.jpg)
Derby Merseyside w cieniu skandalu (akt.)
Od wielu lat przyzwyczailiśmy się do tego, że wizytówką Liverpoolu są Beatlesi oraz "The Reds". Od kilku tygodni Everton robi wszystko, by to o nich świat mówił dużo częściej. Podopieczni Carlo Ancelottiego zanotowali najlepszy start ligi od sezonu 1894/1895 i w nagrodę do dzisiejszych derbów przystępowali w roli lidera Premier League. W starciu bezpośrednich rywali byliśmy świadkami interesującego pojedynku, które zakończyło się podziałem punktów po remisie 2:2.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Everton: J. Pickford - S. Coleman (32' B. Godfrey), Y. Mina, M. Keane, L. Digne - A. Doucouré (78' A. Iwobi), Allan, A. Gomes (72' G. Sigurðsson) - J. Rodríguez, D. Calvert-Lewin, Richarlison
Liverpool: Adrián - T. Alexander-Arnold, J. Matip, V. van Dijk (11' J. Gomez), A. Robertson - J. Henderson, Fabinho (90+1' G. Wijnaldum), Thiago - M. Salah, R. Firmino (78' D. Jota), S. Mané
Za nami dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach związana z meczami reprezentacyjnymi i oba zespoły podchodziły do tego okresu w zgoła odmiennych nastrojach. Podopieczni Carlo Ancelottiego, obok Aston Villi, są dotychczas jedynymi drużynami bez porażki ligowej i z przyjemnością ogląda się mecze z udziałem "The Toffees". Jeśli chodzi o Jürgena Kloppa, to Niemiec musiał uporać się z ogromnym kacem, który powstał na skutek kompromitującej klęski przeciwko wspomnianej już Aston Villi. Znając charakter Kloppa, to akurat on nie mógł doczekać się dzisiejszego pojedynku z Evertonem. W końcu podczas dzisiejszego meczu na Goodison Park otrzymałby odpowiedź, czy porażka sprzed dwóch tygodni była po prostu zwykłym wypadkiem przy pracy. Ewentualna porażka mogła być jednak niezwykle brzemienna w skutkach, bo odwieczny rywal doczekałby się pierwszego zwycięstwa w derbach od równo dekady.
Ten years ago today, Everton beat Liverpool.
— Goal (@goal) October 17, 2020
They haven't done it again since.
Is today the day? 🙏#EVELIV pic.twitter.com/WnnHJd0Kd1
🗓 17th October 2010: Everton’s last Merseyside derby win.
— William Hill (@WilliamHill) October 17, 2020
🗓 17th October 2015: Jürgen Klopp’s first game in charge of Liverpool.
Today's date has some meaning on Merseyside...#EVELIV pic.twitter.com/GDf5lsgMbM
Spotkanie rozpoczęło się w najlepszy, możliwy sposób dla Sadio Mané. Senegalczyk przez ostatnie kilkanaście dni był nieobecny, bo testy na obecność koronawirusa pokazały pozytywny wynik i na jakiś czas musiał odpocząć od meczów piłkarskich. Trzeba jednak przyznać, że wrócił w bardzo dobrym stylu. Mohamed Salah zszedł do środka pola i dośrodkował na lewą stronę do Andrew Robertsona, który jest znany z wypadów pod pole karne rywali. Szkot z ogromną łatwością okiwał Seamusa Colemana i zagrał do Mane, a tego czekała formalność czyli wpakowanie piłki do bramki Jordana Pickforda. Bramkarz reprezentacji Anglii po kilku minutach ponownie był bohaterem, bo bezpardonowo wszedł w nogi Virgila van Dijka. Na szczęście dla Anglika, to jeden z najdroższych obrońców na świecie był na spalonym i to głównie zadecydowało o tym, że Liverpool nie otrzymał rzutu karnego. Wejście Pickforda było jednak na tyle bolesne, że holenderski stoper był zmuszony przedwcześnie opuścić boisko i w jego miejsce wszedł Joe Gomez.
O tym jak wiele znaczy obecność Virgila van Dijka na boisku przekonaliśmy się bardzo szybko, bo po ośmiu minutach od zejścia Holendra "The Reds" stracili gola. James Rodríguez coraz wyraźniej odżywa pod skrzydłami Carlo Ancelottiego, bo dzisiaj Kolumbijczyk zanotował asystę z rzutu rożnego. Bardzo dobre dośrodkowanie reprezentanta Kolumbii wykorzystał Michael Keane, który wyskoczył najwyżej do piłki. Trzeba jednak przyznać, że gdyby w bramce aktualnych mistrzów Anglii stał jakikolwiek inny bramkarz niż Adrián, to wielce prawdopodobne nie mielibyśmy do czynienia z kornerem dla Evertonu. Hiszpan wybił piłkę po strzale Dominica Calvert-Lewina, chociaż Anglik oddał strzał z niezwykle ostrego kąta i piłka raczej nie wpadłaby do bramki. A tak widzieliśmy remis na tablicy wyników, chociaż to niejedyny remis z pierwszej połowie. Mianowicie Carlo Ancelotti musiał postąpić jak Klopp i dokonać wymuszonej zmiany, bo kontuzja wyeliminowała z gry Seamusa Colemana.
