Pochettino ukarany!
Jeśli ktoś zapytałby się Was o najbardziej żarliwego przy linii bocznej boiska menedżera, to kogo byście wskazali? Ja typów mam kilka, ale faworytów dwóch. Jednym jest oczywiście Jose Mourinho, który potrafi poszaleć też na konferencji prasowej czy w zasadzie w jakimkolwiek innym miejscu. Nie raz lądował przecież na trybunach. Z polskiego podwórka warto za to wyróżnić Świętej Pamięci Janusza Wójcika. Wójt był niezrównany pod tym względem, a popularny "Fabik" pewnie do dziś dostaje dreszczy, gdy ktoś wspomina o siatkówce. Antyprzykładem takiego zachowania był do tej pory na pewno Maurcio Pochettino. Wydawało się, że Argentyńczyka na takie uniesienia po prostu nie stać. Myliliśmy się.
Menedżer Tottenhamu pokazał nam, że wcale nie jest twardy jak gąbka i naprawdę potrafi się zagotować. Po przegranym spotkaniu z Burnley podszedł do Mike'a Deana i powiedział mu, co myśli na temat jego sędziowania. Zaraz później przeprosił za swoje zachowanie na konferencji prasowej, ale słowa się rzekły, więc musiał być z nich rozliczony. Specjalna komisja zdecydowała, że Argentyńczyk zostanie ukarany. Dwa następne spotkania ligowe będzie podziwiał z trybun, a oprócz tego zapłaci jeszcze 10 tysięcy funtów grzywny. Oznacza to, że Pochettino zabraknie przy linii bocznej podczas spotkań z Crystal Palace i Southamptonem. Całe szczęście nie są to jakieś tuzy Premier League, więc Tottenham powinien sobie poradzić bez swojego menedżera.
Gorzej będzie, jeśli sobie jednak nie poradzą. "Koguty", poza dobrym dwumeczem w Lidze Mistrzów, radzą sobie ostatnio raczej przeciętnie. Głupio tracą punkty, a jeszcze głupiej bramki, co udowodnił Kieran Trippier. W związku z tymi wynikami Pochettino spotyka się ze sporą krytyką. Gdyby okazało się, że jego podopieczni potracą punkty w tych dwóch spotkaniach, znowu oberwie się Argentyńczykowi. Tym razem za to, że przez swój temperament nie mógł dopilnować piłkarzy. To może bardzo poważnie wpłynąć nie tylko na jego pozycję w klubie, ale także na postrzeganie w oczach kibiców, którzy już przestają widzieć w nim niezastąpionego cudotwórcę. Z resztą, jak mają na niego tak patrzeć, skoro twierdzi on, że klub będzie w stanie wygrać coś dopiero w przeciągu pięciu lat?