Podsumowanie 34. kolejki Premier League
Bez jaj, zaraz będę miał urlop od pisania tych podsumowań. Premier League serio kończy się już za cztery spotkania. Kiedy oni rozegrali te wszystkie mecze, że to już niemal koniec? Strasznie szybko mi to minęło, a jeśli ktoś to wszystko przegapił, to w sumie nie ma nad czym płakać, bo w lidze, pomimo samej końcówki, w zasadzie nic nie jest jeszcze wiadome. Pewny jest tylko spadek Huddersfield i Fulham, ale o tym wiemy od dawna. Wciąż nie wiemy, kto będzie trzecim pechowcem, kto zagra w Lidze Mistrzów, a nawet kto wygra całą ligę. Czy w trzydziestej trzeciej kolejce poznaliśmy odpowiedź na jakiekolwiek z tych pytań? Zapraszam.
W pierwszym meczu tej serii spotkań Tottenham mierzył się z Huddersfield. "Koguty" grają świetnie na swoim nowym stadionie i w tym starciu też to pokazały. Od początku nie dawały szans gościom, którzy i tak grają już bez werwy, bo formalnie są już w Championship. Dali sobie bez większego wysiłku wbić cztery gole, z czego trzy strzelił Lucas Moura. Brazylijczyk nie zaliczył jeszcze tak dobrego spotkania w barwach "Kogutów". Świetny rezultat postanowił poświętować na murawie ze swoim malutkim synem, czym skradł serca kibiców. Jak młody dorośnie to może akurat się załapie na mistrzostwo Tottenhamu.
Tego samego dnia grał jeszcze Manchester United. "Czerwone Diabły" podejmowały West Ham United, który już raz ich w tym sezonie ograł. Gospodarze nie mogli pozwolić sobie na powtórkę, jeśli chcieli zachować szanse na awans do Ligi Mistrzów. Nie pozwolili, ale łatwo nie było. Wygrali ledwo, jedną bramką, przy czym obydwie swoje strzelili z rzutów karnych. Gola dla gości zdobył oczywiście Felipe Anderson, bez którego "Młoty" chyba byłyby obecnie w strefie spadkowej.
Niedziela rozpoczęła się za to od zmagań Manchesteru City z Crystal Palace. Tu, podobnie jak w akapicie powyżej, Manchester też przegrał pierwsze starcie tych zespołów. Tym razem nie mógł sobie jednak na to pozwolić, bo musiał gonić Liverpool. Albo przed nim uciekać, zależy jak będziemy interpretować zaległą kolejkę "Obywateli". Niemniej jednak udało się zrobić to, co należało zrobić. Manchester pewnie wygrał w Londynie, głównie dzięki dwóm golom Raheema Sterlinga. Anglik jest w tym sezonie niesamowity. Standardowo dla siebie, gola podmęczonemu rywalowi wbił też Gabriel Jesus. Gdyby ten gość żył w średniowieczu, z pewnością byłby katem.
Katem z pewnością nie mógłby być nikt z Chelsea, ponieważ "The Blues" okazali się kompletnie niegroźni w meczu z Liverpoolem. Miał być wielki mecz i świetny spektakl, a zobaczyliśmy monodram. Liverpool był znacznie lepszy i mógłby wygrać jeszcze wyżej. W ekipie z Londynu dobrze prezentował się jedynie Eden Hazard, co było do przewidzenia. Reszta grała tak, jakby jednak znowu chcieli zwolnić Sarriego. Na wyróżnienie w tekście zasługuje kapitalny gol Mohameda Salaha, który ma duże szanse na bycie mianowanym bramką sezonu. Czy to będzie wystarczające pocieszenie braku mistrzostwa kraju?
Kolejka przeciągnęła nam się na poniedziałek. Wczoraj Arsenal mierzył się z Watfordem. "Kanonierzy" musieli wygrać na Vicarage Road, by za szybko nie pożegnać się z walką o Ligę Mistrzów. Udało im się to. W dziesiątej minucie gola zapakował Aubameyang. Prawdopodobnie "Szerszeniom" udałoby się wyrównać, bo grali zupełnie dobrze, gdyby nie jeden szczegół. Niemal cały mecz grali w osłabieniu, bo w jedenastej minucie czerwoną kartkę zobaczył Troy Deeney. Anglik bez skrupułów przywalił Lucasowi Torreirze łokciem w twarz. To nie mogło się skończyć inną karą, choć napastnik i tak był zaskoczony. Dziwne, kiedy był w więzieniu, nikt za to kartek przecież nie dawał.
Co działo się na innych stadionach? Całkiem sporo. Bournemouth, w którego składzie ponownie był Artur Boruc, wygrało z Brighton na wyjeździe aż 5-0. Southampton z Janem Bednarkiem w wyjściowej jedenastce ograło za to rewelację sezonu czyli Wolverhamtpon Wanderers, które nie utrzymało się na siódmej pozycji, pomimo tego, że Leicester, które ich przegoniło, też przegrało. Stracili jednak mniej goli w starciu z Newcastle i to się opłaciło. Jak wygląda tabela na cztery kolejki przed końcem? Ano tak: