Krnąbrny Krychowiak podpadł Pardew
O tym, że Grzegorzowi Krychowiakowi nie idzie w West Bromie wiemy już od jakiegoś czasu. The Baggies ogólnie grają dramatycznie, są czerwoną latarnią Premier League, więc trudno wymagać od Polaka, by nagle okazał się perłą w szambie. Dziś West Brom zaliczył kolejny żenujący występ, przegrywając u siebie aż 1-4 z Leicester. Krychowiak nie był wirtuozem środka pola i został zmieniony przez Pardew już w 60 minucie spotkania. Bardzo nie spodobało się to naszemu rodakowi, który przy opuszczaniu murawy nie podał ręki trenerowi, wyrażając w ten sposób swoją wyraźną frustrację. Bardzo nie spodobało się menedżerowi, który nie szczędził słów krytyki po meczu w kierunku Polaka.
Oczywiście, że to dla mnie problem. Ma moje wsparcie od kiedy tu przyszedłem, daje mu szanse gry, a gdy tylko zdecydowałem się go zmienić, on obraził się i nie podał mi ręki. Powiedziałem mu, że nie może się tak zachowywać, będąc na wypożyczeniu musi mi okazywać szacunek. Wyjaśniliśmy jednak sprawę i mam nadzieję, że więcej się nie powtórzy.
Trudno dziwić się, że Pardew się zdenerwował. To był czysty okaz niesubordynacji. To menedżer decyduje o tym, kto gra, a kto nie. Nie ma też obowiązku nikomu tłumaczenia się ze swoich decyzji. Krychowiak, jako profesjonalista powinien był to zrozumieć. Niemniej jednak można go częściowo rozgrzeszyć. Tak zachować mógł się każdy zawodnik, ponieważ wszyscy są bardzo frustrowani obecnym przebiegiem spraw. To normalne, że w momentach gdy nic nie wychodzi, pojawiają się nerwy. Jeśli Grzesiek pokornie przeprosił menedżera po meczu, sprawa powinna rozejść się po kościach.
Miejmy nadzieję, że faktycznie tak było, a Pardew nie powiedział tego tylko po to, by nie rozdmuchiwać konfliktu. Najgorsze co może się teraz Krychowiakowi stać, to odsunięcie od składu. Przed Mundialem potrzebne mu są regularne występy, a konflikt z menedżerem może mu to jedynie utrudnić. Miejmy więc nadzieję, że zobaczymy Polaka w przyszłych meczach The Baggies. Przynajmniej my jeszcze nie musimy jej tracić, bo kibice West Bromu już pewnie dawno jej nie mają. Niemniej jednak, lepiej jest grać i przegrywać, niż oglądać te klęski z ławki lub trybun.