Manchester United odwraca losy meczu, a Polacy przegrywają
Już zaledwie kilka tygodni i wszystko będzie jasne w największych europejskich ligach. Oczywiście tak samo jest w Anglii, gdzie nieustannie toczy się batalia o miejsca gwarantujące udział w Lidze Mistrzów. My jednocześnie bardzo często spoglądamy na brytyjskie boiska ze względów "patriotycznych", bo przecież mamy swoich reprezentantów w tamtejszych klubach. Dzisiaj w Premier League działo się naprawdę sporo, a najciekawiej było w Birmingham.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
To właśnie w Birmingham, gdzie Aston Villa podejmowała Manchester United, mogły rozstrzygnąć się losy tytułu mistrzowskiego. Gdyby gospodarze pokonali "Czerwone Diabły" mistrzem Anglii już oficjalnie zostałby Manchester City. Do przerwy mogło się wydawać, że wszystko idzie po myśli Pepa Guardioli, bo Aston Villa prowadziła 1:0 po bramce Bertranda Traore. Jednak po zaledwie jedenastu minutach od zmiany stron mieliśmy już zupełnie odwrotny wynik. Najpierw z karnego wyrównał Bruno Fernandes, a potem na 2:1 trafił Mason Greenwood i już wspomnianemu Guardioli zapewne trochę zrzedła mina. W końcówce jeszcze wynik na 3:1 ustalił Edinson Cavani i było pozamiatane.
Dajcie mu co chce, kiedy chce i jak chce, załatwcie pracę żonie, szkoły dzieciom, tropikalną plażę w centrum Manchesteru i skupmy się na transferze stopera, a jeśli nie uda się z napastnikiem (Kanem, Haalandem czy innym), to przynajmniej nie będzie aż tak bolało @ManUtd 🙏🙏 pic.twitter.com/j77dBzJLka
— Bartłomiej Bolczyk (@aruna_DP) May 9, 2021
Grało Brighton, więc należy odnotować kolejny występ Jakuba Modera. Polski pomocnik zameldował się na boisku w 56. minucie rywalizacji z Wolverhampton i tak się pechowo złożyło, że kilkanaście minut po jego wejściu jego zespół zaczął tracić gole. Ale od początku - podopieczni Grahama Pottera prowadzili dzięki trafieniu Lewisa Dunka i przez długi czas gra toczyła się po ich myśli. To trwało aż do 53. minuty, w której Dunk obejrzał czerwoną kartkę, a tego następstwem były dwie stracone bramki w ostatnim kwadransie i ostateczna porażka.
Swoje spotkanie rozegrał również Łukasz Fabiański, którego West Ham na własnym boisku przegrał 0:1 z Evertonem. Taki rezultat sprawia, że "Młoty" będą miały naprawdę ciężką sytuację w walce o Ligę Mistrzów, bo teraz tracą aż 5 punktów do czwartego Leicester. Niby te 5 "oczek" to nie aż tak dużo, ale do końca zostały zaledwie 3 kolejki i to naprawdę będzie ciężkie do odrobienia. Wydaje się, że bardziej trzeba będzie się skupiać na utrzymaniu miejsca w jakichkolwiek europejskich pucharach, bo Everton dzięki tej wygranej traci do londyńczyków zaledwie 3 punkty, a ma do rozegrania o jeden mecz więcej.
Dzień zamykała rywalizacja Arsenalu z West Bromem. "Kanonierzy" traktowali to spotkanie jako swego rodzaju rehabilitację po beznadziejnym półfinałowym meczu z Villarrealem. Tamten mecz był niesamowicie słaby i bezpłciowy w wykonaniu podopiecznych Mikela Artety i dzisiaj trochę udało im się zmazać plamę, ale mimo wszystko, zwycięstwo z West Bromem nie robi tego w całości, bo taka rywalizacja nie może równać się półfinałowi europejskich rozgrywek. Niemniej, zwycięstwo zostało odhaczone, chociaż nie obyło się bez problemów, bo ze spokojnego prowadzenia 2:0 nagle zrobiło się 2:1 i zaczęły się delikatne nerwy. Jednak w samej końcówce Willian trafił na 3:1 i było "po balu".
Arsenal to klub, który bierzesz w FM jako wyzwanie
— Radek Hulak (@hulus87) May 9, 2021