Jerzy Brzęczek: ''Ja z gry - i jeśli chodzi o zachowanie taktyczne - jestem zadowolony''
Wczorajszy mecz Polaków nie był zbyt przyjemny do oglądania. Po przemęczeniu się przez 90 minut tego spotkania trudno było wyciągnąć jakiekolwiek pozytywne wnioski na temat naszej reprezentacji, o czym wczoraj pisaliśmy. Jeśli coś jest trudne, to jednak nie oznacza, że niemożliwe. Okazuje się bowiem, że dało się wyciągnąć jakieś pozytywy z wczorajszego, mdłego występu naszych "Orłów". Oczywiście wywnioskował je sam selekcjoner, główny odpowiedzialny za ten stan rzeczy. Podzielił się swoimi przemyśleniami w pomeczowej wypowiedzi.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Zdawaliśmy sobie sprawę, że za dużo tych sytuacji nie stworzymy, ale patrząc na naszą organizację gry, na pewno z tych sytuacji, które wynikały z odbioru piłki w środkowej strefie za mało mieliśmy możliwości do tego, by stworzyć sytuację. Brakowało tego drugiego podania po odbiorze, które by przyśpieszyło akcję, ale było kilka akcji, gdzie dobrze wyjechaliśmy z kontratakiem. Strzał Krzyśka był najlepszy, ale wjeżdżaliśmy też w drugiej połówce, było to wejście Bartka Bereszyńskiego. Myślę, że patrząc na przeciwnika, na okres, to ja z gry i jeśli chodzi o zachowanie taktyczne, jestem zadowolony.
Pozostaje cieszyć się, że ktoś te pozytywy dostrzegł, choć obiektywnie trudno nazwać te wnioski dobrymi informacjami. Wciąż wydaje się, że reprezentację Polski, nawet bez Roberta Lewandowskiego, stać na więcej. Przynajmniej na jakąś godną wymianę akcji, a nie przyjmowanie ciosów przez całe spotkanie tylko po to, by raz na jakiś czas "odwdzięczyć" się średnio groźną kontrą.
Selekcjoner Brzęczek stwierdził dodatkowo, że tak naprawdę porażka jest kwestią jednego błędu. Bartosz Bereszyński złamał linię defensywy, przez co Holendrzy łatwo wbili się w pole karne. Trener skwitował to mówiąc, że " popełniliśmy jeden błąd i za to od razu zostaliśmy pokarani, bo tak jest w piłce nożnej na najwyższym poziomie". Problem w tym, że nasza reprezentacja do tego poziomu nawet się nie zbliżyła, a fakt, że przy takiej grze, przez cały ten mecz udało się popełnić tylko jeden krytyczny błąd to może nie cud, ale spory łut szczęścia. Noga mogła powinąć się wiele więcej razy, bo Holendrzy aż za często dawali Polakom do tego okazję. Na przyszłość trzeba po prostu unikać trudnych sytuacji, a nie cieszyć się, że z większości z nich jakoś udało się wybrnąć obronną ręką. Czy tam nogą.