Podział punktów na Old Trafford! - echa meczu Manchester United-Chelsea
O miejsca premiowane grą w przyszłorocznej Lidze Mistrzów wciąż walczą cztery drużyny. Manchester United w meczu przeciwko Chelsea stanął przed możliwością zbliżenia się do czwartego miejsca. Zwycięstwo w tym spotkaniu dawało im piątą pozycję, a była również szansa na 4 miejsce. Warunek był jeden, zwycięstwo z Chelsea czterema bramkami. A jak wyglądało to spotkanie?
Składy:
- Manchester United: De Gea – Young, Bailly (Rojo 71'), Lindelof, Shaw – Herrera, Matić, Pogba – Mata (McTominay 81’) – Rashford (Sanchez 65'), Lukaku
- Chelsea: Arrizabalaga – Azpilicueta, Rudiger (Christensen 65'), Luiz, Alonso – Jorginho, Kante, Kovacić (Loftus-Cheek 75'), – Hazard, Higuain, Willian (Pedro 84')
Pierwsze słowo należało do gospodarzy. 11 minut spokojnej gry i w końcu odpalił Luke Shaw. Anglik po przejęciu piłki odegrał ją do jednego z kolegów i pomknął w kierunku pola karnego. W międzyczasie piłkę otrzymał Romelu Lukaku i genialnym górnym podaniem obsłużył Showa, który zdążył już minąć obronę Chelsea. Miejsca miał tyle, że zmieściłby się tam sławny autobus "The Blues" parkowany przez Jose Mourinho. Anglikowi udało się wycofać futbolówkę do Juana Maty, a ten strzałem ze słabszej nogi wyprowadził swoją drużynę na jednobramkowe prowadzenie. Na uwagę zasługują obrońcy gości, którzy zapomnieli o konieczności odbioru piłki i jedynie obserwowali całą akcję, brawo panowie! O pachołkach z obrony Chelsea mógłbym powiedzieć dużo, ale po co się męczyć, wystarczy sprawdzić Twittera.
Chelsea próbowała odrabiać straty, jednak drużyna z zachodniej części Londynu sprawiała wrażenie jakby została w szatni. Niby przeprowadzali jakieś akcje, kilka nawet zakończyło się strzałem. Żaden jednak nie leciał nawet w światło bramki. Dla wielu powód tak słabej gry zawodników “The Blues” był jasny..
Jednak nie, to był sprytny plan. Goście chcieli zanudzić Davida De Geę, by potem zaskoczyć go w najmniej oczekiwanym momencie. I tak się w końcu stało. W 43 minucie na strzał z dość dużej odległości zdecydował się Antonio Rudiger. Piłka leciała wprost w hiszpańskiego goalkeepera, jednak nie wiedzieć czemu, nie zdołał złapać piłki i wypluł ją przed siebie. Czujność zachował ten, który w ostatnim czasie był krytykowany przez wszystkich, czyli Marcos Alonso. Hiszpan dziubnął piłkę nad swoim kolegą z reprezentacji i doprowadził do remisu. Na szczęście dla Alonso piłka po odbiciu od słupka wpadła do bramki. I już 1:1! A co do De Gei, czwarty mecz z rzędu z przynajmniej jednym poważnym błędem.
W drugiej połowie byliśmy świadkami dość przeciętnej gry. Obydwa zespoły próbowały szukać swoich szans na zdobycie bramki jednak brakowało pomysłu. O tym, że spotkanie stało się dość nudne, może świadczyć fakt, że najciekawszymi wydarzeniami były kontuzje dwóch środkowych obrońców. Najpierw boisko opuścił Rudiger, a pięć minut później Bailly. W przypadku tego drugiego zawodnika możemy mówić o wielkim pechu. Iworyjczyk wrócił do gry po kontuzji, mecz z Chelsea był jego pierwszym od kilu tygodni. A przygodę Bailly’ego na Old Trafford można podsumować jednym stwierdzeniem.
Nieco intensywniej zrobiło się pod koniec spotkania. Obydwa zespoły przeprowadzały akcje raz za razem, próbując zdobyć bramkę w jakikolwiek sposób. Chaos na boisku był ogromny. Najbliżej zwycięskiego gola byli gospodarze. Po rzucie rożnym do piłki dopadł Marcos Rojo, jednak jego strzał z linii bramkowej wybił Pedro. Hit w Manchesterze tylko na remis, choć pierwsza połowa zapowiadała dużo więcej bramek. Najbardziej zadowoleni z tego wyniku mogą być zawodnicy Arsenalu, którzy dziś przegrali z Leicester.
W tabeli wciąż prowadzi Manchester City. W dzisiejszym spotkaniu "The Citizens" pokonali na wyjeździe Burnley 1:0 i wciąż mają jeden punkt przewagi nad Liverpoolem. Lidera angielskiej Premier League w najbliższej kolejce czeka niełatwe zadanie. Na Etihad Stadium przyjedzie dzisiejszy pogromca Arsenalu. Leicester w obecnym sezonie pokazało, że ma patent na drużynę Pepa Guardioli. W 19 kolejce pokonali Manchester City 2:1. To spotkanie może być kluczowe w kontekście ostatecznego układu tabeli.