Wesoły futbol na Old Trafford - echa meczu Manchester United - Bournemouth
Spotkania Manchesteru United z Bornemouth raczej nie można było reklamować hasłem "zapowiada się wyrównany mecz". Po jednej strony "Czerwone Diabły" które są na niesamowitej fali po przerwie spowodowanej pandemią, natomiast po drugiej Bournemouth, które jest w strefie spadkowej i właśnie przyjęło u siebie 4 bramki od Newcastle. I można powiedzieć, że pomimo drobnych komplikacji, spotkanie zakończyło się dokładnie tak, jak logika nakazywała, czyli wysokim zwycięstwem gospodarzy.
Już jutro mecz Villarreal z Barceloną! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
Manchester United: De Gea - Wan-Bissaka, Lindelof (46' Bailly), Maguire, Shaw - Matić (67' Fred), Pogba - Greenwood (75' James), Fernandes, Rashford (80' Ighalo)- Martial (80' Mata)
Bournemouth: Ramsdale - Smith (77' Stacey), Kelly, Ake, Rico - Brooks (46' Groeneveld), Lerma, Cook (67' Wilson), Stanislas (66' Gosling)- King, Solanke (66' Billing)
Jak się można było spodziewać, gospodarze od początku ruszyli do ataku. Pierwszą sytuację mieli już w 10. minucie, kiedy kapitalne prostopadłe podanie od Marcusa Rashforda otrzymał Bruno Fernandes. Portugalczyk próbował lobować, jednak przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. Chwilę później ta sytuacja się zemściła, ponieważ to "Wisienki" sensacyjnie objęły prowadzenie. Odbyło się to po prawdziwym festiwalu błędów zawodników United, zwłaszcza Harry'ego Maguire'a. Najpierw w wyniku błędnego obliczenia toru lotu piłki przez Anglika i Victora Lindelofa dośrodkowanie doszło do Juniora Stanislasa, który uderzył na bramkę. Strzał był bardzo słaby, jednak Maguire bardzo nieporadnie wybijał piłkę i ta znalazła się ponownie pod nogami zawodnika Bournemouth. Stanislas miał piłkę na linii autu bramkowego i stwierdził, że na chwilę włączy mu się tryb "Cristiano". Najpierw ośmieszył Maguire'a zakładając mu siatkę a następnie De Geę strzelając po krótkim rogu. Reprezentant Hiszpanii powinien zachować się zdecydowanie lepiej, ale nie da się ukryć, e głównym odpowiedzialnym za stratę bramki jest Maguire.
Stanislas just sent Harry Maguire back to Leicester City 😭🤣 pic.twitter.com/u3vhuPO3aL
— Footy Humour (@FootyHumour) July 4, 2020
Oczywiście podopieczni Ole Gunnara Solskjaera nie czekali na zbawienie, jednak wzięli się ostro do roboty. Już po 10 minutach wyrównali. Po świetnej akcji w trójkącie Marcus Rashford-Bruno Fernandes-Mason Greenwood ten ostatni zdobył swoją siódmą bramkę w tym sezonie Premier League. Być może lepiej powinien zachować się Aaron Ramsdale, jednak wyrównanie stało się faktem. Wynik 1:1 nie utrzymywał się jednak zbyt długo, ponieważ już chwilę później na prowadzenie wyszedł Manchester United. Nierozważne zagranie ręką w polu karnym Adama Smitha wychwycił sędzia Mike Dean i nie pozostało mu nic innego, jak podyktować jedenastkę. Rzut karny na bramkę zamienił Marcus Rashford, który zaliczył swoje pierwsze trafienie po przerwie spowodowanej pandemią.Jeszcze przed przerwą swoje 3 grosze dołożył Anthony Martial, który pięknym strzałem z narożnika pola karnego pokonał Ramsdale'a, zabijając właściwie wszelkie emocje w tym spotkaniu. Przynajmniej tak się wtedy wydawało.
Ale że Manchester United z poważnymi piłkarzami będzie wyglądał bardzo dobrze? Nie do pomyślenia. Solskajer zły, bo nie nauczył Lingarda i Pereiry grać w piłkę, a w kilka tygodni z poważnym składem włączył się do walki o top4.
— Mateusz Jankowski (@MatiJankowski) July 4, 2020
Trzeba jednak zaznaczyć, że "Czerwone Diabły" powinny mieć nieco łatwiej w tym meczu, ponieważ w 31. minucie bandyckim zagraniem "popisał się" Jefferson Lerma i tylko jeden Dean wie, czemu nie odesłał go pod prysznic. Przepraszam - Dean i sędziowie pracujący przy wideoweryfikacji, ale niestety do źle funkcjonującego VAR-u w Anglii zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Po przerwie mieliśmy kolejną sędziowską kontrowersję. Nemanja Matić wrzucił na minę swojego kolegę z drużyny - Erica Bailly'ego, zagrywając mu balonik. Iworyjczyk przyp rzyjęciu zagrał... no właśnie, czym? Barkiem, ramieniem? Podobną sytuację mieliśmy w meczu Realu Sociedad z Realem Madryt, tam według sędziego przy przyjęciu Benzemy było wszystko w porządku. Tutaj jednak po interwencji VAR Mike Dean wskazał na rzut karny, który wykorzystał Joshua King.
"The Cherries" nie zdążyły się jeszcze nacieszyć z drugiej bramki, a już dostali czwartą i piąta. Najpierw kapitalnym strzałem popisał się Greenwood a następnie z rzutu wolnego precyzyjnie uderzył Fernandes. Wtedy już stało się jasne, że nic gospodarzom nie wyrwie trzech punktów. Ostatnie pół godziny meczu to był prawdziwy sparing - gospodarze grali bardzo mądrze, raz na czas przygotowując sobie sytuację strzelecką,natomiast Bournemouth ograniczyło swoją aktywność do "niskiego pressingu".
Sporting have been robbed.
— The United Stand (@UnitedStandMUFC) July 4, 2020
Bruno Fernandes
9 games
6 Goals
5 Assists pic.twitter.com/ec9qyh5HG1
Ten mecz potwierdził dwie rzeczy: Po pierwsze, Manchester United w obecnej formie to pewniak do zajęcia miejsca w TOP 4. "Czerwonym Diabłom" sprzyja kalendarz, dopiero w ostatniej kolejce czeka ich mecz z przeciwnikiem z górnej części tabeli. Natomiast co się tyczy "Wisienek", to wygląda na to, że przygoda podopiecznych Eddiego Howe'a w angielskiej elicie właśnie dobiega końca.