79' Hudson-Odoi)
Manchester City: Ederson - Walker, Otamendi, Laporte (46' Kompany), Zinchenko - De Bruyne (86' Sane), Fernandinho (90' Danilo), D. Silva (79' Gündogan) - B. Silva, Agüero, Sterling
Wszyscy dobrze pamiętamy, co ostatnio Manchester zrobił z Chelsea. Dla tych co przegapili, no zgniótł ich 6:0 i generalnie nie było co po nich zbierać. Finał Carabao Cup miał być rehabilitacją Maurizio Sarriego, za jego ostatnie niepowodzenia i szansą na pierwszy w jego karierze wygrany finał. Co dostaliśmy w zamian? Nieprzerwany, dwugodzinny festiwal nudy, gdzie pierwszy jakikolwiek przejaw emocji mogliśmy zobaczyć w 22 minucie za sprawą Agüero. Jego strzał minął się jednak z bramką.
Przebieg meczu był bardzo nieatrakcyjny dla oka. Wszystko za sprawą bardzo szczelnej obrony Chelsea i nawet samego Hazarda który cofał się, by pomóc kolegom z drużyny. Na kolejną ciekawszą akcję czekaliśmy do 28 minuty, gdzie znów Agüero oddał pierwszy celny strzał na bramkę. I był to jedyny celny strzał na bramkę do końcówki dogrywki. Możecie sobie więc wyobrazić, co się działo później. A paradoksalnie coś tam się działo. Ale dopiero w drugiej połowie, gdzie w 56 minucie dosłownie milimetrowy spalony nie pozwolił Agüero na strzelenie bramki. Bardzo dobra decyzja sędziów.
Chelsea jednak nie próżnowała i ich najlepsza okazja była 10 minut później za sprawą Kante, ten jednak posłał piłkę ponad bramką. I generalnie na dobrą sprawę możemy już przejść do końcówki dorywki gdzie stanęło się istne kuriozum. Kepa, narzekający na skurcze mięśni odmówił zejścia z boiska na kilka minut przed rzutami karnymi. Pokazał tym samym, że szacunek Sarriego to on ma tam, gdzie Sarri może Kepę w tyłek pocałować. Będzie to srogo komentowane, oj będzie.
Dogrywka nie przyniosła nic nowego, dalej było 0:0 więc czas na karne
0:0 Ederson broni strzał Jorginho
0:1 Gündogan trafia
1:1 Azpilicueta trafia
1:2 Agüero trafia
2:2 Emerson trafia
2:2 Sane pudłuje
2:2 Luiz pudłuje
2:3 Bernardo trafia
3:3 Hazard trafia
3:4 Sterling trafia
I mamy koniec. Nie ma już nic, jesteśmy wolni. Możemy iść