HISZPAN ODPOWIADA I MAMY REMIS!
— Êmilian (@_yaser0_) October 17, 2020
W pojedynku autystów:
Pickford: 1
Adrian: 1
Chłop by mu nogę urwał, ale milimetrowy spalony, to spoko, luz.
— Jakub Schulz (@schkuba) October 17, 2020
Liverpool fans on today’s goalkeepers: pic.twitter.com/AaNcMfvF6r
— B/R Football (@brfootball) October 17, 2020
W drugiej połowie tempo spotkania trochę siadło, ale wciąż obserwowaliśmy niezwykle interesujące spotkanie o prym w mieście Beatlesów. Oba zespoły próbowały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale zawsze czegoś brakowało. Najpierw Jordan Henderson uderzył ponad bramką Pickforda, a po kilku minutach Adrián nie musiał ponownie wyciągać piłki z siatki głównie dzięki słupkowi, bo strzał Richarlisona został zatrzymany właśnie przez obramowanie. W momencie gdy oba zespoły przestały z forsowaniem tempa, defensywa Evertonu postanowiła się rozsypać i pozwoliła rywalom zza miedzy objąć prowadzenie. Dośrodkowanie Jordana Hendersona nie powinno sprawić żadnych problemów i właściwie nie sprawiło, ale wybicie piłki przez Yerry'ego Miny spowodowało, że piłka wylądowała pod nogami Mohameda Salaha. Egipcjanin nie zastanawiał się ani przez moment i zdecydował się na strzał z woleja, którym pokonał Jordana Pickforda. To był bardzo istotny gol dla Salaha, bo tym trafieniem dobił do granicy stu bramek w barwach "The Reds". Sam Salah zapewne wolałby nie strzelać bramki, byle jego zespół zgarnął komplet punktów.
Mo Salah strzały z woleja 99
— Mam go na kapitanie (@fplpoland) October 17, 2020
100 LIVERPOOL GOALS FOR THE EGYPTIAN KING! 🇪🇬👑@MoSalah 👏👏👏 pic.twitter.com/zB8DqX2Yqm
— Goal (@goal) October 17, 2020
Nie było to jednak możliwe, bo w kosmicznej formie wciąż pozostaje Dominic Calvert-Lewin. Świeżo upieczony reprezentant Anglii w młodości musiał podpatrywać Cristiano Ronaldo, bo przy wrzutce Lucasa Digne'a, zaprezentował niebotyczny wyskok godny samego Portugalczyka. To było bardzo dobre popołudnie spędzone w zachodniej części Anglii, chociaż mocno zepsute przez bestialskie wejście Richarlisona w końcówce spotkania, za które Brazylijczyk został słusznie "nagrodzony" czerwonym kartonikiem. Ta kartka mogła być jeszcze bardziej brutalna w skutkach, gdyby nie interwencja VAR-u. Thiago bardzo przytomnie zagrał prostopadłą piłkę do Sadio Mané, a reprezentant Senegalu odegrał do Jordana Hendersona i to kapitan Liverpoolu spowodował, że goście przez chwilę cieszyli się z prowadzenia. Powtórki akcji bramkowej pokazały spalonego Sadio Mané, chociaż był on bardzo minimalny. Arbiter zdecydował jednak o tym, aby nie uznać bramki zdobytej przez środkowego pomocnika Liverpoolu i jeden z hitów kolejki zakończył się remisem.
He jumps like Ronaldo #DCL👏👏
— Jake Humphrey (@mrjakehumphrey) October 17, 2020
Fawelarz z czerwoną kartką. Populacja Calvertów-Lewinów zwiększa się.
— Mam go na kapitanie (@fplpoland) October 17, 2020
VAR: "😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂" https://t.co/Hc8zH4ec6d
— Troll Football (@TrollFootball) October 17, 2020
AKTUALIZACJA:
Według nieoficjalnych informacji beIN Sports, Virgil van Dijk miał ucierpieć w starciu z Jordanem Pickfordem na tyle mocno, że zerwał więzadła krzyżowe. Przewidywalna przerwa? Mówi się o 7-8 miesiącach. Czekamy jednak na oficjalny komunikat lekarzy Liverpoolu, natomiast jeśli kontrowersji byłoby mało, to teraz "The Reds" mogą mieć rzuconą kolejną kłodę pod nogi.
Information on Virgil van Dijk‘s injury is that he’s done his ACL, and will be out for the best part of 7/8 months. #awlfc [bein sports]
— Anfield Watch (@AnfieldWatch) October 17, 2020
pic.twitter.com/2VEsAwxOAF