Co dalej z Bakayoko?
Jeśli ktoś zastanawiał się kiedyś, co to dokładnie znaczy "grać chimerycznie", to Tiemoue Bakayoko jest tego idealnym przykładem, a w zasadzie cały jego miniony sezon. Francuz najpierw wszystkich zawodził, popełniając podstawowe błędy i nie stanowiąc żadnego wsparcia dla zespołu. Potem nagle przekręcił się o 180 stopni i stał gwiazdą drużyny, bez której ciężko było sobie wyobrazić dobrze funkcjonujący Milan. Na koniec sezonu jeszcze pokłócił się z Gattuso, co tylko skwitowało te kuriozalne rozgrywki w jego wykonaniu. Nie było wiadomo, gdzie będzie w trakcie następnych, ale chyba wreszcie już wiemy.
Agent piłkarza, udzielając wywiadu dla L'Equipe powiedział, że priorytetem jest Chelsea. Dodał, że jest kilku chętnych, ale to na razie nic konkretnego, a londyński zespół jest tym, w którym Bakayoko chce pozostać. Dobrze mu tam, jest zadowolony pod względem finansowym, a ponadto ma gwarancję gry w Lidze Mistrzów. Dodatkowo Francuza cieszy bardzo prawdopodobna kwestia zmiany menedżera. Maurizio Sarri najpewniej obejmie w przyszłym tygodniu Juventus, więc nowy szkoleniowiec, którego Chelsea zatrudni, będzie mógł dać Bakayoko czystą kartę, która przecież u Włocha została momentalnie poplamiona.
Czy Chelsea powinna go zostawiać? Jasne, że nie. "The Blues" mają zupełnie dobrze obstawiony środek pomocy i ktoś tak nieprzewidywalny jak Bakayoko jest tam kompletnie niepotrzebny. Jego rolę spokojnie może spełniać i będzie to robił N'Golo Kante. Ten Francuz może jest mniejszy, ale przerośnięty Bakayoko i tak nie dorasta mu do pięt. Lepiej by było, gdyby jednak poważniej rozejrzał się za alternatywnymi klubami. Tym bardziej, że kibice już robią sobie z niego jaja.
— Simeon (@Simo_S23) 8 czerwca 2019