Manchester wciąż niebieski - echa meczu Manchester United - Manchester City
Kibice Liverpoolu ściskający kciuki za Manchester United. Brzmi nieprawdopodobnie? A jednak to możliwe! Nie ma wątpliwości, że dzisiaj fani "The Reds" byli całym sercem za swoim odwiecznym rywalem. Nic dziwnego - jeśli Manchester City pokonałby swojego sąsiada, szanse na zdobycie mistrzostwa przez podopiecznych Jurgena Kloppa drastycznie by zmalały. No i zmalały - po kiepskiej pierwszej połowie i świetnej drugiej, trzy punkty jadą na Etihad Stadium.
Składy:
Manchester United: De Gea - Young, Darmian (83' Sanchez), Smalling, Lindelof, Shaw - Fred, Pereira (72' Lukaku), Pogba - Lingard (83' Martial), Rashford
Manchester City: Ederson - Walker, Kompany, Laporte, Zinchenko - Fernandinho (51' Sane), Gundogan (89' Danilo), Silva - Bernardo, Sterling, Aguero (89' Jesus)
Od początku meczu dało się zauważyć, że Manchester United z niedzieli, a Manchester United z dzisiaj, to dwie różne drużyny. Gospodarze byli agresywni, nieustępliwy i przede wszystkim - bardzo dobrze operowali piłką. Pierwszą groźną okazję mieli jednak goście, kiedy w 15. minucie na strzał zza pola karnego zdecydował się Raheem Sterling. Piłka odbiła się jeszcze od Chrisa Smallinga, jednak na posterunku był David de Gea, który wyłapał to uderzenie. Chwilę później mieliśmy odpowiedź "Czerwonych Diabłów", ale strzał Jessego Lingarda przeleciał obok słupka bramki Edersona. Minęło ledwie kilkadziesiąt sekund, a ponownie musiał interweniować de Gea - tym razem zatrzymując mocny strzał Bernardo Silvy.
Generalnie mecz był bardzo wyrównany, jednak trzeba zauważyć, że nie wszyscy piłkarze dojechali na to spotkanie. Ta uwaga tyczy się głównie Vincenta Kompany'ego.
Kompany is a disaster waiting to happen
— Odinga (@Kojo_Etihad) April 24, 2019
Kompany is Senderos with good PR these days
— El Padrino (@JCourier1) April 24, 2019
Hurts me seeing Kompany like this. Has been one of the best centre backs to ever grace the prem in my opinion, but any pace against him and he’s struggling
— Iain mcculley (@iainmcculley) April 24, 2019
Rzeczywiście nie był to najlepszy mecz Belga - ociężały, wiecznie spóźniony niczym PKP, na dodatek już na początku spotkania wyłapał głupią kartkę. Jak na standardy, do których nas przyzwyczaił - bardzo kiepski występ. Ale nazywanie go Senderosem z dobrym PR-em? Błagam, zachowajmy umiar...
Kolejne minuty upływały pod znakiem zdecydowanej przewagi Manchester City. W pewnym momencie przewaga "Obywateli" w posiadaniu piłki wynosiła aż 67%! Nic jednak z tego nie wynikało - świetnie ustawiony w obronie Manchester United gasił ataki gości w zarodku. No, prawie wszystkie, ale od czego jest David de Gea?
De Gea Save from Raheem Sterling shot 👌 pic.twitter.com/v26cM3gCXu
— Farhaan (@Farhaan_bwfc3) April 24, 2019
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia - Bernardo Silva po podaniu od Ilaya Gundogana zdecydował się na strzał przy krótkim słupku. De Gea nie zdążył z interwencją, więc prowadzenie "The Citizens" stało się faktem. Gol nie podłamał jednak United - chwilę później Lingard powinien strzelić bramkę, jednak spudłował w świetnej sytuacji. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, więc w 66. minucie było już 2:0 dla przyjezdnych - wprowadzony w drugiej połowie Leroy Sane świetnie przyjął podanie od Sterlinga i strzelił w lewy róg bramki. De Gea po raz kolejny był bez szans.
Możemy przypuszczać, że Jurgen Klopp miał w tym momencie mniej więcej taką minę:
Leroy Sane! Man United 0-2 Man City. pic.twitter.com/4kGJ8cFYaZ
— PanditFootball.com (@panditfootball) April 24, 2019
Do końca mecz toczył się pod dyktando gości. Warto odnotować, że zniecierpliwieni fani Manchesteru United wyszli wcześniej ze stadionu. Jak słusznie zauważył komentujący ten mecz Andrzej Twarowski - takie zachowania są ciężkie do zrozumienia, wypadałoby być do końca z własnym klubem na dobre i na złe. A zwłaszcza na złe.
Burnley, Brighton, Leicester - to są przeszkody, które podopieczni Pepa Guardioli muszą pokonać, żeby zdobyć mistrzostwo Anglii. Nie wygląda zbyt strasznie, prawda? Wydaje się, że po zwycięstwach nad Tottenhamem i Manchesterem United tylko kataklizm może odebrać "Obywatelom" drugi tytuł z rzędu. A United? W pierwszej połowie trzymali się dzielnie, jednak w drugiej części meczu dali się totalnie zdominować. No i trzeba powiedzieć otwarcie - szansa na awans do TOP 4 jest w tym momencie iluzoryczna.
Manchester United - Manchester City 0:2 ( 54' Bernardo Silva, 66' Sane)