Zamieszania z Herrerą ciąg dalszy
Wczoraj pisaliśmy o silnym zainteresowaniu usługami Andera Herrery ze strony PSG. W brytyjskiej prasie pojawiły się informacje, że Hiszpan jest już de facto dogadany z Francuzami i po sezonie przeniesie się z Old Trafford na Parc de Princes. Miałoby się to wiązać ze sporą podwyżką, ponieważ gaża 29-latka urosłaby ze 115 tysięcy do 150 tysięcy funtów tygodniowo. Jak się jednak okazuje - do przeprowadzki wcale nie jest tak blisko, jak pisaliśmy wczoraj.
"The Telegraph" podaje, że Ander Herrera wcale nie chce ruszać się z Manchesteru i liczy, że uda mu się porozumieć z obecnym klubem w sprawie nowej umowy. Nie jest to jednak takie łatwe - rozmowy na temat nowego kontraktu Herrery toczą się właściwie od zeszłego lata, a wciąż są bardzo duże rozbieżności. Nie ma co ukrywać - chodzi przede wszystkim o kasę. Hiszpan domaga się sporej podwyżki, co moim zdaniem jest żądaniem bezpodstawnym - na pewno nie można powiedzieć o 29-latku, że zaniża poziom drużyny, jednak nie jest on na tyle istotnym zawodnikiem, żeby domagać się drastycznego wzrostu gaży. Poza tym jest podatny na urazy, co na pewno nieco osłabia jego pozycję negocjacyjną.
Z pewnością PSG wciąż będzie bardzo uważnie monitorować sytuację i pewnie jeśli Herrera nie dojdzie do porozumienia z Woodwardem i spółką, to finalnie trafi do stolicy Francji. Jak jednak widać - Hiszpan raczej chce uniknąć takiego scenariusza. Wygląda na to, że PSG po ostatnich "popisach" w Lidze Mistrzów stało się mało atrakcyjnym kierunkiem dla piłkarzy, którzy chcą się rozwijać i zdobywać trochę poważniejsze trofea, niż Puchar Ligi Francuskiej. Ciężko się jednak dziwić - skoro w przeciągu trzech edycji Ligi Mistrzów, wydając chore kwoty na transfery, nie są w stanie przejść 1/8 finału, to znaczy, że coś jest z tym klubem mocno nie tak. Michał Probierz pewnie powiedziałby, że ciąży na nich klątwa.