Manchester chce przekonać skrzydłowego do transferu gigantyczną podwyżką
Regularnie informujemy o potencjalnych ruchach transferowych Manchesteru United, bo "Czerwone Diabły" są na rynku wyjątkowo aktywne. Albo przynajmniej media tak twierdzą. W każdym razie, Anglicy skupiają się nie tylko na sprowadzeniu kolejnego stopera i jeszcze jakiegoś napastnika, ale wciąż mają w głowie zakup nowego skrzydłowego. Oczywiście priorytetem pozostaje Jadon Sancho, ale najwidoczniej nie ustają także rozmowy z alternatywnymi zawodnikami.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Jednym z takowych jest Kingsley Coman. O tym, że jest dla Manchester opcją awaryjną w przypadku fiaska sprowadzenia młodego Anglika wiadomo już od ponad pół roku. Okazuje się jednak, że "Czerwone Diabły" nie tylko bacznie obserwowały przez ten czas Francuza, ale również z nim rozmawiały. "Bild" podaje bowiem, że Anglicy mają poważnie kusić skrzydłowego Bayernu. Przekonują go nie tyle wizją sportową projektu, do którego ma dołączyć, a po prostu grubą bułą gotówki.
Źródło twierdzi, że Manchester jest w stanie zaproponować Comanowi niemalże dwukrotną podwyżkę obecnej pensji. Na tę chwilę ma on zarabiać ok. 150 tysięcy euro tygodniowo. To i tak nie są małe pieniądze. United ma mu natomiast oferować podwyżkę do niemalże 300 koła na tydzień. To są już z kolei horrendalne pieniądze.
— Comeback Kings (@Elijahkyama) February 18, 2021
Te cyferki sprawiają, że warto się zastanowić nad sensem ich płacenia. Coman jest bowiem dobrym skrzydłowym i mógłby przydać się w Manchesterze, ale czy zasługuje na takie zarobki? Francuz nie jest zawodnikiem na poziomie Sancho, dlatego nie można liczyć, że w pojedynkę odmieni zespół. Co najwyżej dobrze wypełniłby lukę na pustym skrzydle, ale piłkarzowi, który nie jest w stanie samemu odmienić losów meczu, a nieco Comanowi do takiego brakuje, nie powinno się płacić takich sum. Może to tylko doprowadzić do zamieszania i sytuacji, w których znalazł się już chociażby Bale czy Ozil. Ich pensje okazały się tak wygodne, że regularna gra nie była im do szczęścia potrzebna, przez co tylko drenowali, Walijczyk w sumie wciąż to robi, swoje kluby z pieniędzy, nie pomagając im nic na boisku. Lepiej więc przekonać Comana wizją potencjalnej podwyżki, gdy ten już się w klubie sprawdzi, a nie dawać mu ją w kredycie zaufania, gdyż ten nie musi być wcale spłacony.