Jak trwoga, to do Ducha Świętego
Już byliśmy niemal pewni, że Chelsea wreszcie wyjdzie na prostą. Ostatnie tygodnie były dla „The Blues” fatalne. Londyńczycy przegrywali spotkań, w których nie powinni byli polec, a co gorsza w niektórych z nich ponosili druzgocące porażki przyprawiające o pokaźna dawkę wstydu. W pewnym momencie byliśmy już niemal pewni, że z posadą menedżera tego zespołu pożegna się Maurizio Sarri, ale potem Włoch nieco naprostował swoich podopiecznych. W ostatni weekend wróciły jednak demony niedalekiej przeszłości, wraz z którymi przyszły głosy mówiące, że Chelsea może jednak pozbyć się swojego szkoleniowca.
Brytyjskie media znów zaczęły bawić się w typowanie następcy Sarriego. Kandydatur jest oczywiście kilka, niektóre nazwiska regularnie przewijają się też w przypadku plotek dotyczących innych klubów, więc nie powinniśmy robić o nie specjalnego ambarasu. Jest jednak jedno, które również porządnie zasługuje na tą posadę, ale do innych się go jakoś nie przymierza. Chodzi o Nuno Espirito Santo, którego godność przetłumaczona na nasz język brzmi dokładnie „Duch Święty”. Abstrahując już jednak od jego nazwiska, to bardzo zasłużone wyróżnienie. Portugalczyk wykonuje kapitalną robotę w zespole Wolverhampton Wanderers i lada moment wprowadzi ich do europejskich pucharów, choć „Wilki” są beniaminkiem. Zbudował mocny zespół, oparty na młodych zawodnikach, który gra nie tylko efektownie, ale i skutecznie. Taki styl imponuje włodarzom Chelsea, którzy chętnie widzieliby swój zespół skonstruowany w podobny sposób. Oczywiście z wiadomych przyczyn związanych z zakazem transferowym nie będzie on mógł zrobić portugalskiej kolonii w Londynie, ale zawodników, którzy są w ekipie „The Blues” z pewnością udałoby się ustawić w podobny sposób.
Zakontraktowanie go nie jest jednak niczym pewnym, na razie to jedynie zainteresowanie, o czym zapewnia nas „The Sun”. Ewentualny rozwój sytuacji będzie zależał tylko i wyłącznie od dyspozycji Sarriego. Jeśli jego podopieczni spartaczą coś jeszcze do końca sezonu, to Abramowicz beznamiętnie go zwolni, tym bardziej, że wyjątkowo w jego przypadku, odszkodowanie będzie bardzo niskie. Espirito Santo musi się więc modlić o błędy Sarriego, jeśli chce zaliczyć zawodowy awans. Tylko do kogo się zwrócić, skoro już ma się takie nazwisko?