Falstart na inaugurację. Polskiego cudu NIE było
Nadszedł dzień dzisiejszy! To chyba najpopularniejsze stwierdzenie tego dnia i jednocześnie najważniejsze spotkanie w tym roku. Takowe nie zostało rozegrane ani w marcu, kiedy to rywalem Polaków byli Anglicy, ani na początku czerwca, gdy podopieczni Paulo Sousy szykowali formę na Euro 2020. Zarówno jeden, jak i drugi mecz traktowano w formie sprawdzianu i z ogromną determinacją oczekiwano na dzisiejsze spotkanie przeciwko reprezentacji Słowacji.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Polska - Słowacja 1:2 (Linetty 46' - Szczęsny (sam) 18', Skriniar 69')
Polska: Szczęsny - Bereszyński, Glik, Bednarek - Jóźwiak, Krychowiak, Linetty (74' Frankowski), Rybus (74' Puchacz)- Klich (85' Moder), Zieliński (85' Świderski), Lewandowski
Słowacja: Dubravka - Pekarik (79' Koscelnik), Satka, Satka, Hubocan - Haraslin (87' Duris), Kucka, Hromada (79' Hromada), Mak (87' Suslov) - Hamsik, Duda (90+2' Gregus)
Blisko pół roku trwały przygotowania Paulo Sousy przed najważniejszych wydarzeniem w 2021 roku i gdy te w końcu stały się faktem, 50-letni szkoleniowiec ponownie zaskoczył. Teraz przynajmniej nie mamy wątpliwości, że nieprzewidywalność to jego drugie imię. Rotował w spotkaniach eliminacji do mistrzostw świata, zmieniał w meczach towarzyskich, a mimo to dość niepopularną opinią było to, że zamiesza również dziś. No i zamieszał. Ku temu nie ma najmniejszych wątpliwości. Od pierwszych minut zagrał m.in. Karol Linetty, prawdopodobnie największy wygrany czerwcowego zgrupowania i jedna, wielka niewiadoma.
Nie chcę nikogo kopać. Ale jest odpowiedzialność i jest jej brak. Jest mądrość i jest głupota. Jeśli dziś tracimy swoją szansę to tracimy ją z elementem sabotażu. @EURO2020
— Rafał Wolski (@rwolski75) June 14, 2021
Nie oszukujmy się, zakończony sezon Serie A był dla pomocnika Torino bardzo nieudany. Można powiedzieć, że ułożył się wręcz dramatycznie, bo wychowanek Lecha Poznań prezentował się poniżej pewnego poziomu, niemal notorycznie zawodził, stracił miejsce w podstawowym składzie, a mimo to dostał szansę od Paulo Sousy i na Euro 2020 ostatecznie się znalazł. Komentarze na ten temat były przeróżne, jedni się zgadzali, drudzy niekoniecznie, lecz wiele wskazuje na to, iż ci, którzy wybór Portugalczyka negowali, nie popełnili większego błędu. W spotkaniu z reprezentacją Słowacji zaprezentował się do bólu przeciętnie, gubił ustawienie, był niewidoczny z przodu, brakowało asekuracji z tyłu. Ale co najważniejsze... dał pozytywny impuls i swoją szansę częściowo wykorzystał. Zaraz po rozpoczęciu drugiej odsłony umieścił piłkę w siatce. Do zwycięstwa jednak nie wystarczyło.
Porażka na inaugurację jest złą informacją w kontekście ewentualnego wyjścia z fazy grupowej, choć jeszcze gorzej prezentowała się dyspozycja poszczególnych zawodników. Jako zespół, reprezentacja Polski zaprezentowała się przeciętnie. Wręcz tragicznie wyglądało to natomiast pod względem indywidualnym. Było bardzo nierówno. Poniżej pewnych oczekiwań zaprezentował się Kamil Jóźwiak. A oczekiwało się wiele, bo w meczach towarzyskich, jak i eliminacyjnych był jednym z najlepszych elementów tej układanki. Tymczasem przeszkadzał, zamiast napędzać. Bardzo mierny był szczególnie przed przerwą, dużo lepiej wyglądało to po jej zakończeniu, choć znaleźli się i tacy, którym nie pomógł nawet kwadrans oddechu.
Przykro. Wstyd, bo Słowacy są bardzo słabi. My jesteśmy jeszcze słabsi. Selekcjoner Sousa nawet z Anglią wychodził na dwóch napastników. We wszystkich sparingach przed turniejem też. Dziś na jednego. Dlaczego? Głupota Krychowiaka z kartkami. Nieodpowiedzialność. Dramat. #POLSVK
— Maciej Wąsowski (@Maciej_Wasowski) June 14, 2021
Po pierwsze, Grzegorz Krychowiak. O ile pomocnik Lokomotiwu Moskwa był wymieniany w wąskim gronie liderów, o tyle nie stanął na wysokości zadania i mecz skończył z czerwoną kartką. Nie spisał się również Bartosz Bereszyński, który miał ogromny udział przy pierwszym trafieniu dla Słowaków.
Wnioski? Na pewno nie takiego początku oczekiwali wszyscy kibice reprezentacji Polski. Minimum było zwycięstwo na inaugurację, tymczasem wystarczyło samobójcze trafienie Wojciecha Szczęsnego i poprawka Milana Skriniara, by cały czar prysł. Kompletu punktów na dobry początek nie było. Oczekiwanego triumfu również, a jeśli nic nie ulegnie zmianie, ponownie przyjdzie walczyć o honor. Szczerze? Szkoda, bo zapowiadało się całkiem nieźle. Szczególnie po pierwszym kwadransie, który upłynął pod znakiem sporem dominacji.
Mecz otwarcia za nami, jeszcze mecz o wszystko, potem o honor i piłkarze mają wakacje.#EURO2020 #POL #POLSLO #POLSVK
— Wojciech Szubzda (@WojciechSzubzda) June 14, 2021