Mdły mecz doprawiony pikantnym Chile
Dwudziesta szósta kolejka Premier League ma w swoim repertuarze hitowy pojedynek zespołów z czołowej szóstki, ale na to starcie musimy jeszcze poczekać. W ramach przystawki Brytyjczycy serwują nam dziś trzy spotkania z czego jednym z nich jest właśnie zakończone starcie Manchesteru United. Pierwsze starcie tych dwóch ekip zakończyło się zaskakującym zwycięstwem beniaminka, które wiązało się z kompletnym ośmieszeniem się Lindelofa. Dziś jednak Szweda nie było składzie. Jak więc poradziły sobie Czerwone Diabły bez ogniwa, które wtedy wpłynęło na porażkę.
Pierwsza połowa przeminęła pod znakiem ogromnej dysproporcji w posiadaniu piłki. Oczywiście, tak jak mogliśmy przypuszczać, grę zdominowali gospodarze. Goście ustawili się jednak szczelnie i skutecznie powstrzymywali Czerwone Diabły przed zdobyciem gola. Podopieczni Mourinho nie stworzyli sobie nawet stricte stuprocentowej sytuacji, pomimo naporu. Najciekawszym momentem tej części gry było zderzenie McTominaya z Terencem Kongolo. Wychowanek United wygrał główkę z polu karnym gości, a Holender wpadł w niego niczym niegdyś Toni Schumaher w Patricka Battistona. Całe szczęście młody Anglik nie stracił przytomności, pomimo tego, że na zwolniony tempie, patrząc po impecie, można było przypuszczać, że uderzył wpadł w niego byk, a nie rywal. Arbiter nie zdecydował się jednak podyktować karnego i grę kazał wznowić od rzutu sędziowskiego.
Druga część gry różniła się w zasadzie tylko jednym od pierwszej - bramkami. Wreszcie się ich doczekaliśmy. Pierwszą z nich strzelił Lukaku. Belg został pierwszorzędnie obsłużony przez Matę i z woleja wpakował piłkę do siatki rywali. Drugi gol został zdobyty przez Alexisa Sancheza, dla którego było to debiutanckie trafienie w nowych barwach. Nie było to jednak zbyt zgrabne wykończenie. Chilijczyk najpierw nie trafił karnego, a gola zdobył tylko dzięki temu, że Lossl wypluł piłkę przed siebie, dzięki czemu skrzydłowym z łatwością ją dobił.
To co w tym meczu rzucało się w oczy najbardziej to zdecydowanie zaangażowanie Sancheza. Widać, że Alexisa ruszyły nieprzychylne komentarze po meczu z Tottenhamem i dziś zobaczyliśmy na boisko jedną z jego najlepszych odsłon. Co prawda kilka razy stracił tez piłkę czy zmarnował świetną okazję w końcówce, ale nie zmienia to faktu, że był głównym motorem napędowym swojego zespołu. O tak grającego Sancheza kibice United nic nie robili.