Arsenal z pomysłem na innego obrońcę
O tym, że Arsenal jest biedny jak mysz kościelna, już wszyscy wiemy. Jeszcze rok temu "Kanonierzy" mogli sobie pozwolić na kupienie Pierre'a-Emericka Aubameyanga, ale teraz byłoby to kompletnie niemożliwe. Gabończyk kosztował bowiem więcej, niż przewiduje cały letni budżet londyńczyków. Drugi sezon z rzędu bez gry w Lidze Mistrzów daje się we znaki klubowi, który po prostu nie może przeznaczać dużych sum na transfery bez dotacji z wyżej wymienionych rozgrywek. Awans do nich nie jest również niczym pewnym w tym roku i jeśli nie nadejdzie, "Kanonierzy" będą musieli radzić sobie z rekordowo niskimi funduszami do rozdysponowania. Mają one wynieść 40 milionów funtów, a nie są to pieniądze, którymi można szastać. Oznacza to, że nadchodzące transfery trzeba będzie przeprowadzać z głową, bo każdy przepłacony funt będzie odczuwalny.
Właśnie z tego powodu Arsenal musi zapomnieć o transferach pokroju Aubameyanga i skupić się na tańszych zawodnikach. Problem polega na tym, że takich, których "Kanonierzy" chcieliby sprowadzić, jest przynajmniej kilku. Do zespołu powinien dołączyć stoper i po jednym bocznym obrońcy. Przyda się też środkowy pomocnik. Nikt nie pogardziłby też rezerwowym golkiperem. Skąd wziąć na to wszystko pieniądze? Żeby kupić wszystkich, trzeba byłoby sprowadzać średniaków, więc Arsenal prawdopodobnie zdecyduje się na olanie pewnych potrzeb kosztem innych.
Priorytetem ma się stać chociażby lewy obrońca. Tutaj Arsenal ma bowiem przygotowaną ofertę dla Celticu w sprawie Kierana Tierneya. Ten chłopak jest chyba jedynym Szkotem, w którym ktoś widzi jakikolwiek potencjał od lat, więc to coś znaczy. Już w ubiegłe lato walczył o niego chociażby Manchester City, ale defensor zdecydował się zostać w klubie. Rok później będzie już gotowy do odejścia i zgarnąć mają go właśnie "Kanonierzy". Arsenal musi być gotowy do wypłacenia Celticowi 25 milionów funtów, by Tierney do nich dołączył. Warto przeznaczać na niego ponad połowę aktywów? Bardziej trzeba, niż warto.