Klęska Marcelo Bielsy. Manchester United demoluje!
Manchester United pod wodzą Ole Gunnara Solskjaera to drużyna niesamowicie dziwna i nieobliczalna. "Czerwone Diabły" w jeden weekend potrafią zagrać tak, że ręce same składają się do oklasków, natomiast w kolejnym spotkaniu serwują swoim fanom absolutną padakę. Dzisiaj w starciu przeciwko Leeds miał miejsce wariant zdecydowanie bardziej przyjazny dla fanów drużyny z Old Trafford, ponieważ "Czerwone Diabły" bez żadnego problemu pokonały Leeds w stosunku 6:2.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
Manchester: De Gea - Wan-Bissaka, Maguire, Lindelof, Shaw (60' Telles) - McTominay, Fred - Rashford (71' Cavani), Bruno (71' Van De Beek), James - Martial
Leeds: Meslier - Alioski, Cooper, (72' Davis) Ayling, Dallas - Harrison, Klich (46' Shackleton), Phillips (46' Struijk), Rodrigo, Raphinia - Bamford
Pierwsze minuty można określić mianem "szkockiego szaleństwa", gdyż Szkot - Scott McTominay stwierdził, że zagra dzisiaj mecz życia. W 2. minucie kapitalnie przymierzył sprzed pola karnego nie dając żadnych szans Meslierowi. Natomiast dwie minuty później świetnie podłączył się do akcji ofensywnej, kończąc podanie Anthony'ego Martiala jak rasowy snajper. Dwie bramki w niecałe 5 minut autorstwa defensywnego pomocnika - tego by nawet Jan Christian Andersen nie wymyślił.
To jednak był dopiero początek strzelaniny na Old Trafford - już w 20 minucie mieliśmy podwyższenie prowadzenia, ponieważ Bruno Fernandes popisał się bardzo precyzyjnym uderzeniem. Gospodarze mieli to spotkanie pod pełną kontrolą - duet Fred-McTominay całkowicie zdominował środek pola, przez co podopieczni Marcelo Bielsy mieli bardzo mało miejsca na rozgrywanie akcji. Niewiele działo się z przodu - nie licząc nieuznanej bramki Patricka Bamforda, Leeds nie stworzyło właściwie żadnego zagrożenia.Natomiast Manchester dążył do strzelania kolejnych bramek - po rzucie rożnym piłkę do bramki w łatwej sytuacji wpakował Victor Lindelof. Bramka strzelona przez Liama Coopera dla Leeds pod koniec pierwszej połowy była tylko delikatną osłodą dla fanów "The Whites".
Na drugą połowę Marcelo Bielsa zdecydował desygnować do gry dwóch nowych piłkarzy. Bezbarwnych Mateusza Klicha oraz Kalvina Phillipsa zastąpili Pascal Strujik i Jamie Shackleton. Była to już jednak musztarda po obiedzie - Manchester United w pełni kontrolował boiskowe wydarzenia i rozpędzony wciąż nękał defensywę Leeds. Już po chwili od rozpoczęcia drugiej połowy Anthony Martial powinien podwyższyć prowadzenie, jednak co się odwlecze, to nie uciecze. W 66. minucie po świetnym podaniu McTominaya (piłkarz meczu) sytuację sam na sam wykorzystał Daniel James, dla którego była to pierwsza bramka w Premier League od sierpnia...2019 roku.
Fernandes POTY.
— Krzysiek Perchał (@perchal) December 20, 2020
Niezależnie od miejsca Manchesteru United w tabeli na koniec sezonu.
Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
Człowiek instytucja na Old Trafford.
W pełni zasługuje na indywidualne wyróżnienie. Nieprawdopodobna jakość, przede wszystkim powtarzalność występów.
To jednak nie koniec festiwalu strzeleckiego - chwilę później wprowadzony Struijk powalił w polu karnym Martiala i sędzia po chwili namysłu wskazał na "wapno". Jedenastkę na bramkę pewnie wykorzystał Bruno Fernandes. To była ostatnia bramka strzelona tego wieczoru przez "Czerwone Diabły", ponieważ listę strzelców uzupełnił tylko Stuart Dallas kapitalnym strzałem sprzed pola karnego, ustalając wynik meczu na 6:2.
Ole Gunnar Solskjaer, który był poddawany jeszcze niedawno bardzo mocnej krytyce, może nieco odetchnąć. "Czerwone Diabły" wygrały sześć z siedmiu ostatnich meczów i w przypadku zwycięstwa w zaległym spotkaniu z Burnley zameldują się na drugiej pozycji w tabeli. Natomiast Marcelo Bielsa ma spory ból głowy - po zeszłotygodniowym kapitalnym meczu przeciwko Newcastle, w ten weekend jego podopieczni zagrali katastrofalnie. Argentyńczyk musi na pewno popracować nad lepszą grą w defensywie, ponieważ większość traconych dzisiaj bramek to absolutny kryminał.
Ciężko dziś napisać kto tak na prawdę był najlepszy bo wszyscy grali na prawdę świetnie, oby ze zdrowiem Scotta było wszytko w porządku bo on i Fred to stabilizacja w środku 💪 brawo Ole👏
— 🔴⚪️⚫️ Pawel G 19⭐️6 (@buliziom) December 20, 2020
Martwi trochę DVB bo wszedł i znów blado. #MUNLEE