Niepewna przyszłość Shaqiriego
Wszyscy w Polsce kojarzą go głównie jako tego małego, tęgiego typa, co nam wcisnął przewrotkę w jednej ósmej finału Mistrzostw Europy. W sumie nie ma się co dziwić. Jego postura i ta nieziemska bramka to główne kwestie, które go cechują. Tak naprawdę jest jednak kimś znacznie więcej, przede wszystkim kapitalnym zawodnikiem, który zbyt długo marnował się w Stoke. Ewidentnie nie pasował do siermiężnego stylu proponowanego przez The Potters.
W końcu doczekał się transferu do lepszego klubu, ale warto przypomnieć, że to nie pierwszy europejski gigant, którego barwy reprezentuje Szwajcar. Wcześniej grał przecież w Bayernie, a potem w Interze Mediolan. Szczególnie we Włoszech nie błyszczał zbytnio i ostatnio został zapytany przez "La Gazzetta dello Sport" o ten właśnie etap w jego życiu. Mogliśmy spodziewać się wytłumaczeń, a może nawet czegoś kontrowersyjnego, ale dostaliśmy coś kompletnie innego, a nawet małą sugestię:
Spędziłem tam kilka naprawdę świetnych chwil i nie jestem w stanie źle mówić o Interze Mediolan. Tamtej zimy wielu zawodników dołączyło do składu, chociażby Podolski czy Kovacić. Wiele się działo. Powrót do Włoch? Nigdy nie wiadomo, choć na razie dobrze mi w Liverpoolu.
Shaqiri nie zwala winy na nikogo, ani nie próbuje się tłumaczyć. Zaznacza jedynie, że drużyna była w przebudowie i prawdopodobnie dlatego nie odnalazł się w niej, co jest zrozumiałem, bo gdy przypomnimy sobie tamten zespół, zauważymy, że nie był jedyny. Zwykle zawodnicy kilka miesięcy po udanym transferze, a takim trzeba nazwać ten z udziałem Szwajcara, nie mówią o ewentualnych przeprowadzkach. Shaqiri co prawda niczego nie potwierdził, ani nie założył, ale sam brak ewidentnego przeczenia może nam sugerować, że jest otwarty na propozycje.
W Liverpoolu jest w końcu tylko rezerwowym, a pewnie ma ambicje na więcej. W zespole aspirującym do zrzucenia Juventusu z tronu mógłby załapać się nawet do pierwszej jedenastki. Najbardziej pasowałby mi do Napoli. Trio napastników, którzy razem mają tyle wzrostu co sam Kalidou Koulibaly, to byłoby coś pięknego.